Latem ubiegłego roku zostałem poproszony przez redakcję portalu Tcz.pl o zamieszczanie na nim pisanych umyślnie na tę okazję felietonów. Każdy tekst przed wysłaniem do adresata był adiustowany przez jednego z najlepszych polskich felietonistów, by w ten sposób zapewnić odbiorcom mojego pisania najwyższy jego poziom. Zazwyczaj felieton miał kilka tysięcy wejść, z czego niecały promil jego czytelników stanowili hejterzy. Dla przypomnienia, co im się nie podobało, warto zacytować kilka przykładów.
Hejtami negatywnie oceniano felietony, iż to bełkot, wypociny i odgrzewane kotlety. Ten ostatni zarzut postawił internauta, który - jak sądził - znał treść publikacji z najnowszych numerów profesjonalnych periodyków medycznych - JAMA i LANCET. W dodatku twierdził, że zamieszczane w nich artykuły są pisane na zamówienie dużych korporacji handlowych. Co za znajomości niuansów rynku spożywczego i fachowych anglojęzycznych czasopism. A tak w ogóle to fachowcy od hejtów uważali się za wybitnych zawodowców w dziedzinie pod nazwą felietonistyka. Pogratulować dobrego samopoczucia.
Kilku hejterom obce były określenia quasi i enklawa. Wieszczyli dyplomatyczny konflikt z Rosją. Nie rozumiejąc kontekstu, mądrzyli się i krytykowali, bo tak im się coś wydawało i czego byli pewni. Byli tacy, którym myliło się KGB z NKWD i SB. Na brak znajomości historii nie ma rady. Także na różnicę między MGR a mrg.
Niejaka „ania” (może „leon”) myliła lobektomię z lobotomią, ale sądziła, że wie lepiej niż piszący te słowa. Jednemu z hejterów nie spodobało się słowo „psycholożka”. Co mu można poradzić - powinien zajrzeć do najnowszego wydania Słownika Poprawnej Polszczyzny. Także muszą zrewidować swe poglądy wszyscy ci, którzy uważając się za tolerancyjnych, okazali się homofobami.
Specyficzna forma dziennikarska, jaką jest felieton, sprawia, że nie wszyscy potrafią prawidłowo odebrać jego treść, często pisaną nie wprost. Jedna z internautek napisała, że „hejterzy nie rozumieją tekstu pisanego; są matołkami, gamoniami, zawodowymi malkontentami, których boli wątroba i śmierdzi im pod nosem”.
Dwa razy zamiast felietonów redakcja portalu zamieściła moje reportaże z Moskwy i Kaliningradu. I znów nie przez wszystkich teksty były akceptowane. A przecież wiadomo, że reportaż to przedstawienie subiektywnych odczuć autora, które nie wszystkim muszą się podobać. I tyle. A poza tym: pisząc o Rosji nie można zapomnieć, że „nie ma złych narodów, są tylko źli ludzie”.
9. grudnia 2013 roku o godzinie 11.30 w pierwszym programie PR dr Marek Troszczyński przedstawił wyniki swoich badań nad zjawiskiem hejtingu w Polsce. Określił hejterów jako prymitywnych osobników o mentalności dresiarzy, mających kłopoty ze swoim samookreśleniem i identyfikacją. Bez umiaru korzystających z anonimowości, bezkarności i mających przyjemność w wylewaniu na innych wiader pomyj. Doświadczyła tego siatkarka Dorota Świeniewicz (pod presją hejtingu zakończyła karierę), doświadczył Jurek Owsiak (chciał wycofać się z WOŚP).
Coś w tym jest, że tczewskim hejterom nie podobają się: prezydenci, Rada Miejska, portal Tcz.pl (dlaczego tam wchodzą?), Gazeta Tczewska… Po tym krótkim felietonie spodziewam się zmasowanego ataku na moją osobę, ale to tylko potwierdzi tezy zawarte w tym materiale, jak i wyniki badań doktora Marka Troszczyńskiego.
Hejtami negatywnie oceniano felietony, iż to bełkot, wypociny i odgrzewane kotlety. Ten ostatni zarzut postawił internauta, który - jak sądził - znał treść publikacji z najnowszych numerów profesjonalnych periodyków medycznych - JAMA i LANCET. W dodatku twierdził, że zamieszczane w nich artykuły są pisane na zamówienie dużych korporacji handlowych. Co za znajomości niuansów rynku spożywczego i fachowych anglojęzycznych czasopism. A tak w ogóle to fachowcy od hejtów uważali się za wybitnych zawodowców w dziedzinie pod nazwą felietonistyka. Pogratulować dobrego samopoczucia.
Kilku hejterom obce były określenia quasi i enklawa. Wieszczyli dyplomatyczny konflikt z Rosją. Nie rozumiejąc kontekstu, mądrzyli się i krytykowali, bo tak im się coś wydawało i czego byli pewni. Byli tacy, którym myliło się KGB z NKWD i SB. Na brak znajomości historii nie ma rady. Także na różnicę między MGR a mrg.
Niejaka „ania” (może „leon”) myliła lobektomię z lobotomią, ale sądziła, że wie lepiej niż piszący te słowa. Jednemu z hejterów nie spodobało się słowo „psycholożka”. Co mu można poradzić - powinien zajrzeć do najnowszego wydania Słownika Poprawnej Polszczyzny. Także muszą zrewidować swe poglądy wszyscy ci, którzy uważając się za tolerancyjnych, okazali się homofobami.
Specyficzna forma dziennikarska, jaką jest felieton, sprawia, że nie wszyscy potrafią prawidłowo odebrać jego treść, często pisaną nie wprost. Jedna z internautek napisała, że „hejterzy nie rozumieją tekstu pisanego; są matołkami, gamoniami, zawodowymi malkontentami, których boli wątroba i śmierdzi im pod nosem”.
Dwa razy zamiast felietonów redakcja portalu zamieściła moje reportaże z Moskwy i Kaliningradu. I znów nie przez wszystkich teksty były akceptowane. A przecież wiadomo, że reportaż to przedstawienie subiektywnych odczuć autora, które nie wszystkim muszą się podobać. I tyle. A poza tym: pisząc o Rosji nie można zapomnieć, że „nie ma złych narodów, są tylko źli ludzie”.
9. grudnia 2013 roku o godzinie 11.30 w pierwszym programie PR dr Marek Troszczyński przedstawił wyniki swoich badań nad zjawiskiem hejtingu w Polsce. Określił hejterów jako prymitywnych osobników o mentalności dresiarzy, mających kłopoty ze swoim samookreśleniem i identyfikacją. Bez umiaru korzystających z anonimowości, bezkarności i mających przyjemność w wylewaniu na innych wiader pomyj. Doświadczyła tego siatkarka Dorota Świeniewicz (pod presją hejtingu zakończyła karierę), doświadczył Jurek Owsiak (chciał wycofać się z WOŚP).
Coś w tym jest, że tczewskim hejterom nie podobają się: prezydenci, Rada Miejska, portal Tcz.pl (dlaczego tam wchodzą?), Gazeta Tczewska… Po tym krótkim felietonie spodziewam się zmasowanego ataku na moją osobę, ale to tylko potwierdzi tezy zawarte w tym materiale, jak i wyniki badań doktora Marka Troszczyńskiego.
Komentarze (17) dodaj komentarz
Buc_gość
21.03.2014, 07:14
Ale Buc!
Odpowiedzhehehe
21.03.2014, 07:21
:)
jak to mówią - złość piękności szkodzi :)
OdpowiedzHejter #1_gość
21.03.2014, 07:23
I po co te żale? Temat znany już oklepany. Strzał w stopę. Więcej dystansu życzę :)
Odpowiedz_gość
21.03.2014, 07:39
Jakie falietony na tcz.pl? Tego typu lokalne portale są przeznaczone do reklamy, reklamy, reklamy, potem długo długo nic, potem informacje o pożarze śmietnika, kolizji drogowej i drobne ogłoszenia. Tyle.
OdpowiedzJan Hajter_gość
21.03.2014, 07:48
zaproszenie
cytat... Po tym krótkim felietonie spodziewam się zmasowanego ataku na moją osobę, ale to tylko potwierdzi tezy zawarte w tym materiale, jak i wyniki badań doktora Marka Troszczyńskiego...... Nie kombinuj. To prymitywny fortel. Nic nadzwyczajnego i kontrowersyjnego nie napisałeś. Jak chcesz sam poklikam 2000 razy, żeby Twoje ego usatysfakcjonować. Przecież Ty czekasz na ten atak i nie oczekujesz pochwał ;-)
Odpowiedzlgh_gość
21.03.2014, 07:53
Niesamowite, musiał pan mieć ostatnie słowo. IMHO nie jest pan dla mnie ofiarą hejterów tylko zwyczajnie cienko pan pisze. Poza tym jak wykazują inne badania internetu, "hejter" to postawa, która nie jest na stałe przypisana do osoby. Raczej jest to związane z wyższym poziomem anonimowości, który daje przyzwolenie na bardziej emocjonalne wyrażanie swojego niezadowolenia. No i prawda, hejterem może być każdy, kto jest skrajnie niezadowolony. Wnioskujemy zatem, że spotkał pana negatywny odbiór u publiczności, dostał pan pomidorem. Nikt celowo na pana nie czekał i nie dybał z tym pomidorem. Ot, zwyczajnie pojawił się felieton, cienki, bardzo cienko to bach, pomidor. Po czymś takim schodzi się jednak ze sceny, nie odgraża się publice.
Odpowiedz_gość
21.03.2014, 08:03
oj prawdę chłop napisał - niestety na tyczy siedzi wielu frustratów i ciągłych napinaczy. to nie tylko tczewska specyfika - kiedyś w "Polityce" opublikowali raport z badań naukowych - z których jasno wynikało, że w polskiej sieci jest jeden z najwyższych na świecie czynników chamstwa i braku jakiekolwiek kultury - polscy internauci mylą wolność słowa z brakiem jakikolwiek norm społecznych
Odpowiedzgdgf_gość
21.03.2014, 08:24
ZZIIEEEEEW
Odpowiedzkajot551_gość
21.03.2014, 08:27
STARE CHWYTY
Takie chwyty to byly znane w KOmunie , tlumaczono jakie to nierozumne spoleczenstwo trafilo sie MADREJ wladzy i wtorujacej JEJ prasie i pismakom ktorzy zrobili badania przez jakiegos WIELKIEGO PROFESORA nie majacego kontaktu z realiami zycia.To ze lepiej jest wrzucic kontrowersyjna wypowiedz i oczekiwac na reakcjei wtedy " a nie mowilem jacy to nie kulturalni forumowicze ZAKAZAC wypowiedzi i wyrzucic z portalu i POLSKI bo tu maja byc tacy CO NAM przytakuja bezmyslnie .Patent na madrosc miala PZPR masz zapewne geny KOMUCHA któremu sie sni powrot KOMUNY I BOLSZEWIZMU. synku .nabierz szacunku do ludzi ktorzy maja prawo do wypowiedzi tak jak ONI to widza ,a nie NARZUCAJ INNYM TWOJ TOK myslenia bedac przekonanym o Swojej RACJI jak wielu innych MEGALOMANOM i BUFONOM .
Odpowiedz_gość
21.03.2014, 09:55
Jesteśmy w Polsce!
W słowniku języka polskiego nie ma terminu "hejter", zatem używajmy słów i znaczeń w nim zawartych, nie sugerujmy się slangiem dresiarzy i sezonowych celebrytów, nie zubożajmy naszego języka.
Odpowiedz_gość
21.03.2014, 10:47
Czy autor artykułu chciałby w komentarzach czytać same laurki i peany pochwalne na swoją i swoich felietonów i reportaży cześć? Sam przecież napisał, że hejterzy stanowili niecały promil czytelników. To chyba bardzo dobry wynik? Być może, dzięki adjustowaniu przez jednego z najlepszych, polskich felietonistów, to "pisanie" miało wysoki poziom, ale część merytoryczna zawsze może się komuś nie spodobać, bo ktoś może mieć po prostu inne zdanie. Drogi autorze. Powinieneś się cieszyć z tego, że tylko promil spośród czytelników twojego "pisania" stanowili hejterzy, a nie rozklejać się publicznie, jak baba. Jeśli masz taką słabą psychikę i nie wytrzymujesz żadnej krytyki, choćby i stanowiła tylko promil, to proponuję przedwojenny wynalazek stosowany w teatrach, pod nazwą klakier. Zapłać komuś, żeby wypisywał tylko pozytywne komentarze i poczujesz się wtedy lepiej.
Odpowiedzwolenka_gość
21.03.2014, 11:52
hmm...
I na tym właśnie polega felieton... ma być napisany lekkim stylem i na pozór o niczym. Jak to mówią: mądrej głowie dośc dwie słowie :) Pozdrowienia dla autora tekstu - proszę pisać dalej.
Odpowiedz...quo vadis..._gość
21.03.2014, 13:56
Pozostaje modlitwa.
Znam kilku tczewskich hejerków. Wszyscy mają problemy komunikacyjne z innymi ludźmi i każdy z nich wymaga pomocy psychologicznej. Bardzo im współczuję, bo potrafią być wyłącznie nieszczęśliwi i konfliktowi.
Odpowiedz_gość
21.03.2014, 16:56
idź doma
OdpowiedzŁukasz Rościszewski ;P
21.03.2014, 17:38
Poziom komentarzy na tcz.pl jest i tak na bardzo bardzo wysokim poziomie w porównaniu z innymi portalami. Redaktorka Jolanta pilnuje, by z tego miejsca nie zrobiło się bagno pełne wyzwisk i wulgaryzmów. Z drugiej strony, gdyby nie możliwość komentowania i przesyłania własnych materiałów to tcz.pl by nie żyło, byłoby stronką informacyjną mającą kilkaset (co najwyżej) odsłon dziennie. A hejterzy? To głównie PiSowscy fanatycy, węszący wszędzie sPiSek żydokomuny, zacietrzewieni w swoich chorych wizjach i nieradzący sobie z postępem społeczno-kulturowym. Umrą śmiercią naturalną. http://www.wolnytczew.blogspot.com
OdpowiedzZ. C._gość
21.03.2014, 21:11
demokracja to nie komuna
Żurnalisto, ty się nadajesz do komuny. Wówczas krytyka i odmienne zdania nie miały miejsca, bo była cenzura. Rząd "rządził" a partia "kierowała" bezwolnym ludem. Jeżeli teraz ktoś wskazuje na błędy urzędników, złą pracę samorządów, innych instytucji, arogancję i nieudolność władzy itp., to według ciebie jest hejterem?! Chcesz żeby wszystko było jak w Koreii Płn. Na rozkaz się śmiać, albo płakać w zależności od tego co każe władza. Czyli zamiast własnego zdania, ogólne klakierstwo. Żurnalisto, poćwicz umysł!!!!!!
OdpowiedzKarolina_gość
21.03.2014, 21:53
I teraz mam problem...
I teraz mam problem... czy autor jest bardziej grafomanem czy mitomanem? A może sadomasochistą? Lubi zadawać cierpienie czytelnikom i oczekuje tego samego w zamian... To musi być gdzieś głęboko w jego podświadomości. Co na to dr Starowicz?
Odpowiedz