Moskwa, Moskwa…

Moskwa, Moskwa…

zobacz galerię zdjęć: 3
Boney M swego czasu śpiewało „Moscow, Moscow”. „Nathalie” Gilberta Becaud’a była moskwianką, a poza tym funkcjonariuszką KGB. Bułat Okudżawa wybrał się na podróż po tym mieście „Ostatnim trolejbusem”. Były też „Podmoskiewskie wieczory” i „Spacer po Moskwie”.

Moskwa. Miasto niezwykłe. Pełne kontrastów, a jednocześnie bardzo rosyjskie. Obok nieprawdopodobnego bogactwa widuje się tu skrajną nędzę. Włóczęgów żyjących - dosłownie - na ulicy można spotkać nawet w pryncypialnym Centrum. Centrie jak mówią tuziemcy. Tu łatwiej im wyżebrać te parę rubli, by mieć na jakieś jedzenie i oczywiście alkohol. A ten jest relatywnie tani. Jeśli już mowa o stołecznych patologiach to zapewne do nich zaliczyć należy dzieci „biezprizornyje”. Żyją z żebractwa i kradzieży, a wychowaniem ich zajmuje się ulica albo zakamarki dworców - Białoruskiego, Kazańskiego i Kuźnieckiego. Tam mieszkają, tam spędzają noce.

Żeby już skończyć z tym, co jest wstydliwym problemem dla merostwa, warto wspomnieć o pladze młodych dziewczyn nie najlżejszej konduity, które nocą wychodzą na główny trakt - Twerską i oferują swoje cielesne usługi za kilkaset rubli, czyli kilkadziesiąt złotych. Nie pomagają akcje policji polegające na wywożeniu ich sto kilometrów za metropolię i tam zostawianie w szczerym polu. Zawsze wracają. Rosjanki, ale głównie Ukrainki i Białorusinki, a więc z krajów, gdzie jest bieda większa niż u wielkiego sąsiada.

Dworzec Białoruski. To legenda. Tu zaczyna się akcja powieści Borysa Pasternaka „Doktor Żywego”. Opiewali ten obiekt kolejnictwa poeci. Śpiewano o nim piosenki. Nakręcono film. W niewielkim oddaleniu od niego zaczyna się ulica Pierwaja Jamska, której potem przedłużeniem jest Twerska, dawniej Maksyma Gorkiego. Ten podział na dwie oddzielne ulice wiąże się z tym, iż dawni kupcy nie bardzo chcieli, by kojarzono ich z przybytkami rozpusty, które się tam właśnie znajdowały. Dziś to znaczące centrum handlowe, gdzie można spotkać sklepy najważniejszych europejskich, i nie tylko, marek. Tu znajduje się salon Rols-Roysa, gdzie codziennie sprzedaje się jedno auto. Oligarchów rosyjskich na nie stać.


Poznawać Moskwę można chodząc pieszo, ale także wybierając się na objazd po niej autokarem, co trwa godzinę, wyruszając z Placu Czerwonego i wracając do tego miejsca. Plac to miejsce magiczne. Otaczają go:Kreml, sobór Wasyla Błogosławionego i GUM. Kiedyś „gosudarstwiennyj”, dziś „gławnyj”.

Kreml można obejrzeć sobie wchodząc na jego teren trzy razy - do sali Diamentowej, Zbrojowni i na dziedziniec z kilkoma cerkwiami. Za każde wejście pobiera się osobną opłatę, która nie jest wcale niska - 30 złotych. Kiedy mauzoleum jest otwarte, co zdarza się teraz coraz rzadziej, bo mumię Lenina nadgryza ząb czasu i wymaga ona częstszych zabiegów konserwatorskich, można zobaczyć zabalsamowane zwłoki wodza rewolucji Październikowej. Tak naprawdę była ona zwykłym zamachem stanu.

Plac Czerwony to serce Moskwy. Na nim odbywają się parady wojskowe z okazji Dnia Zwycięstwa. Tu bawi się cała stolica w Nowy Rok. Igristoje leje się strumieniami, muzyka gra, tłum wiwatuje i tańczy. Nie obywa się bez noworocznych życzeń. S nowym godom .Co prawda partia komunistyczna jest przeciwna takim ludycznym imprezom obok grobu Lenina, ale nie chce wypełnić ostatniej jego woli, by pochować go obok matki w Petersburgu. I ten obyczajowy pat nadal trwa.

Gławnyj Uniwersalnyj Magazin ma już 120 lat. Kiedyś kwitnący, dziś nieco podupadł. Pojawiła się konkurencja czyli galeria handlowa Ochotnyj Riad. Nazwa pochodzi od znajdującej się w pobliżu stacji metra A galeria jak galeria. W jednym miejscu zgromadzono butiki oferujące wyroby dobrych zachodnich firm, co przekłada się bardziej na oglądanie niż zakupy, ale zawsze ten blichtr przydaje się świetności Moskwy. W jednym z trzech znajdujących się barów przekąskowych można poznać choćby przewodniczkę po Moskwie. Bywające w zauważalnej ilości studentki są chętne , by oprowadzić obcokrajowca po ciekawych miejscach stolicy. Kolacja w towarzystwie „my guide” kończy zazwyczaj spacer. Po drodze cafe Puszkin albo Margarita na Patriarszych Prudach, gdzie podają najlepszą kawę. Patriarsze Prudy były kiedyś trzema stawami , w których hodowano ryby na carski stół. Dziś ostał się tylko jeden. Otoczony alejkami z ławkami, które zapraszają, by na nich spocząć i się zadumać. Choćby o powieści Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata”, której fragmenty akcji pisarz umieścił właśnie w tym miejscu.

Bułhakow ma swoje muzeum. Ma też grób na cmentarzu Nowodziewiczym, gdzie spoczywają znamienici ludzie kultury i polityki. Zaraz przy wejściu poraża swoimi gabarytami miejsce spoczynku Jelcyna, obok wysmakowana rzeźbiarsko spiżowa postać na mogile Gorbaczowej. Jest też grobowiec Czechowa. Ten lekarz i znamienity dramaturg jest upamiętniony również poprzez swoje muzeum. Skromny jednopiętrowy dom, w którym zgromadzono sprzęty, meble i bibliotekę, jakie należały do pisarza. Nikt po mieszkaniu nie oprowadza. Pilnują go cztery babcie, które oferują zwiedzającym krótką historię nieruchomości i życiorys Antoniego Czechowa, spisane na dwóch kartkach - w języku rosyjskim i angielskim.

Nie ma też swojego miejsca pamięci bard wolnej Rosji Włodzimierz Wysocki. Jego ostatnie mieszkanie w domu przy ulicy Mała Gruzińska było do zwiedzania, kiedy żyła jeszcze matka. Dziś przypomina o pieśniarzu tablica pamiątkowa, którą pokrywa bluszcz tak, że nie jest do obejrzenia. A naprzeciw domu Wysockiego znajduje się tak zwany polski kościół, który niedawno stał się znów świątynią. Konfiskując go na potrzeby przemysłu Rosjanie ulokowali nim zakłady metalowe. Pierestrojka sprawiła ,że po wielu latach starań udało się odzyskać obiekt na potrzeby moskiewskich katolików. Nie tylko są nimi Polacy. Wypełniając swoją misyjną powinność pracujące tam siostry narażają się na posądzenie o prozelityzm.

Jak każde szanujące się miasto Moskwa też ma swój deptak. Jest nim sławny stary Arbat. To tak dla odróżnienia od Nowego Arbatu, który dawniej nazywał się Prospektem Kalinina. Tego przewodniczącego Rady Najwyższej w okresie panowania Józefa Stalina skutecznie wycięto ze świadomości moskwian. Nie ma muzeum Kalinina, nie ma mostu. Ale nadal jest Kaliningrad, a w tym mieście przed dworcem Południowym (Jużnym) rozciąga się plac nazwany imieniem patrona grodu nad Pregołą.

Wróćmy do Moskwy, na Arbat. Do późnych godzin wieczornych przelewa się przez niego tłum spacerowiczów. Jeśli chce się zobaczyć najbardziej urodziwe krasawice, to tylko na tej ulicy. Chadzają po kilka w grupie. Chłopaków jak na lekarstwo. Może mają inne zajęcia. Może piją, co wcale nie jest niczym niezwykłym. Tak jest i na Twerskiej, która nigdy nie kładzie się spać. Żyje całą dobę. Zapraszają kasyna, których po decyzji Putina zostało mniej, ale są za to kluby nocne, gdzie każdy może za niewielkie pieniądze znaleźć coś dla siebie. I oczywiście wspomniane już diewoczki. Bywają ich dosłownie tłumy. Zwłaszcza w ciepłych porach roku.

To coś dla ciała. Dla ducha jest prawosławie. W ostatnich czasach przeżywa niezwykły renesans. Władza jest z hierarchią Kościoła, hierarchia z władzą. Putin i Miediwdiew są zawsze w cerkwi Chrystusa Zbawiciela na uroczystościach w czasie świąt. Putin co prawda nie zawsze przestrzega zasad obowiązujących prawosławnych(spektakularny rozwód z żoną ), ale takim wydaje się być w sposób deklaratywny. A chram powstał na mocy dekretu Jelcyna. Chciał on przywrócić stan sprzed lat, kiedy na rozkaz Stalina cerkiew zburzono. Dziś jest to największa świątynia prawosławna w Rosji. Widać ją dokładnie oglądając panoramę Moskwy na przykład z Worobiowych Wzgórz. Wtedy także można dostrzec „córy Stalina” czyli budynki przypominające sylwetką nasz Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. Mieszczą się w nich na przykład: Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Uniwersytet Łomonosowa, hotel Ukraina czy dworzec Kazański. Jeden to zwykły dom mieszkalny.

O Moskwie można by pisać jeszcze dużo. O jej wyjątkowości i niezwykłości. O teatrach, parkach, muzeach, pomnikach, metrze, handlu, gastronomii, komunikacji…Taki krótki reportaż zawiera tylko te refleksje autora, które nasuwają się i kojarzą mu z hasłem „Moskwa”. Tekst nigdy nie odda rzeczywistości. To trzeba samemu posmakować. Bywając wiele razy w tym mieście, za każdym razem odrywam go na nowo. Bo taka jest stolica Rosyjskiej Federacji.


Drukuj
Prześlij dalej

Komentarze (11)
dodaj komentarz

  • +8

    _gość

    27.12.2013, 00:15

    Artykuł ni w kij ni w drewno...

    Odpowiedz
    IP: 84.38.xx9.xx6 
  • +5

    wwq_gość

    27.12.2013, 01:10

    Mam pytanie. Co to kur** jest?

    Odpowiedz
    IP: 109.197.xx9.xx2 
  • +5

    Kamila_gość

    27.12.2013, 11:46

    To jest artykuł na metry

    płaci się za "wrzucenie czegokolwiek" na stronę.

    Cytuj
    IP: 153.19.xx8.xx2 
  • +1

    homosovieticus_gość

    27.12.2013, 09:10

    CCCP żyje

    ,,To trzeba samemu posmakować,,. Czy te dziewczyny za kilka rubli też smakował ...autor a tak poważnie Rosija to nie kraj to stan umysłu..... tam zawsze było inaczej.... http://pl.wikipedia.org/wiki/Homo_sovieticus

    Odpowiedz
    IP: 109.207.xx9.xx1 
  • +4

    Ludwik_gość

    27.12.2013, 20:15

    Sądzę ża autor nigdy w Moskwie nie był

    trzeba było to napisał jakiś artykuł. W szkole było trudniej bo temat był zadany - obecnie autor pisze o czymkolwiek. Za tydzień może uraczy nas artykułem o sośnie pospolitej lub malowidłach naskalnych.

    Cytuj
    IP: 78.88.xx7.xx6 
  • +1

    SKW_gość

    27.12.2013, 21:21

    Klimat sprzyja

    Ruski śpioch się przebudził

    Odpowiedz
    IP: 109.207.xx2.xx8 
  • Janek_Kos_gość

    28.12.2013, 00:59

    Krasawice

    Chetnie bym pojechal gdybym mial gwarancje, ze spotkam Marusie...

    Odpowiedz
    IP: 2.98.xx1.xx4 
  • +3

    lkn lkn _gość

    28.12.2013, 05:47

    Brakuje

    brakuje jeszcze wiadomości z Ugandy i Nepalu...

    Odpowiedz
    IP: 109.197.xx3.xx8 
  • +1

    UB-ek_gość

    28.12.2013, 14:23

    Ale komuną tronci

    Moskwa, Moskwa , NKWD fajno je.

    Odpowiedz
    IP: 95.48.xx9.xxx 
  • +2

    ggg_gość

    28.12.2013, 23:27

    Litości..!!!

    Nigdy więcej pana Antonia

    Odpowiedz
    IP: 109.207.xx3.xx4 
  • +1

    Wspomnienia_gość

    04.04.2014, 09:47

    Mauzoleum Lenina

    Kiedy wchodzisz do mauzoleum Lenina, zatkaj nos, bo to padlina. A Rosjanie tak płakali, gdy odwiedzali mumię W. I. Lenina!

    Odpowiedz
    IP: 79.204.xx0.xx6 
Uwaga! Publikowane powyżej komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu, które dodano po zaakceptowaniu regulaminu. Tcz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Jeżeli którykolwiek komentarz łamie zasady, zawiadom nas o tym używając opcji "zgłoś naruszenie zasad komentowania lub zgłoś nadużycie" dostępnej pod każdym komentarzem.