Z przeprowadzonych ostatnio badań wynika, że blisko 50 proc. mieszkańców regionu identyfikuje się z Kociewiem (fot. tcz.pl)
Z dużym zdziwieniem przeczytałem artykuł pt. "10 lutego - Światowy Dzień Kociewia", zamieszczony na portalu. Znalazł się tam bowiem taki passus: "W 2017 roku przypada 210. rocznica pierwszej pisemnej wzmianki z nazwą Regionu Kociewskiego - choć jak się okazuje, i jak dowodzą znawcy, wcale nie chodziło wtedy o KOCIEWIE...". Wynika z niego, iż bliżej nieokreśleni znawcy historii, obalili hipotezę, że w historycznym meldunku który, 10 lutego 1807 roku, podpułkownik Józef Hurtig wysłał do generała Jana Henryka Dąbrowskiego znalazła się pierwsza, historyczna wzmianka o Kociewiu.
Przypomnę, że, przy okazji ogłaszania przed dekadą Dnia Kociewia, powoływano się właśnie na ten zapis, jako najstarszą znaną nam informację pisemną o Kociewiu. Meldunek ów powstał przy okazji zajęcia Nowego przez świeżo sformowane oddziały polskie, walczące u boku Napoleona w kampanii zimowej 1807 roku. Wojska generała Dąbrowskiego wspierać miały francuską operację mającą na celu zajęcie Pomorza Gdańskiego z samym Gdańskiem. W pierwszych tygodniach tego roku walczono ze zmiennym szczęściem i choć polskie oddziały, operujące z Bydgoszczy dotarły aż do Tczewa, to wkrótce musiały wycofać się na południe. Z początkiem lutego opuściły też Nowe, zajęte zaraz przez oddziały pruskie. Kilka dni później generał Dąbrowski przeszedł jednak do kontrofensywy i właśnie 10 lutego polska awangarda znów wkroczyła do Nowego. Z miasta wysłano dwa patrole, o czym meldował wspomniany już podpułkownik Hurtig. Jeden w stronę Starogardu, a kierunek drugiego określono jako "ku Gociewiu".
Zważywszy, że dowodnie ów drugi patrol skierował się na północ w stronę Gniewu, o czym świadczą tak dalsze ruchy naszych wojsk, jak i meldunki Prusaków, to trudno owego „Gociewia” nie utożsamiać z Kociewiem. Rzecz jasna w przypadku tak enigmatycznej wzmianki nie można nigdy w 100% wykluczyć jakiegoś błędnego, czy niewyraźnego zapisu, który mylnie mógł odczytać przedwojenny jeszcze wydawca wspomnianych meldunków Janusz Staszewski. Jednak jest to niezwykle mało prawdopodobne. Nie budzi bowiem wątpliwości, że ów patrol podążył w rejon, który pół wieku później jednoznacznie nazywany był właśnie Kociewiem. W okolicach Gniewu Kociewie przecież opisywał Florian Ceynowa, czy Oskar Kolberg. Zaś Władysław Łebiński, wspominający powstanie kółka rolniczego w Piasecznie w latach sześćdziesiątych XIX wieku, jednoznacznie nazywa Kociewiakami mieszkańców tych właśnie wsi na południe od Gniewu, w rejonie których operowały wojska Dąbrowskiego między 10 a 12 lutym 1807 roku. Stąd argumentacja wiążąca Gociewie z Kociewiem jest niezwykle mocna i by ją podważyć trzeba by przedstawić naprawdę silne dowody oparte na rzetelnych źródłach.
Bardzo uważnie śledzę wszystko, co na temat historii naszego regionu się ukazuje. Tak drukiem, jak i w Internecie. Nic mi nie wiadomo by ukazała się jakakolwiek rzetelna publikacja, czy naukowy, lub popularyzatorski wywód, który by podważał identyfikacje Kociewia z „Gociewiem” z meldunku Józefa Hurtiga. Stąd niezmiernie się dziwię Państwa stwierdzeniu, że jacyś bliżej nieokreśleni „znawcy” tego jednak dokonali. Albo mówimy tu o wyjątkowo tajnych badaniach, o których pojęcia nie mają osoby zajmujące się na co dzień historią Kociewia, albo o luźnych teoriach, które nie mają nic wspólnego z rzetelną analizą źródeł historycznych.
Przypuszczać jedynie mogę, że to niezwykle mylące sformułowanie, które się znalazło w Państwa artykule, to efekt aktywności starogardzkiego dziennikarza Bogdana Kruszony. Jest on jedyną, znaną mi osobą, która podważa dziś tradycyjną interpretację tego zapisu. Jednak nie dość, że w żaden sposób nie udowodnił swoich tez, interpretując dobrze znane źródła wbrew nie tylko zasadom warsztatu historycznego, ale i zwykłej logice, to jeszcze sam w ciągu ostatnich kilku lat najpierw odrzucił swój pierwotny autorski pomysł (w którym Gociewia szukał aż pod Malborkiem) na rzecz teorii, że celem naszego patrolu była wieś Gać pod Grudziądzem. Ta koncepcja była jeszcze bardziej fantazyjna, bo wręcz fizyczną niemożliwością, tak ze względów geograficznych, jak i ówczesnej sytuacji militarnej w tym rejonie było wysyłanie jakiegokolwiek patrolu z Nowego do owej Gaci. Abstrahując już, że sam wywód onomastyczny wiążący Gać z Gociewiem nie został podparty do tej pory żadnym wiarygodnym źródłem, w którym znaleźć by można sugerujące to zapiski. Nic dziwnego, że Bogdan Kruszona w ostatnim czasie znów zmienił zdanie i wrócił do pierwotnych pomysłów.
Najistotniejsze jest to, że starogardzki dziennikarz nie podjął się do tej pory nawet próby udowodnienia którejkolwiek ze swoich teorii. Osoby chcące przeprowadzić z nim, w tej materii, rzeczową dyskusję, nie tylko się takowej nie doczekały, ale stały się ofiarami bezpardonowych, zazwyczaj mało kulturalnych ataków personalnych. Zaś swoistym kuriozum jest to, że ostatnimi czasy zapragnął historyczną debatę zastąpić administracyjnym nakazem i zażądał w tej sprawie interwencji czynników politycznych (sic!) w osobie starosty starogardzkiego, który miałby urzędowo zakazać głoszenia poglądów niezgodnych z jego pomysłami.
Nie ma tutaj nawet pola do dyskusji, bo po prostu tego typu koncepcje nie mogą być nawet brane pod uwagę w poważnym dyskursie na temat historii Kociewia. Nawet w przypadku luźnych, a zwłaszcza dziennikarskich rozważań na ten temat warto się głęboko zastanowić przed przytaczaniem tak dalece niewiarygodnych sądów. A już grubym nieporozumieniem jest w tym wypadku pisanie o jakiejkolwiek zmianie interpretacji wzmianki z 10 lutego 1807 roku przez historyków i znawców historii Kociewia Hipoteza, że zapisano wtedy pierwszą, znaną nam dziś wzmiankę z nazwą naszego regionu, trzyma się cały czas bardzo mocno!
Zaś wracając do 10 lutego, to warto pamiętać, że ta data jest dla Kociewia ważna z całkiem innego powodu. Tego dnia dokonano, 97 lat temu, zaślubin Polski z morzem, czym symbolicznie sfinalizowano powrót Pomorza, w tym Kociewia, do niepodległej Polski. Jest to nasze, regionalne, święto niepodległości i bardzo dobrze się stało, że na Kociewiu obchodzić je możemy tak uroczyście. Nie jest także powiedziane, że za jakiś czas historycy nie odkryją wcześniejszych wzmianek o Kociewiu, niż ta z 1807 roku, lecz nie wydaje się by to musiało w jakikolwiek sposób wpływać na datę naszego kociewskiego święta. Tutaj liczą sie symbole, a te dwa: zajmujący sie Kociewiem bohater naszego hymnu narodowego oraz zakończenie niewoli pruskiej całkowicie wystarczą za powód do świętowania właśnie 10 lutego!
Przypomnę, że, przy okazji ogłaszania przed dekadą Dnia Kociewia, powoływano się właśnie na ten zapis, jako najstarszą znaną nam informację pisemną o Kociewiu. Meldunek ów powstał przy okazji zajęcia Nowego przez świeżo sformowane oddziały polskie, walczące u boku Napoleona w kampanii zimowej 1807 roku. Wojska generała Dąbrowskiego wspierać miały francuską operację mającą na celu zajęcie Pomorza Gdańskiego z samym Gdańskiem. W pierwszych tygodniach tego roku walczono ze zmiennym szczęściem i choć polskie oddziały, operujące z Bydgoszczy dotarły aż do Tczewa, to wkrótce musiały wycofać się na południe. Z początkiem lutego opuściły też Nowe, zajęte zaraz przez oddziały pruskie. Kilka dni później generał Dąbrowski przeszedł jednak do kontrofensywy i właśnie 10 lutego polska awangarda znów wkroczyła do Nowego. Z miasta wysłano dwa patrole, o czym meldował wspomniany już podpułkownik Hurtig. Jeden w stronę Starogardu, a kierunek drugiego określono jako "ku Gociewiu".
Zważywszy, że dowodnie ów drugi patrol skierował się na północ w stronę Gniewu, o czym świadczą tak dalsze ruchy naszych wojsk, jak i meldunki Prusaków, to trudno owego „Gociewia” nie utożsamiać z Kociewiem. Rzecz jasna w przypadku tak enigmatycznej wzmianki nie można nigdy w 100% wykluczyć jakiegoś błędnego, czy niewyraźnego zapisu, który mylnie mógł odczytać przedwojenny jeszcze wydawca wspomnianych meldunków Janusz Staszewski. Jednak jest to niezwykle mało prawdopodobne. Nie budzi bowiem wątpliwości, że ów patrol podążył w rejon, który pół wieku później jednoznacznie nazywany był właśnie Kociewiem. W okolicach Gniewu Kociewie przecież opisywał Florian Ceynowa, czy Oskar Kolberg. Zaś Władysław Łebiński, wspominający powstanie kółka rolniczego w Piasecznie w latach sześćdziesiątych XIX wieku, jednoznacznie nazywa Kociewiakami mieszkańców tych właśnie wsi na południe od Gniewu, w rejonie których operowały wojska Dąbrowskiego między 10 a 12 lutym 1807 roku. Stąd argumentacja wiążąca Gociewie z Kociewiem jest niezwykle mocna i by ją podważyć trzeba by przedstawić naprawdę silne dowody oparte na rzetelnych źródłach.
Bardzo uważnie śledzę wszystko, co na temat historii naszego regionu się ukazuje. Tak drukiem, jak i w Internecie. Nic mi nie wiadomo by ukazała się jakakolwiek rzetelna publikacja, czy naukowy, lub popularyzatorski wywód, który by podważał identyfikacje Kociewia z „Gociewiem” z meldunku Józefa Hurtiga. Stąd niezmiernie się dziwię Państwa stwierdzeniu, że jacyś bliżej nieokreśleni „znawcy” tego jednak dokonali. Albo mówimy tu o wyjątkowo tajnych badaniach, o których pojęcia nie mają osoby zajmujące się na co dzień historią Kociewia, albo o luźnych teoriach, które nie mają nic wspólnego z rzetelną analizą źródeł historycznych.
Przypuszczać jedynie mogę, że to niezwykle mylące sformułowanie, które się znalazło w Państwa artykule, to efekt aktywności starogardzkiego dziennikarza Bogdana Kruszony. Jest on jedyną, znaną mi osobą, która podważa dziś tradycyjną interpretację tego zapisu. Jednak nie dość, że w żaden sposób nie udowodnił swoich tez, interpretując dobrze znane źródła wbrew nie tylko zasadom warsztatu historycznego, ale i zwykłej logice, to jeszcze sam w ciągu ostatnich kilku lat najpierw odrzucił swój pierwotny autorski pomysł (w którym Gociewia szukał aż pod Malborkiem) na rzecz teorii, że celem naszego patrolu była wieś Gać pod Grudziądzem. Ta koncepcja była jeszcze bardziej fantazyjna, bo wręcz fizyczną niemożliwością, tak ze względów geograficznych, jak i ówczesnej sytuacji militarnej w tym rejonie było wysyłanie jakiegokolwiek patrolu z Nowego do owej Gaci. Abstrahując już, że sam wywód onomastyczny wiążący Gać z Gociewiem nie został podparty do tej pory żadnym wiarygodnym źródłem, w którym znaleźć by można sugerujące to zapiski. Nic dziwnego, że Bogdan Kruszona w ostatnim czasie znów zmienił zdanie i wrócił do pierwotnych pomysłów.
Najistotniejsze jest to, że starogardzki dziennikarz nie podjął się do tej pory nawet próby udowodnienia którejkolwiek ze swoich teorii. Osoby chcące przeprowadzić z nim, w tej materii, rzeczową dyskusję, nie tylko się takowej nie doczekały, ale stały się ofiarami bezpardonowych, zazwyczaj mało kulturalnych ataków personalnych. Zaś swoistym kuriozum jest to, że ostatnimi czasy zapragnął historyczną debatę zastąpić administracyjnym nakazem i zażądał w tej sprawie interwencji czynników politycznych (sic!) w osobie starosty starogardzkiego, który miałby urzędowo zakazać głoszenia poglądów niezgodnych z jego pomysłami.
Nie ma tutaj nawet pola do dyskusji, bo po prostu tego typu koncepcje nie mogą być nawet brane pod uwagę w poważnym dyskursie na temat historii Kociewia. Nawet w przypadku luźnych, a zwłaszcza dziennikarskich rozważań na ten temat warto się głęboko zastanowić przed przytaczaniem tak dalece niewiarygodnych sądów. A już grubym nieporozumieniem jest w tym wypadku pisanie o jakiejkolwiek zmianie interpretacji wzmianki z 10 lutego 1807 roku przez historyków i znawców historii Kociewia Hipoteza, że zapisano wtedy pierwszą, znaną nam dziś wzmiankę z nazwą naszego regionu, trzyma się cały czas bardzo mocno!
Zaś wracając do 10 lutego, to warto pamiętać, że ta data jest dla Kociewia ważna z całkiem innego powodu. Tego dnia dokonano, 97 lat temu, zaślubin Polski z morzem, czym symbolicznie sfinalizowano powrót Pomorza, w tym Kociewia, do niepodległej Polski. Jest to nasze, regionalne, święto niepodległości i bardzo dobrze się stało, że na Kociewiu obchodzić je możemy tak uroczyście. Nie jest także powiedziane, że za jakiś czas historycy nie odkryją wcześniejszych wzmianek o Kociewiu, niż ta z 1807 roku, lecz nie wydaje się by to musiało w jakikolwiek sposób wpływać na datę naszego kociewskiego święta. Tutaj liczą sie symbole, a te dwa: zajmujący sie Kociewiem bohater naszego hymnu narodowego oraz zakończenie niewoli pruskiej całkowicie wystarczą za powód do świętowania właśnie 10 lutego!
Z poważaniem
Michał Kargul
historyk i regionalista kociewski
Michał Kargul
historyk i regionalista kociewski
Komentarze (24) dodaj komentarz
Treter_gość
09.02.2017, 08:45
Czyli co? Ktoś w Starogardzie wymyślił jakąś głupotę, by mu się gazeta lepiej sprzedawała, a nasze media to podchwyciły, bo wymysły się lepiej sprzedają od faktów?
OdpowiedzZic_gość
09.02.2017, 12:35
Dziwię się LOT i panu Piotrowi że coś takiego promuje? A z drugiej strony ten pan ze Starogardu zmienia poglądy jak rękawiczki, trudno za nim nadążyć. Druga strona medalu to nieważne co jest faktem, ważne że ten pan jest aktywny medialnie, brylować można na każdej płaszczyźnie.
Cytujkociewiak_gość
09.02.2017, 09:24
porażka
Porażka LOT Kociewie. Liczyłem na tę organizację. Jednak w chwili kiedy okazała się potrzebna nie stanęła na wysokości skoro ma watpliwosci z datą którą sama od lat promuje. Protest jednej osoby zmienia tak wiele? A gdzie zdanie pozostalych?
OdpowiedzTreter_gość_gość
09.02.2017, 09:39
Ale to LOT, czy dziennikarze pisali o tym, że to jednak nie 10 jest pierwsza informacja o Kociewiu?
CytujPiotr Kończewski, LOT KOCIEWIE_gość
09.02.2017, 10:25
sukces, nie porażka
Nie dostrzegam nigdzie naszej porażki... pisząc słowa, że być może w tym historycznym liście nie chodziło o to nasze Kociewie w ŻADEN SPOSÓB nie podważamy istnienia Regionu dla którego od wielu lat pracujemy. Nie pisaliśmy o tym, że ktokolwiek protestuje, w jaki sposób protestuje, kim jest, skąd i jakich używa argumentów... NIE MAMY ŻADNYCH wątpliwości co do daty! 10. lutego jest Światowy Dzień Kociewia. Dzień wymyślony przez trzy osoby (sam byłem jedną z nich) w roku 2007, kiedy to przypadała dwusetna rocznica napisania tego słynnego listu-raportu. Tak, na cześć tego listu i sformułowania w nim zawartego GOCIEWIE postanowiliśmy proklamować 10. lutego Światowym Dniem Kociewia. Badacze, znawcy, historycy i językoznawcy niech się spierają na argumenty, fakty, badania i dowody... dla nas, zajmujących się marketingiem terytorialnym, ważne jest, że mamy datę, mamy wydarzenia, integrujemy się wokół tego... Cieszy nas, że jest dyskusja, że mówi się o Kociewiu... że mówi się coraz więcej. To w żaden sposób nie jest porażką... To SUKCES!
CytujTrerter_gość
09.02.2017, 12:40
Piotr Kończewski
Czyli to dziennikarze tak przekręcili jednak? Przeczytałem teraz ten wcześniejszy tekst i jednak wynika z niego, że są tu mocne kontrowersje wokół tej daty.
Cytujobywatel _gość
09.02.2017, 09:50
długi artykuł konkluzja krótka
Autor zapomniał o jeszcze jednej teorii, którą sam kiedyś przedstawił. "Ku Gociewiu" może oznaczać zniekształcone "Ku Gniewiu" czyli "Do Gniewa", co jest absolutne zgodne z ruchami polskich oddziałów. W takim przypadku mit założycielski pryska i trzeba szukać innej, pewnej daty.
OdpowiedzGn_gość
09.02.2017, 10:54
"Ku Gniewu" znaczy "do Gniewu", a nie "do Gniewa". Pozostała treść wypowiedzi jest równie "trafna".
CytujTreter_gość
09.02.2017, 12:43
Zaraz, ale przecież w artykule jest napisane, że autor nie wyklucza, że to jest błędny zapis, tylko, że to mało prawdopodobne. Musiałby to być niezły numer, jakby ten Dabrowski, czy Hurtig wysyłając kogoś ku Kociewiu, tak przekręcił inną nazwę, by wyszło Gociewie...
Cytujp_gość
09.02.2017, 10:57
A mnie Pan Kruszona uczył fizyki w SP 8 w Starogardzie :) Tak mi się wydaje - było to już 25 lat temu. Był w porządku. Widzę, że między regionalistami jest istotny spór, ale cóż Starogard z Tczewem nigdy się nie lubili ;)
Odpowiedzturysta_gość_gość
09.02.2017, 14:17
Tczew nigdy nie nalezal do Kociewia, nawet w starych niemieckich dokumentach nie ma zmianki, ze Tczew to Kociewie tylko Starogard i pobliskie Jemu tereny to Kociewiacy, zgadzaja sie z tym regionznawcy z Wroclawia, Krakowa i Warszawy
CytujFeterniak
09.02.2017, 17:01
Do turysty
No, jestem ciekaw, w jakich to starych niemieckich dokumentach taki Starogard zaliczany jest do Kociewia. W sumie to jestem ciekaw, jakież to stare, niemieckie dokumenty w ogóle o Kociewiu wspominają... Już w Słowniku Geograficznym Królestwa Polskiego Tczew jest zaliczony do Kociewia, a badania językoznawców potwierdziły, że granica regionu biegnie na północ od Tczewa.
Cytujturysta_gość_gość
09.02.2017, 17:39
do nik "Feterniak" jakie dokumenty mowia , ze Starogard to "Krolewskie miasto", takich bzdur jeszcze nie slyszalem ale wyczytalem w starych niemieckich dokumentach ze Starogarczanie wyli w nocy po pijaku, jak koty i okresleniem niemieckim do dzis Kociewiak -:)
Cytujturysta_gość_gość
09.02.2017, 18:23
mala moja poprawka piszemy "Starogardzianie" aby nie obrazic mieszkancow Starogardu, przepraszam
CytujFeterniak
09.02.2017, 18:57
Turysta vel Samo życie
Ale co mnie obchodzą jakieś bzdury wymyślone w Starogardzie? Mogą sobie uchwalić nawet, że się przyłączają do metropolii warszawskiej - ich problem, a nie Kociewiaków. Tutaj widać ewidentną bzdurę. Najbardziej podoba mi się motyw z tym wnioskiem do starosty - odgórnie zakazać badań historii, bo się komuś wnioski nie podobają. Lewacka poprawność polityczna pełną gębą. Znaczy mowa o tym Kruszonie, a nie o wszystkich ze Starogardu.
CytujTreter_gość
10.02.2017, 08:28
Tczew nigdy nie należał do Kociewia? Turysta się z choinki urwał?
Cytujsssaaaa_gość
09.02.2017, 11:09
dyskusja potrzebna?
Badacze są zgodni. Po co ich podjudzac? O jakich badaczy chodzi? Czy jakakolwiek dyskusja to sukces LOTu? Także dyskusja bezsensowna? To LOT miał być autorytetem a nie jest. Szkoda. I to sukces? Niestety dyskusja wywołana artykułem z przed kilku dni pokazuje ze ten region może będzie odbierany jak efemeryda. I o to chodziło? To też sukces?
Odpowiedzp_gość
09.02.2017, 15:22
"Tczew nigdy nie nalezal do Kociewia, nawet w starych niemieckich dokumentach nie ma zmianki, ze Tczew to Kociewie tylko Starogard i pobliskie Jemu tereny to Kociewiacy, zgadzaja sie z tym regionznawcy z Wroclawia, Krakowa i Warszawy"
OdpowiedzJeśli to prawda, to skoro jeden patrol szedł na Starogard, a drugi "ku Gociewiu", to "Gociewie" to nie może być "Kociewie". Bo na Kociewie szedł ten patrol, który szedł na Starogard. CZYLI, Pan Kruszona ma rację :) Starogard jak zwykle górą.
Feterniak
09.02.2017, 17:04
Starogard
Taaak. To rzecz powszechnie u nas znana, w Starogardzie myślą, że Kociewie się kończy na ich opłotkach i są zawsze szalenie zdumieni, że ktoś z Tczewa się uważa za Kociewiaka. Rozumowanie godne samego Kruszony. Kto czyta "Wieści z Kociewia", ten wie, jaki z niego niespełniony bajkopisarz...
Cytujsamo zycie_gość
09.02.2017, 17:58
wstydzilbym sie z okreslenia "Kociewiak" jako byly Tczewiak aby ktorykolwiek z Was by mnie nazwal Kociewiakem, WSTYD i HANBA dla Tczewiaka
CytujFeterniak
09.02.2017, 19:00
Samo życie vel Turysta
Widać, że Samo Życie to z Kongresówki chyba. Wśród starych dirszauerów nigdy nie brakowało Kociewiaków. 3/4 ludzi co do miasta przyjechało po I wojnie to przecież z kociewskich wsi. No, ale Bose Antki nigdy nie rozumiały pomorskiej specyfiki i obrażają się do dziś o każdą głupotę...
CytujTurysta-samo zycie_gość
09.02.2017, 19:52
Feterniak, nie naleze do "Antkow Bosych" takze nie do tych "Sljedzikow" zza Buga, jestem stary Tczewiak lub dla zlosliwych "Dirschauer" mi to jest obojetnie, jak mnie okreslisz , kocham moje miejsce urodzenia Tczew/Kolonia
Cytujp_gość
09.02.2017, 15:35
A co autor na ten wywód?
tnij.tcz.pl/?u=0f8f1f
OdpowiedzMK_gość
09.02.2017, 18:29
To stara historia: tnij.tcz.pl/?u=1edc2d
Cytuj