Wielu podróżnych mijając lub przejeżdżających przez stację kolejową w Pszczółkach nie wie, że przed laty miała tu miejsce potyczka żołnierzy polskich. Wszystko wydarzyło się dokładnie sto lat temu.
Rok 1920 to czas wielkich zmian politycznych oraz geograficznych m. in. traktat wersalski został ratyfikowany. Na jego mocy powstało Wolne Miasto Gdańsk pod patronatem Ligi Narodów. Granica przebiegały w okolicach Sobowidza, Kolnika, Miłobądza i Koźlin. Polska miał władzę zwierzchnią nad koleją, ochroną celną, własną pocztę oraz składnicę wojskową na Westerplatte.
Wielki obszar Pomorza z Kaszubami, Kociewiem, Borami Tucholskimi znalazł się ponownie w Polsce. Wojska Frontu Pomorskiego, w skład którego wchodził Pułk Ułanów Krechowieckich wraz z gen. Józefem Hallerem, przyłączały kolejne miasta do macierzy. Dowódca w Tczewie powiedział: "Ślubuję, że tej ziemi nie oddamy nigdy!". Po czym zawołał "Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród". Kulminacją tej operacji były zaślubiny z morzem 10 lutego 1920 w Pucku.
24 marca 1920 roku grupa 15 polskich żołnierzy wraz z oficerem z Pułku Ułanów Krechowieckich udawała się do swojej jednostki. W Pszczółkach mieli przesiadkę na inny pociąg i dlatego udali się do poczekalni. Wówczas podeszło do nich kilkunastu żołnierzy z niemieckiego oddziału Sicherheitswehr z żądaniem oddania broni. Polacy odmówili, wówczas niemiecki wachmistrz Voss wyciągnął rewolwer i wystrzelił w kierunku ułanów. Wywiązała się strzelanina, w wyniku której zginęło dwóch Polaków. Kolejnych dwóch zostało rannych - jeden oficer i szeregowiec, po stronie niemieckiej po kilku dniach zmarł jeden z żandarmów.
28 marca 1920 roku w Tczewie odbył się uroczysty pogrzeb polskich żołnierzy, którzy zginęli w Pszczółkach. Byli to Teodor Leliwa Sławiński i Tomasz Drzewicki. Przy biciu dzwonów i udziale całego korpusu oficerskiego odprowadzono trumny na tczewski cmentarz. Pochód prowadził kapelan wojskowy w asyście orkiestry garnizonowej. Ofiary incydentu pochowano we wspólnej mogile. W uroczystości brali udział wszyscy żołnierze z Tczewa i okolic.
Kiedy pół roku później minęła bolszewicka zawierucha, w Łodzi modlono się za jednego z poległych w incydencie Polaków, Teodora Leliwę Sławińskiego. Poległy był w stopniu starszego ułana, a także studiował w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Opłakiwały go matka i siostra. To one zadbały, aby zwłoki zamarłego przenieść do Łodzi. Tomasz Drzewiecki dalej spoczywa na cmentarzu w Tczewie.
Dzisiaj trwa remont i renowacja dworca PKP w Pszczółkach. Warto jednak pamiętać o zdarzeniu sprzed 100 lat. Może należy je upamiętnić płytą lub tablicą informacyjną. Warto, aby władze kolejowe bądź samorządowe doceniły przelaną krew polskich wojaków.
Rok 1920 to czas wielkich zmian politycznych oraz geograficznych m. in. traktat wersalski został ratyfikowany. Na jego mocy powstało Wolne Miasto Gdańsk pod patronatem Ligi Narodów. Granica przebiegały w okolicach Sobowidza, Kolnika, Miłobądza i Koźlin. Polska miał władzę zwierzchnią nad koleją, ochroną celną, własną pocztę oraz składnicę wojskową na Westerplatte.
Wielki obszar Pomorza z Kaszubami, Kociewiem, Borami Tucholskimi znalazł się ponownie w Polsce. Wojska Frontu Pomorskiego, w skład którego wchodził Pułk Ułanów Krechowieckich wraz z gen. Józefem Hallerem, przyłączały kolejne miasta do macierzy. Dowódca w Tczewie powiedział: "Ślubuję, że tej ziemi nie oddamy nigdy!". Po czym zawołał "Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród". Kulminacją tej operacji były zaślubiny z morzem 10 lutego 1920 w Pucku.
24 marca 1920 roku grupa 15 polskich żołnierzy wraz z oficerem z Pułku Ułanów Krechowieckich udawała się do swojej jednostki. W Pszczółkach mieli przesiadkę na inny pociąg i dlatego udali się do poczekalni. Wówczas podeszło do nich kilkunastu żołnierzy z niemieckiego oddziału Sicherheitswehr z żądaniem oddania broni. Polacy odmówili, wówczas niemiecki wachmistrz Voss wyciągnął rewolwer i wystrzelił w kierunku ułanów. Wywiązała się strzelanina, w wyniku której zginęło dwóch Polaków. Kolejnych dwóch zostało rannych - jeden oficer i szeregowiec, po stronie niemieckiej po kilku dniach zmarł jeden z żandarmów.
28 marca 1920 roku w Tczewie odbył się uroczysty pogrzeb polskich żołnierzy, którzy zginęli w Pszczółkach. Byli to Teodor Leliwa Sławiński i Tomasz Drzewicki. Przy biciu dzwonów i udziale całego korpusu oficerskiego odprowadzono trumny na tczewski cmentarz. Pochód prowadził kapelan wojskowy w asyście orkiestry garnizonowej. Ofiary incydentu pochowano we wspólnej mogile. W uroczystości brali udział wszyscy żołnierze z Tczewa i okolic.
Kiedy pół roku później minęła bolszewicka zawierucha, w Łodzi modlono się za jednego z poległych w incydencie Polaków, Teodora Leliwę Sławińskiego. Poległy był w stopniu starszego ułana, a także studiował w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Opłakiwały go matka i siostra. To one zadbały, aby zwłoki zamarłego przenieść do Łodzi. Tomasz Drzewiecki dalej spoczywa na cmentarzu w Tczewie.
Dzisiaj trwa remont i renowacja dworca PKP w Pszczółkach. Warto jednak pamiętać o zdarzeniu sprzed 100 lat. Może należy je upamiętnić płytą lub tablicą informacyjną. Warto, aby władze kolejowe bądź samorządowe doceniły przelaną krew polskich wojaków.
Komentarze (5)
dodaj komentarz
v_gość
24.03.2020, 10:08
"Ślubuję, że tej ziemi nie oddamy nigdy!" i wystarczyło poczekać 19 lat do 1939 roku....
gość _gość
24.03.2020, 18:29
ciekawa tragiczna historia
szkoda że takiej tablicy nie ma tam od dawna
PSZCZÓŁKI_gość
24.03.2020, 19:46
Dworzec
Pamiętam ten dworzec to cząstka mojego życia i pracy.Mimo iż minęło już mnóstwo lat mile wspominam te chwile i ludzi tam pracujących oraz mieszkańców tego dworca, a były to lata 80-te.Dużo ludzi już poumierało pozostały tylko zdjęcia i wspomnienia.
wioncek_gość
25.03.2020, 00:27
jarunia
Pszczułki - w tej gminie w powiecie gdańskim pojawila sie piersza osoba z koronawirusem w wojewodztwie pomorskim
c_gość
25.03.2020, 10:05
PSZCZÓŁKI. Od pszczoły. Na "o" się wymienia.