Piłkarki ręczne Sambora Tczew były bliskie sprawienia największej sensacji w obecnym sezonie PGNiG Superligi. Bo za taką byłoby uważane urwanie choćby punktu w Lublinie mistrzyniom Polski. MKS wygrał jednak zaledwie jedną bramką 29:28.
Mistrzynie Polski zebrały sporo słów krytyki za styl, jaki zaprezentowały tydzień temu w zwycięskim meczu z KPR Jelenia Góra. Za postawę w sobotnim spotkaniu z Aussie Samborem należy im się niestety kolejna porcja cierpkich słów, bo sensacja była bardzo blisko.
Sambor od pierwszego gwizdka sędziów chciał udowodnić, że nie przyjechał do Lublina na wycieczkę. Początek był wielce zaskakujący, bo przy stanie 1:5, już w 6. minucie, o czas poprosila Sabina Włodek. Gdyby ktoś miał wątpliwości, na wysokim prowadzeniu były przyjezdne. Po raz enty w tym sezonie bolączką MKS-u była prawa strona boiska.
Zarówno Alesia Mihdaliova jak i Jessica Quintino, choć obie aktywne rzutowo, miały bardzo rozregulowane celowniki. Trenerka mistrza kraju uparcie stawiała na Białorusinkę przez dobre trzy kwadranse i strach pomyśleć, jakim rozstrzygnięciem zakończyłby się mecz, gdyby nie spokój wprowadzonej na parkiet Kristiny Repelewskiej.
Właśnie w miejsce grającej na niskiej skuteczności Mihdaliovej. Dość powiedzieć, że przed zmianą stron Selgros prowadził tylko raz (10:9 ' 20), mimo że przez 8 minut grał w przewadze liczebnej w tej odsłonie widowiska!
Przyjezdne z Tczewa należało w zasadzie tylko chwalić, przynajmniej za postawę do 55 minuty. Hanna Strzałkowska prezentowała się lepiej od swej krajanki z Łukowa, Małgorzaty Roli, zaś Marta Tomczyk nie przestraszyła się znacznie silniejszej Joanny Drabik.
A jeśli kontynuujemy takie porównania, w siódemce meczu na prawym rozegraniu należałoby umieścić z pewnością Justynę Belter, która podejmowała znakomite decyzje rzutowe, a wszelkie kompleksy zostawiła w szatni. Gra praktycznie tylko siódemką w polu musiała się odbić na kondycji beniaminka w decydującym fragmencie rywalizacji.
Obolała Katarzyna Skonieczna, po znakomitym początku spotkania, miała coraz mniej sił i nawet dobry okres między słupkami Agnieszki Kodrunowskiej-Lupy nie mógł już odmienić losów emocjonujących zawodów.
Magda Krajewska dopiero po kilku nieudanych akcjach zrozumiała, że mistrzynie Polski tego dnia mistrzyniami były tylko z nazwy. Remis z pewnością byłby sprawiedliwszym wynikiem, ale czy sport jest sprawiedliwy?
MKS Selgros Lublin - Aussie Sambor Tczew 29:28 (15:16)
MKS: Dzhukeva, Baranowska - Mihdaliova 7, Gęga 6, Małek 4, Quintino 4, Drabik 3, Rola 3, Repelewska 1, Nestsiaruk 1, Skrzyniarz
Sambor: Wiercioch, Kordunowska-Lupa - Belter 10, Tomczyk 4, Strzałkowska 4, Skonieczna 4, Olszowa 2, Krajewska 3, Pasternak 1, Bilenia, Nowicka
Sędziowali: Sebastian Pelc i Jakub Pretzlaf (Rzeszów)
Kary: MKS - 6 minut, Sambor - 8 minut
Artykuł autorstwa Michała Pomorskiego (portal handball.pl)
Mistrzynie Polski zebrały sporo słów krytyki za styl, jaki zaprezentowały tydzień temu w zwycięskim meczu z KPR Jelenia Góra. Za postawę w sobotnim spotkaniu z Aussie Samborem należy im się niestety kolejna porcja cierpkich słów, bo sensacja była bardzo blisko.
Sambor od pierwszego gwizdka sędziów chciał udowodnić, że nie przyjechał do Lublina na wycieczkę. Początek był wielce zaskakujący, bo przy stanie 1:5, już w 6. minucie, o czas poprosila Sabina Włodek. Gdyby ktoś miał wątpliwości, na wysokim prowadzeniu były przyjezdne. Po raz enty w tym sezonie bolączką MKS-u była prawa strona boiska.
Zarówno Alesia Mihdaliova jak i Jessica Quintino, choć obie aktywne rzutowo, miały bardzo rozregulowane celowniki. Trenerka mistrza kraju uparcie stawiała na Białorusinkę przez dobre trzy kwadranse i strach pomyśleć, jakim rozstrzygnięciem zakończyłby się mecz, gdyby nie spokój wprowadzonej na parkiet Kristiny Repelewskiej.
Właśnie w miejsce grającej na niskiej skuteczności Mihdaliovej. Dość powiedzieć, że przed zmianą stron Selgros prowadził tylko raz (10:9 ' 20), mimo że przez 8 minut grał w przewadze liczebnej w tej odsłonie widowiska!
Przyjezdne z Tczewa należało w zasadzie tylko chwalić, przynajmniej za postawę do 55 minuty. Hanna Strzałkowska prezentowała się lepiej od swej krajanki z Łukowa, Małgorzaty Roli, zaś Marta Tomczyk nie przestraszyła się znacznie silniejszej Joanny Drabik.
A jeśli kontynuujemy takie porównania, w siódemce meczu na prawym rozegraniu należałoby umieścić z pewnością Justynę Belter, która podejmowała znakomite decyzje rzutowe, a wszelkie kompleksy zostawiła w szatni. Gra praktycznie tylko siódemką w polu musiała się odbić na kondycji beniaminka w decydującym fragmencie rywalizacji.
Obolała Katarzyna Skonieczna, po znakomitym początku spotkania, miała coraz mniej sił i nawet dobry okres między słupkami Agnieszki Kodrunowskiej-Lupy nie mógł już odmienić losów emocjonujących zawodów.
Magda Krajewska dopiero po kilku nieudanych akcjach zrozumiała, że mistrzynie Polski tego dnia mistrzyniami były tylko z nazwy. Remis z pewnością byłby sprawiedliwszym wynikiem, ale czy sport jest sprawiedliwy?
MKS Selgros Lublin - Aussie Sambor Tczew 29:28 (15:16)
MKS: Dzhukeva, Baranowska - Mihdaliova 7, Gęga 6, Małek 4, Quintino 4, Drabik 3, Rola 3, Repelewska 1, Nestsiaruk 1, Skrzyniarz
Sambor: Wiercioch, Kordunowska-Lupa - Belter 10, Tomczyk 4, Strzałkowska 4, Skonieczna 4, Olszowa 2, Krajewska 3, Pasternak 1, Bilenia, Nowicka
Sędziowali: Sebastian Pelc i Jakub Pretzlaf (Rzeszów)
Kary: MKS - 6 minut, Sambor - 8 minut
Artykuł autorstwa Michała Pomorskiego (portal handball.pl)
Komentarze (2) dodaj komentarz
Kibic_gość
12.01.2015, 10:09
Brawo za walkę
Kolejny bardzo dobry mecz Sambora ale brak punktów. To już chyba trzecia przegrana w tym sezonie jedna bramką. Mam nadzieje że ze słabszymi zespołami zawodniczki zagrają równie dobrze. Warto dodać że Mistrz Polski w tym sezonie wygrał wszystkie 10 meczy i tylko jeden zremisował. Mysle że warto przyjsc w sobote na mecz Sambora w budowlance.
Odpowiedzwojtek_gość
12.01.2015, 21:52
w koncu dziewczyny zostawily kompleksy w szatni tak trzymac
Odpowiedz