Czy czworo radnych z rady w Gniewie złamało przepisy ustawy o samorządzie gminnym? Członkowie rady na zlecenie ratusza roznieśli informacje o podwyżkach opłat za wywóz śmieci. Teraz pieniądze zwrócili.
Sprawa pojawiła się na ostatniej sesji Rady Gminy Gniew oraz w lokalnym biuletynie, który ma zachęcić mieszkańców do udziału w referendum o odwołanie urzędującej burmistrz.
- Sprawa dotyczy zawarcia bulwersujących umów zleceń z radnymi na rozniesienie informacji o podwyżkach opłat za śmieci. Ustawa wyraźnie określa, że wójt (burmistrz), nie może powierzyć radnemu gminy, w której uzyskał mandat, wykonywania pracy na umowę cywilnoprawną. Za rozniesienie pism radny Alojzy Klimaczak otrzymał 508 zł, radna Wiesława Kraińska - 510 zł, radny Tadeusz Netkowski - 337 zł, radna Gajewska Małgorzata 222 zł - czytamy w "Expressie".
Radni odbijają piłeczkę, tłumacząc, że radny może jednocześnie sprawować funkcje sołtysa, jest to zgodne z polskim prawem.
- Funkcja sołtysa wcale nie należy do zajęć usłanych różami, co doskonale potwierdzają ostatnie wybory na sołtysa, które odbyły się jedynie w 4 sołectwach, ponieważ w pozostałych nie było chętnych na to stanowisko. Sołtys jako włodarz wsi wybrany przez mieszkańców często głosi dobrą nowinę, ale równie często głosi tez nowinę złą, jak np. podwyżka za odpady. (...) Taką informację muszą otrzymać wszyscy mieszkańcy do rąk własnych za potwierdzeniem odbioru. Obliczono, iż wysyłając takie informacje za pośrednictwem Poczty Polskiej gmina poniosłaby koszty ok. 32 tys. zł, aby zminimalizować te koszty zaangażowano sołtysów oraz urzędników do roznoszenia pism. Całkowity koszt tego przedsięwzięcia wyniósł ok. 11 tys. zł. Niestety w tym wszystkim nastąpiła przykra sytuacja. Jako sołtysi i radni jednocześnie, zostaliśmy poproszeni o doręczenie pism do mieszkańców, aby wspomóc urzędników, bo kto jak nie sołtys zna lepiej mieszkańców wsi. Zadanie to wykonaliśmy i zostaliśmy oskarżeni o łapówkarstwo oraz sprzedaż swojego głosu. Przyjmując to zadanie nie pomyśleliśmy o tym, że łamiemy prawo. Przyjmując wynagrodzenie nie byliśmy świadomi, że robimy coś złego. Praca została wykonana, według urzędników pieniądze zaoszczędzone, a teraz obwinia się nas o umyślne łamanie prawa i sprzedaż głosu. - czytamy w oświadczeniu na stronie gniewskiego ratusza.
Radni oświadczają także, że zwrócili już pieniądze, które otrzymaliśmy jako wynagrodzenie za doręczenie owych pism i przykro nam, że urzędnik, który powinien być zorientowany w przepisach prawa (art. 24.d ust. o samorządzie gminnym) podpisał z nami takie umowy, a nie powinien tego zrobić.
Sprawa pojawiła się na ostatniej sesji Rady Gminy Gniew oraz w lokalnym biuletynie, który ma zachęcić mieszkańców do udziału w referendum o odwołanie urzędującej burmistrz.
- Sprawa dotyczy zawarcia bulwersujących umów zleceń z radnymi na rozniesienie informacji o podwyżkach opłat za śmieci. Ustawa wyraźnie określa, że wójt (burmistrz), nie może powierzyć radnemu gminy, w której uzyskał mandat, wykonywania pracy na umowę cywilnoprawną. Za rozniesienie pism radny Alojzy Klimaczak otrzymał 508 zł, radna Wiesława Kraińska - 510 zł, radny Tadeusz Netkowski - 337 zł, radna Gajewska Małgorzata 222 zł - czytamy w "Expressie".
Radni odbijają piłeczkę, tłumacząc, że radny może jednocześnie sprawować funkcje sołtysa, jest to zgodne z polskim prawem.
- Funkcja sołtysa wcale nie należy do zajęć usłanych różami, co doskonale potwierdzają ostatnie wybory na sołtysa, które odbyły się jedynie w 4 sołectwach, ponieważ w pozostałych nie było chętnych na to stanowisko. Sołtys jako włodarz wsi wybrany przez mieszkańców często głosi dobrą nowinę, ale równie często głosi tez nowinę złą, jak np. podwyżka za odpady. (...) Taką informację muszą otrzymać wszyscy mieszkańcy do rąk własnych za potwierdzeniem odbioru. Obliczono, iż wysyłając takie informacje za pośrednictwem Poczty Polskiej gmina poniosłaby koszty ok. 32 tys. zł, aby zminimalizować te koszty zaangażowano sołtysów oraz urzędników do roznoszenia pism. Całkowity koszt tego przedsięwzięcia wyniósł ok. 11 tys. zł. Niestety w tym wszystkim nastąpiła przykra sytuacja. Jako sołtysi i radni jednocześnie, zostaliśmy poproszeni o doręczenie pism do mieszkańców, aby wspomóc urzędników, bo kto jak nie sołtys zna lepiej mieszkańców wsi. Zadanie to wykonaliśmy i zostaliśmy oskarżeni o łapówkarstwo oraz sprzedaż swojego głosu. Przyjmując to zadanie nie pomyśleliśmy o tym, że łamiemy prawo. Przyjmując wynagrodzenie nie byliśmy świadomi, że robimy coś złego. Praca została wykonana, według urzędników pieniądze zaoszczędzone, a teraz obwinia się nas o umyślne łamanie prawa i sprzedaż głosu. - czytamy w oświadczeniu na stronie gniewskiego ratusza.
Radni oświadczają także, że zwrócili już pieniądze, które otrzymaliśmy jako wynagrodzenie za doręczenie owych pism i przykro nam, że urzędnik, który powinien być zorientowany w przepisach prawa (art. 24.d ust. o samorządzie gminnym) podpisał z nami takie umowy, a nie powinien tego zrobić.
Komentarze (3) dodaj komentarz
_gość
08.06.2016, 10:49
Cały czas mącą sfrustrowani przeciwnicy obecnej burmistrz.
Odpowiedzk_gość
08.06.2016, 13:46
Klimczak
Klimczaki najlepsi - syn sprzedał się w starostwie, ojciec w gminie. To chyba rodzinne.
Odpowiedzgość5_gość
09.06.2016, 06:40
Ptasznik
Ptasznik główny aferzysta wszystkich oskarża bez żadnych dowodów, jeśli referendum nie będzie ważne bo będzie za mało głosów to 100 tyś zł pójdzie w błoto. Ciekawe na kogo to wtedy zawali??
Odpowiedz