W poniedziałek poznamy wyrok w sprawie dotyczącej podpalenia kamienicy na ulicy Podgórnej w Tczewie. W pożarze zginęła dwulatka i 79-letni lokator. W środę usłyszeliśmy mowy końcowe stron. Kary dożywotniego więzienia żąda dla 54-letniego podejrzanego oskarżenie, z kolei obrona chce uniewinnienia.
Do pożaru doszło 23 maja 2018 roku w Tczewie, w budynku mieszkalnym przy ul. Podgórnej.
Zdarzenie miało miejsce w nocy, około godziny 3.00. Z ustaleń śledczych wynika, że Mirosław Sz., używając łatwopalnej substancji, podpalił drzwi wejściowe do klatki schodowej. Było to jedyne wejście do budynku. Z tego miejsca ogień w bardzo krótkim czasie rozprzestrzenił się na wyższe piętra, powodując zadymienie całego budynku. W tym czasie w budynku przebywało nie mniej niż 21 osób. Pożar zagrażał ich życiu i zdrowiu. Śmierć na miejscu poniosły dwie osoby. Pożar spowodował również szkodę w mieniu w kwocie nie mniejszej niż 600 000 złotych. Sprawca został zatrzymany w dniu zdarzenia.
- Na początkowym etapie postępowania Mirosławowi Sz. prokurator przedstawił zarzut popełnienia przestępstwa z art. 163 § 1 i 3 k.k. W oparciu o całość zebranego w tej sprawie materiału dowodowego uznano, że Mirosław Sz. podpalając drzwi, działał z zamiarem ewentualnym usiłowania zabójstwa mężczyzny mieszkającego na drugim piętrze budynku, a jego motywacja zasługiwała na szczególne potępienie. Kierował się bowiem chęcią kontynuowania znajomości z żoną wyżej wskazanego mężczyzny. Następstwem tego działania była śmierć dwóch osób. Na miejscu, w wyniku ostrego zatrucia tlenkiem węgla zmarł 79-letni mężczyzna oraz w szpitalu, w wyniku oparzeń dróg oddechowych i zatrucia tlenkiem węgla, 2-letnia dziewczynka. Osiem osób doznało obrażeń ciała na czas powyżej lub poniżej siedmiu dni, przy czym były one narażone na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. - mówiła Grażyna Wawryniuk. - Ustalono również, że mężczyzna do dnia pożaru nękał kobietę. Telefonował do niej oraz wysyłał wiadomości zawierające groźby zniszczenia mienia oraz pozbawienia życia. Używał słów wulgarnych i obraźliwych. Również w maju tego roku poprzez podpalenie zniszczył mienie należące do męża kobiety.
Mirosław Sz. usłyszał zarzuty podwójnego zabójstwa popełnionego w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a także zarzuty nękania 35-latki, usiłowanie zabójstwa jej męża i zniszczenie mienia. W środę w Sądzie Okręgowym w Gdańsku usłyszeliśmy mowy końcowe. Jeszcze przed terminem rozprawy do sądu wpłynęły wnioski o odszkodowania za poniesione w wyniku pożaru straty materialne i zdrowotne. W sumie kwota opiewała na 1,3 mln zł.
Sąd na środowej rozprawie zdecydował, że odbierze głosy od stron i wysłucha mów końcowych - ale nie zamknie formalnie postępowania - ze względu na sytuację związaną z koronawirusem. Postępowanie zostanie zamknięte na poniedziałkowej rozprawie, kiedy również zostanie ogłoszony wyrok (gdyby ze względu na zachorowanie kogoś ze składu sędziowskiego nie udało się opublikować wyroku w ciągu dwóch tygodni, trzeba byłoby powtórzyć cały proces).
Zdaniem prokuratora Jarosława Michalaka zgromadzone dowody jednoznacznie świadczą o winie oskarżonego. Chodzi zarówno o zeznania świadków, jak i zebrane materiały z monitoringu z ulic sąsiadujących z miejscem zdarzenia.
Oskarżenie wnioskowało o dożywocie, a także o 6 miesięcy pozbawienia wolności za każdy z pozostałych postawionych oskarżonemu czynów. Tytułem strat poniesionych przez poszkodowanych oskarżony miałby wypłacić zadośćuczynienie w kwocie ok. 1,3 mln zł łącznie, a także pokryć koszty postępowania.
Z kolei obrońca Marcin Muszyński jest przekonany o tym, że jego klient jest niewinny. Jego zdaniem nie ma żadnego bezpośredniego dowodu na to, że oskarżony się dopuścił się tego czynu.
Jeśli chodzi o zarzut stalkingu - zdaniem obrony zabezpieczone SMSy z telefonu mieszkanki - były elementem korespondencji między oskarżonym - a mężem jednej z lokatorek - a nie nią samą. Zdaniem obrony kobieta miała bać się męża i jego reakcji na wiadomość o znajomości z oskarżonym.
Obrońca powoływał się też na materiały z miejskiego monitoringu, z których wynika, że feralnej nocy jego klient był o 2.50 widziany na Garncarskiej - a o 2.54 miał już wracać z miejsca zdarzenia, z kolei straż wezwano o 3.07:
Zdaniem obrony podpalono drzwi wejściowe do kamienicy, a nie drzwi mieszkania, w którym mieszkała znajoma oskarżonego z mężem - zatem brakuje logiki, jeśli rzeczywiście sprawcy zależałoby na zabiciu lokatora.
Obrona wniosła o uniewinnienie. Mecenas dodał, że oskarżony utrzymywał się z niewielkiego zasiłku, zatem kwoty odszkodowania zostaną pustymi tytułami wykonawczymi.
Wyrok w tej sprawie usłyszymy w poniedziałek.
Do pożaru doszło 23 maja 2018 roku w Tczewie, w budynku mieszkalnym przy ul. Podgórnej.
- Jak ustalono pożar był wynikiem podpalenia, a jego sprawcą okazał się 53 letni Mirosław Sz., mieszkaniec Tczewa. - tłumaczyła nam Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Zdarzenie miało miejsce w nocy, około godziny 3.00. Z ustaleń śledczych wynika, że Mirosław Sz., używając łatwopalnej substancji, podpalił drzwi wejściowe do klatki schodowej. Było to jedyne wejście do budynku. Z tego miejsca ogień w bardzo krótkim czasie rozprzestrzenił się na wyższe piętra, powodując zadymienie całego budynku. W tym czasie w budynku przebywało nie mniej niż 21 osób. Pożar zagrażał ich życiu i zdrowiu. Śmierć na miejscu poniosły dwie osoby. Pożar spowodował również szkodę w mieniu w kwocie nie mniejszej niż 600 000 złotych. Sprawca został zatrzymany w dniu zdarzenia.
- Na początkowym etapie postępowania Mirosławowi Sz. prokurator przedstawił zarzut popełnienia przestępstwa z art. 163 § 1 i 3 k.k. W oparciu o całość zebranego w tej sprawie materiału dowodowego uznano, że Mirosław Sz. podpalając drzwi, działał z zamiarem ewentualnym usiłowania zabójstwa mężczyzny mieszkającego na drugim piętrze budynku, a jego motywacja zasługiwała na szczególne potępienie. Kierował się bowiem chęcią kontynuowania znajomości z żoną wyżej wskazanego mężczyzny. Następstwem tego działania była śmierć dwóch osób. Na miejscu, w wyniku ostrego zatrucia tlenkiem węgla zmarł 79-letni mężczyzna oraz w szpitalu, w wyniku oparzeń dróg oddechowych i zatrucia tlenkiem węgla, 2-letnia dziewczynka. Osiem osób doznało obrażeń ciała na czas powyżej lub poniżej siedmiu dni, przy czym były one narażone na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. - mówiła Grażyna Wawryniuk. - Ustalono również, że mężczyzna do dnia pożaru nękał kobietę. Telefonował do niej oraz wysyłał wiadomości zawierające groźby zniszczenia mienia oraz pozbawienia życia. Używał słów wulgarnych i obraźliwych. Również w maju tego roku poprzez podpalenie zniszczył mienie należące do męża kobiety.
Mirosław Sz. usłyszał zarzuty podwójnego zabójstwa popełnionego w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a także zarzuty nękania 35-latki, usiłowanie zabójstwa jej męża i zniszczenie mienia. W środę w Sądzie Okręgowym w Gdańsku usłyszeliśmy mowy końcowe. Jeszcze przed terminem rozprawy do sądu wpłynęły wnioski o odszkodowania za poniesione w wyniku pożaru straty materialne i zdrowotne. W sumie kwota opiewała na 1,3 mln zł.
Sąd na środowej rozprawie zdecydował, że odbierze głosy od stron i wysłucha mów końcowych - ale nie zamknie formalnie postępowania - ze względu na sytuację związaną z koronawirusem. Postępowanie zostanie zamknięte na poniedziałkowej rozprawie, kiedy również zostanie ogłoszony wyrok (gdyby ze względu na zachorowanie kogoś ze składu sędziowskiego nie udało się opublikować wyroku w ciągu dwóch tygodni, trzeba byłoby powtórzyć cały proces).
Zdaniem prokuratora Jarosława Michalaka zgromadzone dowody jednoznacznie świadczą o winie oskarżonego. Chodzi zarówno o zeznania świadków, jak i zebrane materiały z monitoringu z ulic sąsiadujących z miejscem zdarzenia.
- Za winą oskarżonego przemawia również opina biegłych z zakresu pożarnictwa - mówił Jarosław Michalak.
Oskarżenie wnioskowało o dożywocie, a także o 6 miesięcy pozbawienia wolności za każdy z pozostałych postawionych oskarżonemu czynów. Tytułem strat poniesionych przez poszkodowanych oskarżony miałby wypłacić zadośćuczynienie w kwocie ok. 1,3 mln zł łącznie, a także pokryć koszty postępowania.
- Każdy na tej sali ma przeświadczenie, że strata jaką poniosła oskarżycielka posiłkowa jest niewyobrażalne. Śmierć dziecka jest straszna. Matka nie miała możliwości z córką się pożegnać i przygotować jej pogrzeb. Do tej pory korzysta z pomocy psychologa - a tę śmierć będzie przeżywać do końca swoich dni. Trudno to przeliczyć na pieniądze, ale uważam, że ta kwota odszkodowania będzie odpowiednia (mowa o 400 tys. zł - przyp. red.) - mówiła Anna Sierocin-Kutkowska występująca w procesie w charakterze oskarżyciela posiłkowego.
Z kolei obrońca Marcin Muszyński jest przekonany o tym, że jego klient jest niewinny. Jego zdaniem nie ma żadnego bezpośredniego dowodu na to, że oskarżony się dopuścił się tego czynu.
- Bazujemy na domysłach. Wcześniej odcięto siodełko, ale to, że oskarżony orientował się o ceny, nie oznacza, że możemy mu przypisać ten czyn. Jeśli chodzi o groźby wobec jednej z lokatorek - jedna z mieszkanek wskazała, że w owym czasie pani bała się nie oskarżonego - tą osobą, której się bała - był jej mąż. - mówił.
Jeśli chodzi o zarzut stalkingu - zdaniem obrony zabezpieczone SMSy z telefonu mieszkanki - były elementem korespondencji między oskarżonym - a mężem jednej z lokatorek - a nie nią samą. Zdaniem obrony kobieta miała bać się męża i jego reakcji na wiadomość o znajomości z oskarżonym.
- Gdyby pani była w innej relacji z mężem - to prawdopodobnie nie złożyłaby w ogóle zawiadomienia o przestępstwie. - mówił mecenas.
Obrońca powoływał się też na materiały z miejskiego monitoringu, z których wynika, że feralnej nocy jego klient był o 2.50 widziany na Garncarskiej - a o 2.54 miał już wracać z miejsca zdarzenia, z kolei straż wezwano o 3.07:
- Podpalenie i pokonanie odcinka Garncarska - Podgórna zajęłoby mu 3 minuty i 57 sekund. Jedna z osób wskazała, że gdy dzwoniła na straż, słyszała jakieś głosy na klatce - to nie mógłby być zatem Mirosław Sz. - już go tam nie było. - mówił.
Zdaniem obrony podpalono drzwi wejściowe do kamienicy, a nie drzwi mieszkania, w którym mieszkała znajoma oskarżonego z mężem - zatem brakuje logiki, jeśli rzeczywiście sprawcy zależałoby na zabiciu lokatora.
- Osoba, która to zrobiła - nie miała zgody i intencji, by kogokolwiek uśmiercić. - mówił Muszyński - Nie ma żadnego bezpośredniego dowodu wskazującego, że oskarżony dopuścił się podpalenia kamienicy. Nie da się tego jednoznacznie stwierdzić. W kontekście zeznań świadków i zebranych dowodów musimy założyć, że zrobiła to inna osoba. W mojej ocenie sprawca nie miał intencji zabójstwa, a jedynie podpalenia drzwi do kamienicy
Obrona wniosła o uniewinnienie. Mecenas dodał, że oskarżony utrzymywał się z niewielkiego zasiłku, zatem kwoty odszkodowania zostaną pustymi tytułami wykonawczymi.
- Bardzo współczuję tym ludziom, ale ja z tą sprawą nie mam nic wspólnego. Z tą sprawą łączy mnie tylko jedna z mieszkanek tej kamienicy. Nie popełniłem tego przestępstwa. Dzień wcześniej widziałem tę dziewczynkę jak bawiła się w baseniku - mówił Mirosław Sz.
Wyrok w tej sprawie usłyszymy w poniedziałek.
Komentarze (7) dodaj komentarz
Alex_gość_gość
12.03.2020, 12:11
kpina z ludzkiego życia
Ten obrońca powinien być z zawodu wykluczony
Odpowiedzktos_gość
12.03.2020, 14:35
Nie wiem, czy rozumiesz kim jest obrońca, czym się zajmuje i jakie obowiązki do niego należą. Advocatus non accusat.
CytujPavv_gość
12.03.2020, 14:41
Obrońca powinien być wykluczony z zawodu za to, że broni klienta? :)
Cytujlolo_gość
12.03.2020, 14:04
STOP HEJT
Życzę temu obrońcy aby jego cały dobytek spłonął w wyniku podpalenia. Zobaczymy jak wtedy będzie szczekał.
OdpowiedzKuba_gość
12.03.2020, 14:54
Do tcz.pl
Proszę naprawić błąd. Wciskam plus, a pojawia się minus..!
OdpowiedzKtoś_gość
12.03.2020, 15:22
Bo ktoś inteligencie przed Tobą wcisnął minus. Strona odświeża się dopiero jak, Ty klikniesz +/-
CytujRyś_gość
13.03.2020, 07:38
Podpalenie
To nie tylko wina podpalacza zm oboje najpierw za nim latała pisała się z nim obiecywala że zostawi męża dla niego a potem zdziwiła się ze chłop wziął to sobie do serca to przez nią zginęli ci ludzie powinna siedzieć razem z nim tczewski kur...szon .
Odpowiedz