Wracamy do tematu tczewianki, która zmarła, czekając na pomoc

Pogrzeb (fot. tcz.pl)
Wracamy do tematu tczewianki, która zmarła, czekając na pomoc
Wracamy do tematu śmierci 75-letniej tczewianki, która kilka godzin czekała na przyjazd karetki. Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego skargę wnuczki zmarłej w części dotyczącej obsługi zgłoszenia przez dyspozytora medycznego w Gdańsku uznał za bezzasadną. Uznał natomiast rację kobiety co do długiego czasu oczekiwania na przyjazd Zespołu Ratownictwa Medycznego. Rodzina ma zastrzeżenia do przychodni, w której leczyła się 75-latka. Już trzy dni przez śmiercią rodzina usiłowała zorganizować wizytę z powodu pogarszającego się stanu zdrowia starszej pani. Bezskutecznie.

O sprawie informowaliśmy tutaj - Śmierć w czasach pandemii. Schorowana 75-latka kilka godzin czekała na pomoc. "Dlaczego moja babcia nie doczekała pomocy?" - pytała nasza czytelniczka - pani Aneta. 75-latka - osoba schorowana, po dwóch zawałach i udarze - zmarła po kilkugodzinnym oczekiwaniu na wsparcie. Pierwszy raz wnuczka kobiety zadzwoniła po kartkę o 11.32 - tymczasem ZRM dotarł do niej o 16.13 - niedługo potem kobieta zmarła. Przez ostatnie tygodnie po naszych publikacjach sprawę wyjaśniały służby wojewody, który odpowiada za funkcjonowanie numeru 112. Tematem zajmowała się m. in. Stacja Pogotowia Ratunkowego w Gdańsku, w strukturach której funkcjonuje Dyspozytornia Medyczna. Zgodnie ze stanowiskiem SPZOZ Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdańsku:

- Z zebranego przez dyspozytora medycznego wywiadu dotyczącego zdrowia Pani Jadwigi w pierwszym połączeniu brak było podstaw do stwierdzenia stanu bezpośredniego zagrożenia życia oraz nagłego pogorszenia stanu zdrowia. W związku z tym dyspozytor udzielił porady medycznej co do przyjmowanych leków oraz zalecił pilny kontakt z lekarzem POZ (niestety jak się później okazało teleporada mogła być wykonana dopiero za 3 dni, chora od około miesiąca zgłaszała lekarzowi POZ różne niepokojące ją dolegliwości) - czytamy w wysłanym do naszej redakcji piśmie.


Przeanalizowano również kolejne dwa kolejne połączenia wykonane przez wnuczkę zmarłej pani Jadwigi. Dyspozytor miał poinformować wnuczkę kobiety, że na karetkę będzie musiała czekać nawet trzy godziny.


- Po analizie danych w Systemie Wspomagania Dowodzenia Państwowego Ratownictwa Medycznego potwierdzono, że w czasie trwania ww. rozmowy ze zgłaszającą wszystkie zespoły ratownictwa medycznego stacjonujące w powiecie tczewskim, jak również zespoły stacjonujące w okolicznych miejscowościach tj. Pszczółkach, Starogardzie Gdańskim, Malborku realizowały inne zlecenia.


Karetka dotarła po trzecim telefonie - o 16.13 (zgłoszenie 15:57). Niestety, doszło do nagłego zatrzymania krążenia.

- Zgodnie z pismem SPZOZ Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdańsku: "Z zebranego już po śmierci pacjentki wywiadu przez członków ZRM okazało się, że pacjentka od około miesiąca miała [dane usunięte z uwagi na ryzyko naruszenia dóbr osobistych] i jej stan ulegał stopniowemu pogarszaniu się, jednakże tych objawów i zdarzeń dotyczących zdrowia Babci, wnuczka w rozmowach z dyspozytorami medycznymi nie podała; w związku z tym dyspozytorzy medyczni nie zakwalifikowali od początku zgłoszenia do realizacji w pierwszym kodzie pilności. Brak dostępności wolnych ZRM-ów do realizacji wyjazdów wynika w obecnym okresie z wielu czynników a mianowicie: konieczność wydłużonego oczekiwania na przekazanie pacjenta na IP lub SOR Szpitala, zwiększona ilość zgłoszeń przez pacjentów wymagających wyjazdów ZRM, co również wiąże się z brakiem dostępności lekarzy POZ, niezbędne około dwugodzinne czynności dezynfekcyjne ZRM po każdym pacjencie z podejrzeniem lub stwierdzeniem COVID-19. Mając wszystko powyższe na względzie, czas udzielenia pomocy medycznej Pani Jadwidze wydłużył się, jednakże nie było w tym przypadku bezpośredniego błędu dyspozytorów medycznych lecz okoliczności negatywnie wpływające na realizację algorytmów i norm w dziedzinie medycyny ratunkowej.

Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego skargę wnuczki zmarłej w części dotyczącej obsługi zgłoszenia przez dyspozytora medycznego w Gdańsku uznał za bezzasadną. W piśmie czytamy: "Zgodnie z art. 24 ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym z dnia 8 września 2006 r. (Dz. U. z 2020 r. poz. 882) maksymalny czas dotarcia zespołu ratownictwa medycznego nie może być dłuższy niż 15 minut w mieście powyżej 10 tysięcy mieszkańców i 20 minut poza miastem powyżej 10 tysięcy mieszkańców. Jednakże nie do uniknięcia są sytuację, że nie jest możliwe spełnienie ww. wymogu, czego przykładem było zdarzenie będące przedmiotem ww. skargi.

- Skargę Pani Anety w części dotyczącej długiego oczekiwania na przyjazd zespołu ratownictwa medycznego w dniu 12 marca 2021 r., uznaje się za zasadną. Jednocześnie informuję, że ze względu na obserwowane duże obciążenie systemu Państwowe Ratownictwo Medyczne, w tym jego przedszpitalnej części z uwagi na trwającą pandemię koronawirusa SARS-CoV-2, działając na podstawie art. 24 ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym z dnia 8 września 2006 r. tj. obowiązku podejmowania przez Wojewodę działań organizacyjnych zmierzających do zapewnienia właściwych parametrów czasu dotarcia na miejsce zdarzenia dla zespołu ratownictwa medycznego, w województwie pomorskim do dnia dzisiejszego uruchomionych zostało
14 dodatkowych zespołów ratownictwa medycznego. - czytamy w piśmie.


Czy wnuczka zmarłej pani Jadwigi jest usatysfakcjonowana z odpowiedzi?

- Niestety, nie poznałam odpowiedzi na pytanie, czy gdyby pomoc dotarła szybciej, moja babcia nadal by żyła. Pozostaje jeszcze inna kwestia - działanie przychodni i lekarza pierwszego kontaktu z jednostki na ulicy Niepodległości. Babcia zmarła w piątek - a my od wtorku dzwoniliśmy do przychodni i sygnalizowaliśmy, że się coś dzieje. Nie udało się nam zorganizować wizyty, bo tylko ciągle słyszeliśmy, że jest pandemia. A przecież w przychodni mają kartę pacjenta i wiedzieli, że chodzi o osobę starszą i schorowaną. A przez tyle dni nie udało się zorganizować wizyty. Lekarka zadzwoniła w momencie, gdy babcię już reanimowali... - mówi pani Aneta.


Dodajmy, że sprawą zajmują się również Rzecznik Praw Pacjenta. Na razie nie są znane szczegóły jego ustaleń.

Drukuj
Prześlij dalej

Komentarze (9)
dodaj komentarz

  • mirek_gość

    26.04.2021, 11:40

    1. po pierwsze sugerowałbym wyłączenie komentarzy; 2. ale skoro można, to napiszę - tutaj nie tylko widać pokłosie pandemii i braku dostępności z tego powodu ZRM, ale także wieloletnie od lat 90. zaniedbania w związku z lekarzami - niskie płace, wielogodzinne dyżury, etc., wyjazdy na zachód za pracą. Nie dziwmy się, że nie ma lekarzy, ratowników (którzy są często jak śmiecie traktowani) - wszystko jest winą polityków (nie tylko PISu, ale wszelkich opcji), a pandemia zaniedbania uwypukliła jeszcze bardziej. 3. teleporady zaś w mojej opinii są dobre tylko dla tych, którzy mają ustabilizowaną chorobę i chcą leków na receptę bez konsultacji lekarskiej (jak np. cukrzycy etc.) - takie coś powinno zostać na zawsze. Badania przez telefon - głupota. 4. Tak naprawdę winy nie ma nigdzie - porada dla innych na przyszłość w takich sytuacjach - mówcie na dyspozytorni, że osoba nieprzytomna, nie oddycha, reanimujecie etc. (nawet jak jest przytomna - potem powiecie coś w stylu ojej, odżyła!) - wtedy przyjadą szybciej.

    Odpowiedz
    IP: 83.8.xx2.xx3 
  • Ewa_gość_gość

    26.04.2021, 22:00

    Mieszane uczucia !!

    POLECAM Youtube - SPOWIEDŹ RATOWNIKA !!!!

    Cytuj
    IP: 188.147.xx7.xx5 
  • a_gość_gość

    26.04.2021, 13:08

    Przychodnia na ul. Niepodległości i wszystko jasne. Najgorsza placówka ever.

    Odpowiedz
    IP: 84.38.xx7.xx9 
  • Kinjo _gość

    26.04.2021, 13:49

    A w Medice lepiej?

    Tam rejestratorka bawi się w lekarza i mówi jak masz się leczyć. Chodzi o filię na Sobieskiego.

    Cytuj
    IP: 37.47.xx3.xx0 
  • Dziadek_gość

    26.04.2021, 13:14

    Czekanie na pomoc

    Zlikwidować obowiązkowe składki zdrowotne! Zlikwidować biurokratyczny NFZ ! Tylko dobrowolne składki zdrowotne i zamiast NFZ firmy ubezpieczeniowe które będą zawierać umowy z szpitalami i przychodniami które wywiązują się z umów.

    Odpowiedz
    IP: 109.207.xx8.xx5 
  • Zgred_gość

    26.04.2021, 13:46

    100/100

    Święta prawda. Razem z żoną za 2020 rok składki na nfz prawie 10000zł (10 tys. pln). Koronawirusa przechorowałem w domu przyjmując pracetamol, witaminy, elektrolity, generalnie leżąc i gorączkując. Leki sam se "zapisałem", rodzina dostarczyła, można jeszcze na kogoś liczyć. Pytam, gdzie wj**ało nasze składki. I tak od wielu lat. Ten system jest idealny do drenowania kasy. I nie p***cie o covidzie. Przed covidem nie było nic lepiej. No może zet er emy jeździły do pacjentów, zamiast czekać na podjeździe na przyjęcie pacjenta. Co za burdel w tym chorym kraju. Podwójne pensje, wieczne narzekanie i krzywda konowałów mnie rozzbraja. Też zasuwam w swojej pracy i narażam łeb, jak wielu innych. Podwyżki nikt mi nie zaproponował. Chyba, że czynszu i mediów. Lekarzom zawsze mało. Znam wielu, żadnego biedaka. O co kaman???

    Cytuj
    IP: 5.173.xx0.xx0 

    Kinjo _gość

    26.04.2021, 13:56

    Dziadek

    Jeżeli chodzi o leczenie typu wizyta u specjalisty to prywatne ubezpieczenie się sprawdza. Sam korzystam i szczególnie w tych chorych czasach mega się przydaje. Sytuacja jednak zmienia się jak trafiasz do szpitala i potrzebujesz operacji. Wówczas ani rusz bez ubezpieczenia powszechnego. Nie w każdym przypadku prywatne ubezpieczenie zdaje egzamin

    Cytuj
    IP: 37.47.xx3.xx0 
  • Kinjo _gość

    26.04.2021, 13:53

    Wydarzyła się wielka tragedia, której można zapewne było uniknąć. To przykre. Wiele czynników się na to złożyło, ale jeden był podstawowy-czynnik ludzki. To brak empatii i zrozumienia do tego doprowadził. Straszne czasy. Jest tylko covid i nic poza tym. Napiszę szczerze. Moja lekarka powiedziała mi, że jeżeli moje objawy neurologiczne będą się utrzymywać to mam zacząć symulować - powiedzieć, że mam omdlenia i zaburzenia widzenia. Wówczas nie można będzie mi odmówić pomocy i przyjęcia do szpitala.

    Odpowiedz
    IP: 37.47.xx3.xx0 
  • MałaMi_gość

    26.04.2021, 15:09

    Dokładnie

    "Święta prawda. Razem z żoną za 2020 rok składki na nfz prawie 10000zł (10 tys. pln). Koronawirusa przechorowałem w domu przyjmując pracetamol, witaminy, elektrolity, generalnie leżąc i gorączkując. Leki sam se "zapisałem", rodzina dostarczyła, można jeszcze na kogoś liczyć. Pytam, gdzie wj**ało nasze składki. I tak od wielu lat. Ten system jest idealny do drenowania kasy. I nie p***cie o covidzie. Przed covidem nie było nic lepiej. No może zet er emy jeździły do pacjentów, zamiast czekać na podjeździe na przyjęcie pacjenta. Co za burdel w tym chorym kraju. Podwójne pensje, wieczne narzekanie i krzywda konowałów mnie rozzbraja. Też zasuwam w swojej pracy i narażam łeb, jak wielu innych. Podwyżki nikt mi nie zaproponował. Chyba, że czynszu i mediów. Lekarzom zawsze mało. Znam wielu, żadnego biedaka. O co kaman???"

    My identycznie w domu kupa kasy na leki które "sama nam zapisałam" ibuprom forte syropy witaminy i domowe sposoby masakra!

    Odpowiedz
    IP: 5.173.xxx.xx2 
Uwaga! Publikowane powyżej komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu, które dodano po zaakceptowaniu regulaminu. Tcz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Jeżeli którykolwiek komentarz łamie zasady, zawiadom nas o tym używając opcji "zgłoś naruszenie zasad komentowania lub zgłoś nadużycie" dostępnej pod każdym komentarzem.