Od kilku już lat słyszymy o niewystarczającej liczbie wykwalifikowanej kadry medycznej, która ma opiekować się pacjentami m.in. w pomorskich podmiotach medycznych. Chodzi zwłaszcza o lekarzy, pielęgniarki i położne. Według Barometru zawodów na 2023 r., opracowanego przez Wojewódzki Urząd Pracy w Gdańsku, najwięcej lekarzy brakuje w powiatach człuchowskim, lęborskim i starogardzkim, a pielęgniarek i położnych w Gdańsku oraz powiatach gdańskim i starogardzkim.
Jakie zawody są deficytowe, a jakie nie?
Według prognozy zawodowej na 2023 r. w województwie pomorskim będzie brakować pielęgniarek i położnych oraz kierowców samochodów ciężarowych i ciągników. Co ciekawe, w porównaniu do poprzedniego roku w niektórych grupach zawodowych podaż z popytem się bilansują. Chodzi m.in. o: blacharzy i lakierników samochodowych, brukarzy, portierów, inżynierów budownictwa, kierowników budowy, ogrodników i sadownicy i operatorów dźwigów.
Skąd braki medyków?
Wśród przyczyn niewystarczającej liczby kadry medycznej wymienia się m.in.: przejście na emeryturę lub do sektora prywatnego, migracje zarobkowe do innych miast albo zagranicę, a także niewielkie zainteresowanie podjęciem pracy w zawodzie. Dane mówią o tym, że średnia wieku np. pielęgniarki na Pomorzu to ponad 50 lat, a młodej kadry brakuje. Co będzie za kilka lub kilkanaście lat? Czy będzie miał, kto zrobić zastrzyk, czy podać leki?
Czy Ukraińcy wypełnią tę lukę?
To dość złożony problem. Z jednej strony od kilku lat obywatele zza wschodniej granicy pracują na Pomorzu. Na przykład w Szpitalach Pomorskich zatrudnionych było 100 Ukraińców, w tym ok. 80 osób wykonywało zawody medyczne. Z uwagi na braki dokumentów oraz barierę językową pracowali m.in. jako asystenci lekarza czy pielęgniarki. Obecnie w Szpitalach Pomorskich jest 60 wakatów pielęgniarskich. Z drugiej zaś strony, tuż po rosyjskiej agresji na Ukrainę, nie tylko do naszego województwa, ale do całej Polski napłynęły miliony imigrantów. Wielu z nich w swojej ojczyźnie wykonywało zawody medyczne. Specustawa miała pomóc w tym, by mogli nadal pracować w swoim zawodzie. Zgodnie z jej założeniami medykom można udzielić warunkowego prawa wykonywania zawodu pod warunkiem uzyskania zgody ministra zdrowia i okręgowej izby lekarskiej lub pielęgniarskiej. Zgodę można otrzymać też na podstawie kopii wymaganych dokumentów. Co ważne, specustawa nie wymaga poświadczenia znajomości języka polskiego. Tak wygląda teoria.
A jak jest w praktyce?
Uzyskanie prawa wykonywania zawodu medycznego w Polsce to dłuższa procedura. Przede wszystkim sam zainteresowany, a nie pracodawca, musi złożyć odpowiedni wniosek. W Szpitalach Pomorskich, w przygotowaniu dokumentów, Ukraińcom pomaga ich rodaczka. Jednak, jak tłumaczy prezes spółki Jolanta Sobierańska-Grenda, na 36 zatrudnionych asystentów lekarza na razie tylko cztery osoby otrzymały decyzję uprawniającą do wykonywania zawodu lekarza. Podobny dokument otrzymało sześć z 36 pielęgniarek. Zdaniem Sobierańskiej-Grendy byłoby szybciej, gdyby to pracodawca w imieniu zainteresowanego mógł występować o stosowne pozwolenie. Niemniej jednak samodzielne uzyskanie pełnego prawa wykonywania zawodu ma tę zaletę, że nie wymaga tzw. okresów przejściowych. Problemem jest też język. Mimo że specustawa nie wymaga znajomości języka polskiego, to jednak ułatwia komunikację z pacjentami.
Prezes Szpitali Pomorskich widzi światełko w tunelu. Liczy, że pielęgniarki z Ukrainy, gdy dostaną prawo wykonywania zawodu, to pokryją w połowie braki kadrowe w jej placówkach.
Jakie zawody są deficytowe, a jakie nie?
Według prognozy zawodowej na 2023 r. w województwie pomorskim będzie brakować pielęgniarek i położnych oraz kierowców samochodów ciężarowych i ciągników. Co ciekawe, w porównaniu do poprzedniego roku w niektórych grupach zawodowych podaż z popytem się bilansują. Chodzi m.in. o: blacharzy i lakierników samochodowych, brukarzy, portierów, inżynierów budownictwa, kierowników budowy, ogrodników i sadownicy i operatorów dźwigów.
Skąd braki medyków?
Wśród przyczyn niewystarczającej liczby kadry medycznej wymienia się m.in.: przejście na emeryturę lub do sektora prywatnego, migracje zarobkowe do innych miast albo zagranicę, a także niewielkie zainteresowanie podjęciem pracy w zawodzie. Dane mówią o tym, że średnia wieku np. pielęgniarki na Pomorzu to ponad 50 lat, a młodej kadry brakuje. Co będzie za kilka lub kilkanaście lat? Czy będzie miał, kto zrobić zastrzyk, czy podać leki?
Czy Ukraińcy wypełnią tę lukę?
To dość złożony problem. Z jednej strony od kilku lat obywatele zza wschodniej granicy pracują na Pomorzu. Na przykład w Szpitalach Pomorskich zatrudnionych było 100 Ukraińców, w tym ok. 80 osób wykonywało zawody medyczne. Z uwagi na braki dokumentów oraz barierę językową pracowali m.in. jako asystenci lekarza czy pielęgniarki. Obecnie w Szpitalach Pomorskich jest 60 wakatów pielęgniarskich. Z drugiej zaś strony, tuż po rosyjskiej agresji na Ukrainę, nie tylko do naszego województwa, ale do całej Polski napłynęły miliony imigrantów. Wielu z nich w swojej ojczyźnie wykonywało zawody medyczne. Specustawa miała pomóc w tym, by mogli nadal pracować w swoim zawodzie. Zgodnie z jej założeniami medykom można udzielić warunkowego prawa wykonywania zawodu pod warunkiem uzyskania zgody ministra zdrowia i okręgowej izby lekarskiej lub pielęgniarskiej. Zgodę można otrzymać też na podstawie kopii wymaganych dokumentów. Co ważne, specustawa nie wymaga poświadczenia znajomości języka polskiego. Tak wygląda teoria.
A jak jest w praktyce?
Uzyskanie prawa wykonywania zawodu medycznego w Polsce to dłuższa procedura. Przede wszystkim sam zainteresowany, a nie pracodawca, musi złożyć odpowiedni wniosek. W Szpitalach Pomorskich, w przygotowaniu dokumentów, Ukraińcom pomaga ich rodaczka. Jednak, jak tłumaczy prezes spółki Jolanta Sobierańska-Grenda, na 36 zatrudnionych asystentów lekarza na razie tylko cztery osoby otrzymały decyzję uprawniającą do wykonywania zawodu lekarza. Podobny dokument otrzymało sześć z 36 pielęgniarek. Zdaniem Sobierańskiej-Grendy byłoby szybciej, gdyby to pracodawca w imieniu zainteresowanego mógł występować o stosowne pozwolenie. Niemniej jednak samodzielne uzyskanie pełnego prawa wykonywania zawodu ma tę zaletę, że nie wymaga tzw. okresów przejściowych. Problemem jest też język. Mimo że specustawa nie wymaga znajomości języka polskiego, to jednak ułatwia komunikację z pacjentami.
- Pracownicy z Ukrainy są bardzo komunikatywni. Chętnie i szybko uczą się języka polskiego. A nasza kadra medyczna jest pozytywnie do nich nastawiona i otwarta na ich potrzeby oraz oczekiwania - dodaje Sobierańska-Grenda.
Prezes Szpitali Pomorskich widzi światełko w tunelu. Liczy, że pielęgniarki z Ukrainy, gdy dostaną prawo wykonywania zawodu, to pokryją w połowie braki kadrowe w jej placówkach.
Komentarze (4) dodaj komentarz
Gość _gość_gość
05.12.2022, 10:17
Koniec prywaty!
Lekarzy nie brakuje! Siedzą w prywatnych gabinecikach i kasę liczą. Dwieście, trzysta za wizytę. Dopóki będzie zezwolenie na pseudo prywatne przychodnie dopóty będzie źle w służbie zdrowia. I zawsze mało i mało kasy. Leczenie tylko za mamonę, a dla biedaka czekanie w miesięcznych kolejkach bo pan dochtór biznesmen:(
OdpowiedzEh..._gość
05.12.2022, 13:23
Oj....
...bardziej infantylnie nie dało się?
CytujAlex_gość_gość
05.12.2022, 19:05
niestety
Racja, oddać kasę za studia
CytujZenek zenek_gość_gość_gość_goś_gość
06.12.2022, 05:00
To niech lecza,na Ukrainie.Tam ich potrzeba.
Cytuj