Poruszający akcent na uroczystej sesji z okazji Dnia Tczewa. Odczytano specjalny list przygotowany przez słynnego uciekiniera z KL Auschwitz, Honorowego Obywatel naszego miasta. Kazimierz Piechowski przekazał też władzom Tczewa odznakę, którą otrzymał z okazji 70. rocznicy wyzwolenia tego obozu śmierci.
"Przez całe swoje życie ciągle uciekałem. W czasie wojny uciekałem przed Niemcami. W Auschwitz kilka razy uciekłem przed śmiercią. Po wojnie uciekałem przed „czerwonymi”. Teraz uciekam w świat, żeby nie stetryczeć... - tak Kazimierz Piechowski (od najmłodszych lat związany z Tczewem, urodzony 3 października 1919 w Rajkowach, Honorowy Obywatel naszego miasta, opisuje swoje pełne dramatycznych wydarzeń życie. Kazimierz Piechowski regularnie przyjeżdża do Tczewa - i uczestniczy w uroczystych sesjach - tym razem go zabrakło. Jak tłumaczył w jego imieniu Edward Klamman - słynny uciekinier wziął udział w czterodniowych, niezwykle wyczerpujących uroczystościach z okazji 70. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz. I choć fizycznie w tym roku w Tczewie go nie było, to przekazał władzom miasta oznakę, jaką otrzymał w Oświęcimiu. W jego imieniu Jacek Prętki odczytał też specjalny list z obozowymi wspomnieniami:
- Auschwitz - obóz śmierci, rezydencja śmierci, uosobienie śmierci, holokaust. Zagłada milionów. Ogrom tragedii. Selekcje do gazu. Codzienne konanie w chlewie lagru, w ciągłym brudzie, upodleniu. Zapach palonych ciał. Komory gazowe. Krematoria. Góry gnijących zwłok, spychaczem wrzucanych do dołów, bądź na stosy palne. Szaleńcza praca, wszechobecny głód, tyfus i biegunka. Blok śmierci, ściana śmierci... Teraz, kiedy przechodzę pod bramą "Arbeit macht frei", wraca do mnie wszystko, co tu przeżyłem. Gdy stanąłem pod bramą śmierci pierwszy raz jako wolny człowiek, przeżycie było tak silne, że straciłem przytomność. Zobaczyłem siebie znowu pracującego w Leichenkommando. - czytamy w jego fragmencie.
Przypomnijmy, że kiedy wybuchła druga wojna światowa, Piechowski należał do harcerstwa - a to nie było po myśli niemieckiego okupanta. Piechowski chciał uciec z kraju, przez Węgry dostać się na Zachód, by walczyć za ojczyznę. Jednak to się nie udało i młody chłopak, po pobycie w kilku więzieniach, trafił ostatecznie do powstającego właśnie piekła... obozu koncentracyjnego w Auschwitz. 20 czerwca 1942 roku, Kazimierz Piechowski po ponad dwuletnim pobycie w obozie zaplanował ucieczkę. W tym celu wraz z trzema innymi więźniami dostał się do magazynu mundurów i zorganizował przebranie. Dzięki nerwom ze stali oraz dużemu sprytowi wyjechał z obozu przez główną bramę. Nie posiadał żadnych dokumentów, a ucieczkę ułatwiła mu biegła znajomość języka niemieckiego wyniesiona z domu rodzinnego. Tak sprawna realizacja planu była możliwa dzięki pojazdowi, który zorganizowali więźniowie, był to Steyr 220 należący do SS-mana, Rudolfa Höss’a. Jest to jedna z najbardziej brawurowych i spektakularnych ucieczek z Auschwitz w dziejach tego obozu. Po ucieczce Piechowski wstąpił do Armii Krajowej, w szeregach której walczył do końca wojny. Po powrocie na Pomorze podjął pracę, ale ktoś doniósł UB o jego akowskiej przeszłości. Został skazany na 10 lat więzienia, z czego odsiedział 7. Swoje losy w Auschwitz opisał w książce "Byłem numerem". Z inspiracji dr Adama Cyry, starszego kustosza z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, reżyser Marek Pawłowski zrealizował o Piechowskim film dokumentalny, zatytułowany "Uciekinier".
Nasz archiwalny materiał
"Przez całe swoje życie ciągle uciekałem. W czasie wojny uciekałem przed Niemcami. W Auschwitz kilka razy uciekłem przed śmiercią. Po wojnie uciekałem przed „czerwonymi”. Teraz uciekam w świat, żeby nie stetryczeć... - tak Kazimierz Piechowski (od najmłodszych lat związany z Tczewem, urodzony 3 października 1919 w Rajkowach, Honorowy Obywatel naszego miasta, opisuje swoje pełne dramatycznych wydarzeń życie. Kazimierz Piechowski regularnie przyjeżdża do Tczewa - i uczestniczy w uroczystych sesjach - tym razem go zabrakło. Jak tłumaczył w jego imieniu Edward Klamman - słynny uciekinier wziął udział w czterodniowych, niezwykle wyczerpujących uroczystościach z okazji 70. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz. I choć fizycznie w tym roku w Tczewie go nie było, to przekazał władzom miasta oznakę, jaką otrzymał w Oświęcimiu. W jego imieniu Jacek Prętki odczytał też specjalny list z obozowymi wspomnieniami:
- Auschwitz - obóz śmierci, rezydencja śmierci, uosobienie śmierci, holokaust. Zagłada milionów. Ogrom tragedii. Selekcje do gazu. Codzienne konanie w chlewie lagru, w ciągłym brudzie, upodleniu. Zapach palonych ciał. Komory gazowe. Krematoria. Góry gnijących zwłok, spychaczem wrzucanych do dołów, bądź na stosy palne. Szaleńcza praca, wszechobecny głód, tyfus i biegunka. Blok śmierci, ściana śmierci... Teraz, kiedy przechodzę pod bramą "Arbeit macht frei", wraca do mnie wszystko, co tu przeżyłem. Gdy stanąłem pod bramą śmierci pierwszy raz jako wolny człowiek, przeżycie było tak silne, że straciłem przytomność. Zobaczyłem siebie znowu pracującego w Leichenkommando. - czytamy w jego fragmencie.
Przypomnijmy, że kiedy wybuchła druga wojna światowa, Piechowski należał do harcerstwa - a to nie było po myśli niemieckiego okupanta. Piechowski chciał uciec z kraju, przez Węgry dostać się na Zachód, by walczyć za ojczyznę. Jednak to się nie udało i młody chłopak, po pobycie w kilku więzieniach, trafił ostatecznie do powstającego właśnie piekła... obozu koncentracyjnego w Auschwitz. 20 czerwca 1942 roku, Kazimierz Piechowski po ponad dwuletnim pobycie w obozie zaplanował ucieczkę. W tym celu wraz z trzema innymi więźniami dostał się do magazynu mundurów i zorganizował przebranie. Dzięki nerwom ze stali oraz dużemu sprytowi wyjechał z obozu przez główną bramę. Nie posiadał żadnych dokumentów, a ucieczkę ułatwiła mu biegła znajomość języka niemieckiego wyniesiona z domu rodzinnego. Tak sprawna realizacja planu była możliwa dzięki pojazdowi, który zorganizowali więźniowie, był to Steyr 220 należący do SS-mana, Rudolfa Höss’a. Jest to jedna z najbardziej brawurowych i spektakularnych ucieczek z Auschwitz w dziejach tego obozu. Po ucieczce Piechowski wstąpił do Armii Krajowej, w szeregach której walczył do końca wojny. Po powrocie na Pomorze podjął pracę, ale ktoś doniósł UB o jego akowskiej przeszłości. Został skazany na 10 lat więzienia, z czego odsiedział 7. Swoje losy w Auschwitz opisał w książce "Byłem numerem". Z inspiracji dr Adama Cyry, starszego kustosza z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, reżyser Marek Pawłowski zrealizował o Piechowskim film dokumentalny, zatytułowany "Uciekinier".
Nasz archiwalny materiał
Komentarze (8) dodaj komentarz
Malkontent_gość
02.02.2015, 12:21
Błąd redaktora
Zauważyłem błąd w artykule i to jeszcze wytłuszczonym drukiem. Błąd dotyczy nazwiska Pana Edwarda... o ile mi wiadomo jego nazwisko to Klamann a nie jak błędnie podano Klamman. Pozdrawiam
OdpowiedzLSQ_gość
02.02.2015, 12:39
Dlatego zawsze się dziwię. Popaprańcom ze skrajnej prawicy, z hasłem na ustach "Bóg, honor, ojczyzna", którzy oddają hołd zbrodniarzom wojennym poprzez rzymskie pozdrowienie, często wytatuowani w swastyki, opowiadają o nadrzędności białej rasy nad innymi nacjami, gdzie ich dziadkowie przewracają się w grobach.. Dlatego zawsze się dziwię.. że Państwo Polskie pozwala takim stowarzyszeniom jak Młodzież Wszechpolska na organizację marszów niepodległościowych, nie ze zwykłymi obywatelami, ale oddzielnie, gdzie pseudokibice i nacjonaliści dają swoim zachowaniem przykład młodym pokoleniom, jak niszczyć miasto i pamięć historyczną przekłamać, a hołd oddawać zbrodniarzowi Dmowskiemu. Dlatego zawszę się dziwię, kiedy ostatnim razem maszerowałem po Auschwitz i oglądałem młodych narodowców dumnie przechadzających się po dziedzińcach baraków w koszulkach oznaczonych falangą, z kretyńskim uśmieszkiem na ustach. Dlatego zawsze się dziwię, że wojna nikogo niczego nie nauczyła... i dziwić się nie będę, kiedy wybuchnie kolejna w imię nienawiści.
Odpowiedz_gość
02.02.2015, 15:45
Pan Piechowski to postac wybitna.
Powinien o nim powstac film pełnometrażowy . Państwo zamiast dawac pieniądze na " Pokłosie " lub " Ida " powinno promowac prawdziwych bohaterów.!
Odpowiedzmario_gość
02.02.2015, 20:33
obóz
WIelki szacunek dla pana Piechowskiego bardzo wielki, natomiast prędki i inni polityczni ślizgacze nie jest wam wstyd wy macie takie wartosci gdzieś .predki pracowałem na kolei i wiem jakim jesteś wstyd dlatego zawsze dla kolejarzy będziesz, prędkim z małej litery karierowiczu
Odpowiedzpracownicy spolki Cargo Tczew_gość
03.02.2015, 14:34
gościu o pseudonimi mario Nie wiemy co ty wiesz o kolei i o tym co się dzieje obecnie 5.10. 15 lat temu ale myslimy ze nic - 240 miejsc pracy w Tczewie .wyremontowana hala wagonowni.waga .opornik inwestycje na kilkanaście milionow zl itp. walka o miejsca pracy kiedy chciano zwalniac i likwidować zakład wiele inicjatyw społecznych w naszym miesci znamy pana Prętkiego przez T nie d jak piszesz i powiemy tobie ze musisz być wielkim oszołomem by nie dostrzegać wartości jakie sa wolność, demokracja. Pisać możesz co chcesz ale nie pisz i nie mow za innych my ciebie nie upowaznilismy pracownicy
Cytujgosc_gość
02.02.2015, 20:52
Byłam na uroczystej sesji rady miejskiej która odbyla się 30 stycznia slyszalam jak został odczytany list pana Kazimierza powiem szczerze ze przemawial do mnie jak by był to film chciałam w imieniu swoim jak i meza podziekowac temu panu co czytal ten list zrobil to bardzo profesjonalnie i oddal to co napisał Pan Piechowski wzruszyłam się . Dziekuje
Odpowiedztczewianin_gość
02.02.2015, 21:32
niesamowity list niesamowicie odczytany czytający wprowadzil taka cisze i tak to przeczytal ze miałem łzy w oczach oddal to co Pan Piechowski chcial nam oddac w tym liscie .Chce podziekowac temu panu co czytal ten list bo zrobil to niesamowicie realnie tak jak by był to jego list bardzo realistycznie .
Odpowiedzmieszkaniec Tczewa_gość
03.02.2015, 14:41
temat pan Piechowski a jakiś Mario nie wiadomo kto wciska tu swoje prywatne animozje do osoby wymienionej w tekście nie majac wiedzy ani rozeznania po prostu zenada pane gościu mario
Odpowiedz