Na 20. sierpnia zaplanowano kolejne posiedzenie ws. prezydenta Tczewa, Mirosława Pobłockiego, oskarżonego o przekroczenie uprawnień w związku z przekazaniem materiału z miejskiego monitoringu na potrzeby procesu cywilnego dotyczącego tzw. afery plakatowej. Na piątkowym posiedzeniu przed malborskim sądem odczytano m. in. stanowisko tamtejszej prokuratury, przesłane dzień wcześniej faksem, która zawnioskowała o nieuznawanie wcześniejszych wniosków obrony.
Na piątkowym posiedzeniu sędzia Bartosz Bystrek poinformował, że dzień wcześniej Prokuratura Rejonowa w Malborku przesłała faksem pismo z wnioskiem o nieuwzględnianie wniosku obrony o umorzenie sprawy lub zwrot aktu oskarżenia. Prokurator nie pojawił się na sali, ale w piśmie nadesłanym do sądu śledczy podkreślali, że obrona zajęła się "teoretyczną analizą zwrotu i umorzenia", co ma zdaniem prokuratury, nie mieć odniesienia do stanu faktycznego. Zdaniem prokuratury, przy kulminacyjnej kwalifikacji prawnej, nawet gdy jeden przepis przestaje obowiązywać, to należy brać pod uwagę drugi tj. 231 KK.
Zdaniem mecenas Joanny Grodzickiej reprezentującej prezydenta Tczewa Mirosława Pobłockiego (zgodził się na publikowanie wizerunku) pismo prokuratury nie odnosiło się do najistotniejszych kwestii obrony. Grodzicka podkreślała, że na początkowym etapie śledztwa pokrzywdzonym w sprawie uznano całkiem inną osobę - opozycyjnego radnego - którego nie ma nawet na zarejestrowanym obrazie - udostępniając mu akta sprawy. Sam oskarżyciel posiłkowy (nie zgodził się na publikację wizerunku, chodzi o osobę, która widnieje na nagraniu) - w innym procesie - miał się nie rozpoznać na nagraniu - mówiąc - "że nie jest w stanie stwierdzić, czy to on został uchwycony przez miejskie kamery". Grodzicka podkreślała też, że prokuratura nie podjęła się trudu ustalenia, kim są pozostałe osoby znajdujące się na nagraniach.
Grodzicka mówiła też o nieprzesłuchaniu świadków oraz niewyjaśnionych okolicznościach związanych z luką ustawową w zakresie orzecznictwa dotyczącego monitoringu. Adwokat powoływała się m. in. na orzeczenia Rzecznika Praw Obywatelskich.
- Trzy razy zmieniano treść zarzutów stawianych prezydentowi - nie mogłam bronić mojego klienta - nawet przekazując treść zarzutów mediom - mówiła Joanna Grodzicka - Sama prokuratura w 2016 roku uznała, że nie było działania ze szkodą na rzecz czyjegoś interesu.
Mecenas powołała się również na zapisy Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, które jej zdaniem, mają dowodzić, że w powyższym przypadku udostępnienie danych nie było równoznaczne z przetwarzaniem. Dodała również, że materiał został udostępniony na potrzeby procesowe, prowadzona jest bowiem sprawa w związku z art. 212 KK - a osoba, której dotyczą zarzuty w sprawie cywilnej - uważa się za pokrzywdzoną w tym procesie.
Tymczasem oskarżyciel posiłkowy podkreślał, że popiera stanowisko prokuratury i wnosi o oddalenie wniosków obrony.
- Już dziś pani mecenas prowadzi aktywną obronę swojego klienta, dlatego tym lepiej, żeby doszło do rozprawy. - mówił pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego - Marcin Miszkiewicz, dodając, że nie doszło do depenalizacji, ale uchylenia jednego z artykułów, który w zbiegu z innym był podstawą do postawienia aktu oskarżenia. Dodał, że nowe przepisy mają też na celu zaostrzenie istniejącego stanu prawnego.
Dodawał również, że sam zapis z miejskiej kamery nie ujawnia zachowań o znamionach czynu zabronionego, a właściwą ścieżką do zabezpieczenia obrazu powinno być wnioskowanie do policji i dopiero wtedy zabezpieczenie dowodu.
Sam oskarżyciel posiłkowy zastanawiał się, czy nie doszło do ominięcia procedur i wykorzystania podległości służb.
- Czy przeciętny Kowalski, któremu porysowano samochód, zgłasza się do obojętnie jakiej straży miejskiej i otrzymuje nagranie? Nie - mówił.
Zdaniem oskarżyciela prezydent ma wieloletnie doświadczenie, zatem można mówić, że działał z premedytacją i miał wiedzę i doświadczenie, że działał niezgodnie z prawem.
Ostatecznie sąd ogłosił przerwę w celu rozważaniu argumentów obu stron. Decyzję poznamy 20. sierpnia.
- Sam fakt pominięcia pewnych etapów wymaganych przez prawo w naszej ocenie jest głównym przedmiotem naszego postępowania - mówił dziennikarzom Marcin Miszkiewicz. - Ta sprawa ma wiele aspektów i powinna trafić na wokandę - sąd powinien dopuścić do otwarcia przewodu i do merytorycznego rozpoznania sprawy.
Z kolei Joanna Grodzicka podkreślała:
- Obrona złożyła swoje wnioski 23. lipca - wczoraj faksem wpłynęło pismo prokuratury. Dzisiaj swoje pismo z pełnym zaskoczeniem dla pozostałych stron złożył oskarżyciel posiłkowy. Prokuratura nie była nawet obecna i nie przestawiła ustnie swoich argumentów, co w mojej wieloletniej karierze jest dość niestandardową sytuacją. W niniejszej sprawie w przekonaniu obrony, popartej orzeczeniami Sądu Najwyższego, poglądami Rzecznika Praw Obywatelskich, Generalnego Inspektora Danych Osobowych nie ma znamion czynu zabronionego - zatem już na obecnym etapie prokuratura powinna ocenić tę sytuację, a nawet w mojej ocenie odstąpić od aktu oskarżenia, tym bardziej, że pominęła w toku postępowania liczne wnioski obrony. Uważam, że postępowanie przygotowawcze swoich celów nie sprawdziło i prokuratura przerzuciła ciężar oceny i gromadzenia dowodów na sąd orzekający.
Grodzicka dodała, że wnosiła m. in. o uzupełnienie materiału dowodowego o nadesłanie dokumentów dotyczących okresu zarzutu, ustalenie czy zbiór stanowił zbiór danych osobowych, czy podlega przepisom ochrony o ustawie danych osobowych, przesłuchanie świadków oraz o właściwy opis czynu zabronionego.
Jak to się zaczęło? Sprawa to pokłosie afery ulotkowo-plakatowej, która ciągnie się już od dłuższego czasu. W 2015 roku ktoś zorganizował akcję ulotkowo-plakatową, dotyczącą zarobków prezesów tczewskich spółek. Na plakatach pojawił się prześmiewczo przedstawiony wizerunek prezydenta Mirosława Pobłockiego w czapce Mikołaja - i prezesów Zakładu Wodociągów i Kanalizacji - Marcjusza Fornalika, Zakładu Utylizacji Odpadów Stałych - Mariana Cegielskiego i Tczewskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego - Kazimierza Homy - z dopiskiem "Władza się wyżywi...", sugerując kolesiostwo. Sam autor akcji podpisał się jako "specjalista od public relation i sekretariatu". Osoby, które pojawiły się wtedy na plakatach podkreślały, że wynagrodzenia prezesów nie są tajne i każdy może je znaleźć w BIPie, ale sam sposób przedstawienia tych informacji oceniły jako co najmniej złośliwy. Sprawa trafiła do sądu, wraz z zabezpieczonym materiałem z miejskiego monitoringu.
Na piątkowym posiedzeniu sędzia Bartosz Bystrek poinformował, że dzień wcześniej Prokuratura Rejonowa w Malborku przesłała faksem pismo z wnioskiem o nieuwzględnianie wniosku obrony o umorzenie sprawy lub zwrot aktu oskarżenia. Prokurator nie pojawił się na sali, ale w piśmie nadesłanym do sądu śledczy podkreślali, że obrona zajęła się "teoretyczną analizą zwrotu i umorzenia", co ma zdaniem prokuratury, nie mieć odniesienia do stanu faktycznego. Zdaniem prokuratury, przy kulminacyjnej kwalifikacji prawnej, nawet gdy jeden przepis przestaje obowiązywać, to należy brać pod uwagę drugi tj. 231 KK.
Zdaniem mecenas Joanny Grodzickiej reprezentującej prezydenta Tczewa Mirosława Pobłockiego (zgodził się na publikowanie wizerunku) pismo prokuratury nie odnosiło się do najistotniejszych kwestii obrony. Grodzicka podkreślała, że na początkowym etapie śledztwa pokrzywdzonym w sprawie uznano całkiem inną osobę - opozycyjnego radnego - którego nie ma nawet na zarejestrowanym obrazie - udostępniając mu akta sprawy. Sam oskarżyciel posiłkowy (nie zgodził się na publikację wizerunku, chodzi o osobę, która widnieje na nagraniu) - w innym procesie - miał się nie rozpoznać na nagraniu - mówiąc - "że nie jest w stanie stwierdzić, czy to on został uchwycony przez miejskie kamery". Grodzicka podkreślała też, że prokuratura nie podjęła się trudu ustalenia, kim są pozostałe osoby znajdujące się na nagraniach.
Grodzicka mówiła też o nieprzesłuchaniu świadków oraz niewyjaśnionych okolicznościach związanych z luką ustawową w zakresie orzecznictwa dotyczącego monitoringu. Adwokat powoływała się m. in. na orzeczenia Rzecznika Praw Obywatelskich.
- Trzy razy zmieniano treść zarzutów stawianych prezydentowi - nie mogłam bronić mojego klienta - nawet przekazując treść zarzutów mediom - mówiła Joanna Grodzicka - Sama prokuratura w 2016 roku uznała, że nie było działania ze szkodą na rzecz czyjegoś interesu.
Mecenas powołała się również na zapisy Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, które jej zdaniem, mają dowodzić, że w powyższym przypadku udostępnienie danych nie było równoznaczne z przetwarzaniem. Dodała również, że materiał został udostępniony na potrzeby procesowe, prowadzona jest bowiem sprawa w związku z art. 212 KK - a osoba, której dotyczą zarzuty w sprawie cywilnej - uważa się za pokrzywdzoną w tym procesie.
Tymczasem oskarżyciel posiłkowy podkreślał, że popiera stanowisko prokuratury i wnosi o oddalenie wniosków obrony.
- Już dziś pani mecenas prowadzi aktywną obronę swojego klienta, dlatego tym lepiej, żeby doszło do rozprawy. - mówił pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego - Marcin Miszkiewicz, dodając, że nie doszło do depenalizacji, ale uchylenia jednego z artykułów, który w zbiegu z innym był podstawą do postawienia aktu oskarżenia. Dodał, że nowe przepisy mają też na celu zaostrzenie istniejącego stanu prawnego.
Dodawał również, że sam zapis z miejskiej kamery nie ujawnia zachowań o znamionach czynu zabronionego, a właściwą ścieżką do zabezpieczenia obrazu powinno być wnioskowanie do policji i dopiero wtedy zabezpieczenie dowodu.
Sam oskarżyciel posiłkowy zastanawiał się, czy nie doszło do ominięcia procedur i wykorzystania podległości służb.
- Czy przeciętny Kowalski, któremu porysowano samochód, zgłasza się do obojętnie jakiej straży miejskiej i otrzymuje nagranie? Nie - mówił.
Zdaniem oskarżyciela prezydent ma wieloletnie doświadczenie, zatem można mówić, że działał z premedytacją i miał wiedzę i doświadczenie, że działał niezgodnie z prawem.
Ostatecznie sąd ogłosił przerwę w celu rozważaniu argumentów obu stron. Decyzję poznamy 20. sierpnia.
- Sam fakt pominięcia pewnych etapów wymaganych przez prawo w naszej ocenie jest głównym przedmiotem naszego postępowania - mówił dziennikarzom Marcin Miszkiewicz. - Ta sprawa ma wiele aspektów i powinna trafić na wokandę - sąd powinien dopuścić do otwarcia przewodu i do merytorycznego rozpoznania sprawy.
Z kolei Joanna Grodzicka podkreślała:
- Obrona złożyła swoje wnioski 23. lipca - wczoraj faksem wpłynęło pismo prokuratury. Dzisiaj swoje pismo z pełnym zaskoczeniem dla pozostałych stron złożył oskarżyciel posiłkowy. Prokuratura nie była nawet obecna i nie przestawiła ustnie swoich argumentów, co w mojej wieloletniej karierze jest dość niestandardową sytuacją. W niniejszej sprawie w przekonaniu obrony, popartej orzeczeniami Sądu Najwyższego, poglądami Rzecznika Praw Obywatelskich, Generalnego Inspektora Danych Osobowych nie ma znamion czynu zabronionego - zatem już na obecnym etapie prokuratura powinna ocenić tę sytuację, a nawet w mojej ocenie odstąpić od aktu oskarżenia, tym bardziej, że pominęła w toku postępowania liczne wnioski obrony. Uważam, że postępowanie przygotowawcze swoich celów nie sprawdziło i prokuratura przerzuciła ciężar oceny i gromadzenia dowodów na sąd orzekający.
Grodzicka dodała, że wnosiła m. in. o uzupełnienie materiału dowodowego o nadesłanie dokumentów dotyczących okresu zarzutu, ustalenie czy zbiór stanowił zbiór danych osobowych, czy podlega przepisom ochrony o ustawie danych osobowych, przesłuchanie świadków oraz o właściwy opis czynu zabronionego.
Jak to się zaczęło? Sprawa to pokłosie afery ulotkowo-plakatowej, która ciągnie się już od dłuższego czasu. W 2015 roku ktoś zorganizował akcję ulotkowo-plakatową, dotyczącą zarobków prezesów tczewskich spółek. Na plakatach pojawił się prześmiewczo przedstawiony wizerunek prezydenta Mirosława Pobłockiego w czapce Mikołaja - i prezesów Zakładu Wodociągów i Kanalizacji - Marcjusza Fornalika, Zakładu Utylizacji Odpadów Stałych - Mariana Cegielskiego i Tczewskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego - Kazimierza Homy - z dopiskiem "Władza się wyżywi...", sugerując kolesiostwo. Sam autor akcji podpisał się jako "specjalista od public relation i sekretariatu". Osoby, które pojawiły się wtedy na plakatach podkreślały, że wynagrodzenia prezesów nie są tajne i każdy może je znaleźć w BIPie, ale sam sposób przedstawienia tych informacji oceniły jako co najmniej złośliwy. Sprawa trafiła do sądu, wraz z zabezpieczonym materiałem z miejskiego monitoringu.
Komentarze (18) dodaj komentarz
czyżykowiak_gość
17.08.2018, 14:08
Tak z ciekawości zapytam ...
... czy obraz z kamery (np. monitoringu miejskiego) można traktować jako przetwarzanie danych osobowych czy nie? Proszę o merytoryczne odpowiedzi, bo sam czasami filmuję.
OdpowiedzFakty nie Mity_gość_gość_gość__gość
17.08.2018, 20:02
Mieszane uczucia !!
Ewidentnie widać że sprawa jest polityczna , prokuratura totalnie nie przygotowana ,a jej ewidentne zadanie uwalić kandydata do kolejnego objęcia funkcji prezydenta Tczewa , natomiast sąd na rozkroku - co wskaże góra !? Inkwizycja postępuje - elektorat powinien się przebudzić !
CytujEkO_gość
17.08.2018, 14:08
Sprawa musi mieć swój koniec
Kategorycznie jako obywatel żądam, by sprawa nie została wyciszona i ostatecznie umorzona. Nie rozumiem, co jest w niej niejasnego? Prawo i przepisy są dla wszystkich takie same. Chciałbym aby ostatecznie ta teoria znalazła przełożenie w praktyce. P.S. Mogę się zgłosić po nagranie z monitoringu miejskiego? Dostanę płytkę "od ręki"??? Pewnie nie...
Odpowiedzkik_gość
17.08.2018, 14:16
Która to już rozprawa na koszt podatników. Musimy pamiętać, że to wszystko dzieje się za nasze pieniądze.
CytujEkO_gość
17.08.2018, 14:26
końca nie widać
Gdyby była to sprawa bez podtekstu politycznego i dotyczyła przeciętnego Kowalskiego, pewnie byłoby już po. W najważniejszym aspekcie sprawy, wszystko wydaje się być oczywiste. Niestety jest inaczej. Tak czy siak, chcę rozwiązania. Apeluję do Sędziów o odwagę. Społeczeństwo Was utrzymuje i chce by takie sprawy znajdowały zakończenie szybciej niż za parę lat. Czy tak wiele wymagamy?
CytujStan_gość
17.08.2018, 16:38
Do eko
Mylisz się moim zdaniem
CytujStan_gość
17.08.2018, 16:36
Obrona Pobłockiego ma moim zdaniem rację i jak czytam także wiele argumentów. A druga strona nie raczyla nawet stawic sie przed sadem. Racja, ze prokuratura zachowala sie dosc dziwnie.
OdpowiedzKelthuz_gość
17.08.2018, 17:29
Kolejne posiedzenie ws. prezydenta bez..
Kolejne posiedzenie ws. prezydenta bez konkretów.Jakże prawdziwy tytuł "prezydent bez konkretów" pasuje do niego i to ideale hasło wyborcze dla Rumcajsa.
Odpowiedzgość_gość
17.08.2018, 17:58
Zamiast trzeciej kadencji, widzę ciemność.
Cytujgf_gość
18.08.2018, 01:24
kpina
gra na czas przyszłego byłego prezydenta...
OdpowiedzŁupaszko_gość_gość
18.08.2018, 08:47
"a'la long "
No co jest z prokuraturą ?!?!?! Dziwnie zaspała znowu :) buhaha śmiechu warte !!!! Najważniejsze że sędzia jest z młodego i nowego pokolenia -można być spokojnym o sprawiedliwe rozpoznanie sprawy -na szczęście ufff
OdpowiedzŁupaszko_gość_gość
18.08.2018, 08:52
"a'la long "
A tak na marginesie nędzne redaktorzy ny tcz.pl -policjantom to zamazujecie twarze ,a sędziemu to fotek pstrykacie jakby na jakiejś sesji fotograficznej był -nędzni poplecznicy! !+!!!!!!!!!!
CytujSondaż_gość
18.08.2018, 12:57
Tak będzie!
Sondaże wskazują, że będzie tak: Pierwsza tura: Kulas (22%), Drzeżdżon (21%), Pobłocki (20%), Dzwonkowski (19%), Urban (17%). Druga tura: Kulas 50,5%, Drzeżdżon 49,5%.
OdpowiedzSondaż_gość
18.08.2018, 13:03
Rada
Podział mandatów w Radzie: PO (6), PNP (5), Inicjatywa (5), PiS (4), Urban (3). Możliwa koalicja PO-Inicjatywa-Urban lub PNP-Inicjatywa-PiS lub Inicjatywa-PiS-Urban
CytujSondaż_gość
18.08.2018, 13:16
Skład Rady
Skład rady: PO: Genca, Kucharski, Paprot, Kulas J. (Ackerman w przypadku wygranej prezydenta)., Kulas B., Wójcik; PNP: Drewa, Pierzynowska, Pobłocki, Roczyński, Misiewicz; Inicjatywa: Chamski, Piechowski, Brządkowski, Świąder, Bartoszewski, PiS: Żynda, Ziółek, Cichon, Klimczak; Urban: Urban Z., Urban T., Urban A.
CytujPatriota niezależny_gość_gość__gość
18.08.2018, 13:47
Sondaż ?!
Żart z Wąchocka lub psychiatryka !?
Cytujgość_gość
18.08.2018, 18:09
Wygrywa w I turze pan Drzeżdżon. Czas na poważne zmiany i nowe porządki. To samo dotyczy Rady Miasta.
Cytujbunga lunga_gość_gość_gość
19.08.2018, 23:42
?!
Odpowiedz