Ks. Frelichowski w mundurze (fot. materiały ZHP)
odbyło się
22
01.2013
Wtorek
Dokładnie 100 lat temu (22. stycznia 1913 roku) urodził się Stefan Wincenty Frelichowski. Dziś znany nam, jako "patron polskich harcerzy". Z tej okazji we wtorek, 22 stycznia, w kościele Parafii NMP Matki Kościoła (os. Suchostrzygi) o godzinie 18:30 odbędzie się uroczysta Msza Święta.
Zaraz po niej będzie miała miejsce krótka wieczornica poświęcona rozważaniom o bł. ks. phm. Wincentym Frelichowskim, którą przygotował Klerycki Krąg Akademicki z Pelplina.
- Harcerze oraz instruktorzy Hufca ZHP Tczew serdecznie zapraszają wszystkich, którzy chcieliby tego dnia pomodlić się wspólnie przy relikwiach Błogosławionego.- mówi Grzegorz Oszmana z tczewskiego ZHP.
Stefan Wincenty Frelichowski urodził się 22 stycznia 1913 w Chełmży. W wieku 9 lat został ministrantem. Po ukończeniu czterech klas szkoły powszechnej wstąpił w 1923 do ośmioklasowego męskiego Pelplińskiego Gimnazjum Humanistycznego w Chełmży. Na terenie gimnazjum działało kilka organizacji młodzieżowych, w tym Sodalicja Mariańska i harcerstwo. 21 marca 1927 wstąpił do Związku Harcerstwa Polskiego, do 2 Pomorskiej Drużyny Harcerzy im. Zawiszy Czarnego w Chełmży (Hufiec Toruń). W czerwcu 1931 w Chełmży zdał maturę, a jesienią wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie. W seminarium prowadził ożywioną działalność w różnych organizacjach i kołach seminaryjnych: w ruchu abstynenckim, w akcji misyjnej i charytatywnej na terenie diecezjalnego Caritas. 14 marca 1937 przyjął święcenia kapłańskie w katedrze pelplińskiej z rąk biskupa chełmińskiego Stanisława W. Okoniewskiego. Najpierw pełnił obowiązki sekretarza i kapelana biskupiego, a od 1 lipca 1938 wikariusza parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Toruniu. 11 września 1939 został aresztowany przez Gestapo wraz z wszystkimi księżmi ze swojej parafii. Następnego dnia niemal wszystkich zwolniono, jedynie ks. S. W. Frelichowski pozostał uwięziony o jeden dzień dłużej. Prawdopodobną przyczyną tego była jego przedwojenna działalność w harcerstwie i silny wpływ na młodzież. Kilka dni później nastąpiły dalsze masowe aresztowania Polaków w Toruniu. W dniu 18 października 1939, wśród około 700 zatrzymanych osób, znalazł się także ks. S. W. Frelichowski. Uwięzionych osadzono w Forcie VII. 8 stycznia 1940 wraz z grupą ponad 200 więźniów został przewieziony do obozu przejściowego Zivilgefangenenlager Neufahrwasser (w Gdańsku-Nowym Porcie, gdzie pracował m.in. przy uprzątaniu zniszczeń wojennych na Westerplatte), a po kilku dniach trafił do znajdującego się w stadium organizacji obozu koncentracyjnego w Stutthofie. Duchowni należeli tam do najbardziej gnębionych grup. Na wiosnę 1940 wraz z grupą około 100 kapłanów został przeniesiony do oddziału obozu Stutthof, znajdującego się w położonej 20 km od Gdańska miejscowości Grenzdorf (Graniczna Wieś). 6 kwietnia 1940 powrócił do Stutthofu, a trzy dni później został wywieziony do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. Na przełomie 1944/45 w obozie wybuchła epidemia tyfusu. Podczas udzielania tej dobrowolnej pomocy chorym współwięźniom sam zaraził się tyfusem plamistym, który w połączeniu z zapaleniem płuc doprowadził w dniu 23 lutego 1945 do jego śmierci. Władze obozowe, łamiąc obowiązującą praktykę, zgodziły się przed kremacją na wystawienie zwłok ks. S. W. Frelichowskiego na widok publiczny, w wyłożonej białym prześcieradłem i udekorowanej kwiatami (!) trumnie. Współwięźniowie byli przekonani od samego początku o jego świętości. (Źródło - wikipedia).
Zaraz po niej będzie miała miejsce krótka wieczornica poświęcona rozważaniom o bł. ks. phm. Wincentym Frelichowskim, którą przygotował Klerycki Krąg Akademicki z Pelplina.
- Harcerze oraz instruktorzy Hufca ZHP Tczew serdecznie zapraszają wszystkich, którzy chcieliby tego dnia pomodlić się wspólnie przy relikwiach Błogosławionego.- mówi Grzegorz Oszmana z tczewskiego ZHP.
Stefan Wincenty Frelichowski urodził się 22 stycznia 1913 w Chełmży. W wieku 9 lat został ministrantem. Po ukończeniu czterech klas szkoły powszechnej wstąpił w 1923 do ośmioklasowego męskiego Pelplińskiego Gimnazjum Humanistycznego w Chełmży. Na terenie gimnazjum działało kilka organizacji młodzieżowych, w tym Sodalicja Mariańska i harcerstwo. 21 marca 1927 wstąpił do Związku Harcerstwa Polskiego, do 2 Pomorskiej Drużyny Harcerzy im. Zawiszy Czarnego w Chełmży (Hufiec Toruń). W czerwcu 1931 w Chełmży zdał maturę, a jesienią wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie. W seminarium prowadził ożywioną działalność w różnych organizacjach i kołach seminaryjnych: w ruchu abstynenckim, w akcji misyjnej i charytatywnej na terenie diecezjalnego Caritas. 14 marca 1937 przyjął święcenia kapłańskie w katedrze pelplińskiej z rąk biskupa chełmińskiego Stanisława W. Okoniewskiego. Najpierw pełnił obowiązki sekretarza i kapelana biskupiego, a od 1 lipca 1938 wikariusza parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Toruniu. 11 września 1939 został aresztowany przez Gestapo wraz z wszystkimi księżmi ze swojej parafii. Następnego dnia niemal wszystkich zwolniono, jedynie ks. S. W. Frelichowski pozostał uwięziony o jeden dzień dłużej. Prawdopodobną przyczyną tego była jego przedwojenna działalność w harcerstwie i silny wpływ na młodzież. Kilka dni później nastąpiły dalsze masowe aresztowania Polaków w Toruniu. W dniu 18 października 1939, wśród około 700 zatrzymanych osób, znalazł się także ks. S. W. Frelichowski. Uwięzionych osadzono w Forcie VII. 8 stycznia 1940 wraz z grupą ponad 200 więźniów został przewieziony do obozu przejściowego Zivilgefangenenlager Neufahrwasser (w Gdańsku-Nowym Porcie, gdzie pracował m.in. przy uprzątaniu zniszczeń wojennych na Westerplatte), a po kilku dniach trafił do znajdującego się w stadium organizacji obozu koncentracyjnego w Stutthofie. Duchowni należeli tam do najbardziej gnębionych grup. Na wiosnę 1940 wraz z grupą około 100 kapłanów został przeniesiony do oddziału obozu Stutthof, znajdującego się w położonej 20 km od Gdańska miejscowości Grenzdorf (Graniczna Wieś). 6 kwietnia 1940 powrócił do Stutthofu, a trzy dni później został wywieziony do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. Na przełomie 1944/45 w obozie wybuchła epidemia tyfusu. Podczas udzielania tej dobrowolnej pomocy chorym współwięźniom sam zaraził się tyfusem plamistym, który w połączeniu z zapaleniem płuc doprowadził w dniu 23 lutego 1945 do jego śmierci. Władze obozowe, łamiąc obowiązującą praktykę, zgodziły się przed kremacją na wystawienie zwłok ks. S. W. Frelichowskiego na widok publiczny, w wyłożonej białym prześcieradłem i udekorowanej kwiatami (!) trumnie. Współwięźniowie byli przekonani od samego początku o jego świętości. (Źródło - wikipedia).
Komentarze (6) dodaj komentarz
To mój znak_gość
21.01.2013, 20:08
Po owocach ich poznacie
"... działalność w harcerstwie i silny wpływ na młodzież ." Jaka i czyja działalność obecnie ma wpływ na młodzież ?
OdpowiedzNIC NIE WIDZĘ, NIC NIE SŁYSZĘ._gość
22.01.2013, 10:30
ŻENADA
OBECNIE SILNY WPŁYW NA MŁODZIEŻ MAJĄ OKOLICZNI DILERZY I WŁAŚCICIELE SKLEPÓW MONOPOLOWYCH...PRZY OKLASKACH GŁUPAWYCH, ŚLEPYCH PEDAGOGÓW...BO CHCIWI, PAZERNI, CWANI PRZEDSTAWICIELE WATYKANU NIE SĄ WZOREM ANI AUTORYTETEM...POGUBILI SIĘ, BIEDNI, W TYCH LUKSUSACH NA PLEBANIACH, GDZIE BĘKARTY KLESZE UMIERAJĄ...JAK SIĘ OBUDZA, BĘDZIE ZA PÓŹNO... GŁUPCY...
OdpowiedzTAKI SOBIE_gość
22.01.2013, 11:31
KIedyś harcerze to nie modlitwą się zajmowali.... Całkiem przyjemnie wspominam obozy letnie nad morzem...
Odpowiedz_gość
22.01.2013, 13:54
Komu ta modlitwa ma pomóc - umarłemu, czy żywemu?
Odpowiedzberek_gość
24.01.2013, 15:42
albo albo
Współczesne łączenie polskiego harcerstwa z katolicyzmem trąci co najmniej anachronizmem. Jak ktoś chce być ministrantem, to niech zostanie ministrantem. Nowoczesny harcerz - to surwiwalowiec, ekolog, turysta, miłośnik sportów ekstremalnych itp. Księży bym trzymał z daleka od harcerzy, bo ten cały ich celibat to źródło dewiacji.
OdpowiedzTheResa_gość
27.06.2013, 23:11
Bez urazy, ale...
Czy tutaj nie ma już normalnych ludzi, tylko sami antykościelni frustraci? Tak się tego kościoła boicie...Buuuuuu!!!! I w końcu zrozumcie, że ateistą nie jest ten co pluje na wierzących (taka pewnie w waszych oczach fanaberia ta wiara, nie?), a ten kto nie odnalazł w swoim życiu Boga, a innych nie miesza z błotem, bo są w opozycji i żyją jak chcą. Wystarczy napomknąć o kościele katolickim albo przyznać się do bycia osobą wierzącą i już nożyce się odezwą...nieproszone zresztą. Tak troszczycie się o biedne, głupie istoty pod tym jarzmem katolickiego ucisku. Zajmijcie się prawdziwymi problemami, a skończcie z tym beznadziejnym biadoleniem, bo czytać się tego nie da. Skoro ktoś chce przynależeć do tej "mafii", jak pięknie o KK mówicie, to niech należy co Was to boli? Aaaaa prawda...przecież ksiądz to nie człowiek i nie może mieć sympatii/antypatii politycznych. I skoro nie ma rodziny, to nie ma prawa się na jej temat wypowiadać. No i naczelny argument WKK - hipokryzja, którą sami z lubością uprawiacie. A moja siostra zawsze mówiła: " nie używaj słów, których znaczenia nie rozumiesz". Ze swej strony dodam jeszcze - dla wszystkich katofobów - zanim coś napiszesz na temat okołokatolicki - zastanów się, czy aby nie zapomniałeś tego ranka zapić czymś swojego kaca moralnego, bo nikt nie jest idealny, nawet Ty, drogi WKK.
Odpowiedz