5 września 2010 w rozgrywkach piłki ręcznej w PGNiG Superlidze Kobiet w I kolejce zmierzyły się drużyny Latocha Sambor Tczew i AZS AWF Sport Concept Wrocław (fot. Krzysztof Gierszewski)
W niedzielę, 30 września br. podczas trzeciej kolejki II ligi mężczyzn, drużyna MKS Latocha Sambor Tczew podejmowała w hali sportowej II LO w Tczewie zespół LKS Kęsowo. Był to pierwszy mecz Sambora przed własną publicznością. Do tej pory w dwóch meczach tczewianie zdobyli 3 punkty (remis i zwycięstwo), natomiast drużyna gości dwukrotnie musiała przełknąć gorycz porażki. Przed meczem podopieczni trenerów Tomasza Śmiełowskiego i Łukasza Rygielskiego byli typowani w roli faworytów i tak też było, do czasu...
Dobra gra w obronie, szybkie kontrataki, wielka walka i dobra skuteczność zawodników zaowocowały zdecydowanym prowadzeniem do przerwy 20:13 dla gospodarzy. Gra tczewskiego zespołu mogła podobać się kibicom na trybunach, którzy licznie pojawili się na spotkaniu.
Drugą połowę tczewianie rozpoczęli od mocnego uderzenia i w 38 minucie prowadzili już 25:16. Niestety w tym momencie szczypiorniści Sambora, jakby opadli z sił. Największy ich atut - skuteczność, stał się wielkim utrapieniem gospodarzy. Przestój w grze oraz pościg zespołu gości doprowadził do odrobienia strat przez rywala, który w 48 minucie meczu odrobił straty i doprowadził do remisu 25:25. Dopiero w 50 minucie celny rzut najskuteczniejszego w spotkaniu Michała Jędryszka, przełamał fatalną passę tczewian. Napór przeciwnika ciągle jednak wzrastał. Upór i walka do końca pozwoliły w 52 minucie wyjść drużynie przyjezdnej nawet na pierwsze prowadzenie w meczu 26:27.
Ostatnie minuty sprawiły tczewskiej publiczności wiele nerwów. Wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie i chociaż Samborzanie odrobili straty, a także ponownie wyszli na prowadzenie 28:27, to ambitnie grająca drużyna z Kęsowa, była zdeprymowana, by zdobyć pierwsze punkty w sezonie i to ona na 60 sekund przed końcem prowadziła 28:29. Na szczęście dla tczewskiego zespołu w ostatniej minucie meczu, Łukasz Gzella zdobył dwie bramki, dzięki czemu doprowadził do remisu, a następnie ustalił wynik spotkania 30:29 dla MKS LATOCHY SAMBORA TCZEW!
Mecz pokazał dwa oblicza zespołu. Jedno jest pewne, chcemy oglądać tylko tę drużynę z pierwszej połowy. Choć mogło skończyć się „dychą do przodu”, tczewianie zaserwowali nam istny horror z happy endem. Niech będzie to lekcja pokory dla tczewskich szczypiornistów, którzy po wielkiej walce wygrali mecz.
Po trzech kolejkach MKS Latocha Sambor Tczew zajmuje 3 miejsce w II lidze mężczyzn z dorobkiem 5 punktów. Tczewskich szczypiornistów wyprzedzają tylko drużyny Sokoła Gdańsk oraz AZS UKW Bydgoszcz, które na swoim koncie mają komplet zwycięstw.
Kolejny mecz Sambora już 13 października, który przed własną publicznością w hali II LO podejmie zespół MKS Brodnica (8 miejsce, 2 punkty).
Zespół gospodarzy zagrał w składzie: Kasprowicz, Liberacki - Jędryszek 7, Daszek 6, Gzella 6, Chyła 3, Weinerowski 3, Kurczyński 3, Ortmann 1, Pytka 1, Brzoza, Skonieczny, Bzowski, Jastrzębski, Waldecker, Wasilewski.
Trenerzy: Tomasz Śmiełowski i Łukasz Rygielski.
Najwięcej bramek dla LKS Kęsowo: Łangowski Adrian - 5.
Dobra gra w obronie, szybkie kontrataki, wielka walka i dobra skuteczność zawodników zaowocowały zdecydowanym prowadzeniem do przerwy 20:13 dla gospodarzy. Gra tczewskiego zespołu mogła podobać się kibicom na trybunach, którzy licznie pojawili się na spotkaniu.
Drugą połowę tczewianie rozpoczęli od mocnego uderzenia i w 38 minucie prowadzili już 25:16. Niestety w tym momencie szczypiorniści Sambora, jakby opadli z sił. Największy ich atut - skuteczność, stał się wielkim utrapieniem gospodarzy. Przestój w grze oraz pościg zespołu gości doprowadził do odrobienia strat przez rywala, który w 48 minucie meczu odrobił straty i doprowadził do remisu 25:25. Dopiero w 50 minucie celny rzut najskuteczniejszego w spotkaniu Michała Jędryszka, przełamał fatalną passę tczewian. Napór przeciwnika ciągle jednak wzrastał. Upór i walka do końca pozwoliły w 52 minucie wyjść drużynie przyjezdnej nawet na pierwsze prowadzenie w meczu 26:27.
Ostatnie minuty sprawiły tczewskiej publiczności wiele nerwów. Wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie i chociaż Samborzanie odrobili straty, a także ponownie wyszli na prowadzenie 28:27, to ambitnie grająca drużyna z Kęsowa, była zdeprymowana, by zdobyć pierwsze punkty w sezonie i to ona na 60 sekund przed końcem prowadziła 28:29. Na szczęście dla tczewskiego zespołu w ostatniej minucie meczu, Łukasz Gzella zdobył dwie bramki, dzięki czemu doprowadził do remisu, a następnie ustalił wynik spotkania 30:29 dla MKS LATOCHY SAMBORA TCZEW!
Mecz pokazał dwa oblicza zespołu. Jedno jest pewne, chcemy oglądać tylko tę drużynę z pierwszej połowy. Choć mogło skończyć się „dychą do przodu”, tczewianie zaserwowali nam istny horror z happy endem. Niech będzie to lekcja pokory dla tczewskich szczypiornistów, którzy po wielkiej walce wygrali mecz.
Po trzech kolejkach MKS Latocha Sambor Tczew zajmuje 3 miejsce w II lidze mężczyzn z dorobkiem 5 punktów. Tczewskich szczypiornistów wyprzedzają tylko drużyny Sokoła Gdańsk oraz AZS UKW Bydgoszcz, które na swoim koncie mają komplet zwycięstw.
Kolejny mecz Sambora już 13 października, który przed własną publicznością w hali II LO podejmie zespół MKS Brodnica (8 miejsce, 2 punkty).
Zespół gospodarzy zagrał w składzie: Kasprowicz, Liberacki - Jędryszek 7, Daszek 6, Gzella 6, Chyła 3, Weinerowski 3, Kurczyński 3, Ortmann 1, Pytka 1, Brzoza, Skonieczny, Bzowski, Jastrzębski, Waldecker, Wasilewski.
Trenerzy: Tomasz Śmiełowski i Łukasz Rygielski.
Najwięcej bramek dla LKS Kęsowo: Łangowski Adrian - 5.
Komentarze (1) dodaj komentarz
kk_gość
02.10.2012, 07:50
To Ortmann nie zakończył kariery??
Odpowiedz