Prywatne laboratoria poprawią sytuację dotyczącą testów na Pomorzu?

Koronawirus, COVID-19, test
Prywatne laboratoria poprawią sytuację dotyczącą testów na Pomorzu?
Na Pomorzu trzy laboratoria wykonują badania w kierunku koronawirusa. Właśnie rusza czwarte, czyli Invicta. Mimo to, wciąż za mało potencjalnie zakażonych ma pobierane wymazy, a czas oczekiwania na wynik z laboratorium WSSE wynosi 6-7 dni.

W Polsce do 2 kwietnia 2020 r. potwierdzono 2692 przypadki choroby COVID-19 (stan na godz. 16.30), a w województwie pomorskim na koronawirusa zachorowało 68 osób. To jeden z najmniejszych wyników w kraju, spowodowany prawdopodobnie za małą liczbą wykonywanych testów.

Pomorskie na tle innych regionów

Do 31 marca kwarantanną domową objętych było 782 mieszkańców województwa pomorskiego (na ponad 2,3 mln ludności). Dla porównania na Śląsku było to 3568 (na 4,5 mln mieszkańców), a na Mazowszu - 16 928 (na 5,4 mln mieszkańców) osób. W tym czasie w Polsce kwarantanna obejmowała 106 525 osób. Ponadto, zbadano wymazy pobrane od 51 419 pacjentów, z czego COVID-19 potwierdzono u 2311, co stanowi 4,5 proc. badań. Na Pomorzu do 31 marca potwierdzono 54 zakażenia koronawirusem


- Niestety, te dane pokazują jasno, że liczba wykonywanych na Pomorzu badań plasuje się zdecydowanie poniżej średniej krajowej w stosunku do liczby ludności - mówi członkini Zarządu Województwa Pomorskiego Agnieszka Kapała-Sokalska. - Mam nadzieję, że uruchomienie kolejnych, tym razem prywatnych laboratoriów, przyczyni się do zwiększenia liczby wykonywanych badań i skrócenia czasu oczekiwania na wynik. Bardzo niepokojące jest to, że niektórzy mieszkańcy województwa muszą, jak donoszą między innymi trójmiejskie media, czekać na wyniki nawet 7 dni. W tym czasie, nieświadomie, mogą niestety zarażać najbliższych - dodaje Kapała-Sokalska.


Bruss przebadał już ponad 50 próbek

Prywatne Laboratorium Medyczne Bruss Grupa Alab, które działa od 1 kwietnia, w pierwszym dniu, wykonywało 52 testy w kierunku koronawiusa, z czego 5 było pozytywnych. Były to 44 próbki z Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku (5 pozytywnych), 3 ze Szpitala św. Wincentego a Paulo w Gdyni, 2 ze Szpitala Morskiego im. PCK w Gdyni, 1 z Aresztu Śledczego w Gdańsku, 1 ze Szpitali Tczewskich i 1 ze służby zdrowia. Placówka na razie jest w stanie wykonać od 200 do 400 testów na dobę. W maju Bruss planuje zwiększyć przepustowość do 800 testów na dobę. Próbki są przyjmowane tylko i wyłącznie od pomorskich szpitali, które zapłacą za badania ze środków przeznaczonych na ten cel przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Koszt jednego badania wynosi ok. 400 zł. Na razie indywidualnie nikt nie będzie mógł się przebadać. - W obecnym stanie prawnym wykonane badania laboratoryjne z NFZ mogą rozliczyć tylko Szpitale Pomorskie - tłumaczy dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego Tadeusz Jędrzejczyk. - Niestety Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia tego nie umożliwiają, mimo ewidentnych potrzeb. Ponadto, pacjenci z podejrzeniem zakażenia koronawirusem trafiają do wszystkich szpitali. Możliwości wykonywania badań przez laboratoria WSSE i UCK są zbyt małe, co powoduje wydłużanie się czasu do otrzymania wyników. Taka sytuacja prowadzi do ich czasowego zamknięcia z powodu konieczności kwarantanny personelu i dekontaminacji pomieszczeń - dodaje Jędrzejczyk.

Kto do tej pory badał?

W województwie pomorskim w marcu wymazy badały dwa laboratoria. Od 3 marca działało tylko Laboratorium Diagnostyki Medycznej Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku, które do 1 kwietnia do godz. 20.00 przebadało łącznie 2054 próbki, z czego 56 było pozytywnych. Na dobę przeprowadzano ok. 160-170 analiz. Natomiast od 19 marca funkcjonuje drugie laboratorium w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku, które w ciągu doby jest w stanie wykonać do 70 testów. Jednak ze względu na okresowy brak odczynników i wykonywanie testów metodą ręczną badają obecnie ok. 40-50 próbek na dobę, głównie z UCK i na zlecenie WSSE.

Dla przykładu w województwie pomorskim do 31 marca wykonano testy w kierunku SARS-Cov-2 u 1 892 osób, docierając tym samym do 8 na 10 tys. mieszkańców województwa. W stosunku do całej Polski jest to niemal dwukrotnie mniejsza liczba wykonanych badań (do 31 marca wykonano 51 419 badań, obejmując nimi 13 na 10 tys. mieszkańców kraju). W rezultacie na Pomorzu wydłużony jest czas oczekiwania na wynik testu laboratoryjnego, a liczba wykrytych przypadków COVID-19 może znacząco różnić się od rzeczywistej liczby chorych.

Invicta zaczyna testować

Prywatne laboratorium Invicta od 2 kwietnia rozpoczęła badania w kierunku koronawirusa. Laboratorium docelowo może przebadać do półtora tysiąca próbek na dobę. Ma zamówionych 48 tys. testów, na razie otrzymało 5 tys. To jedno z największych laboratoriów genetycznych w województwie pomorskim, które dysponuje odpowiednim sprzętem i wykwalifikowanym personelem.

Ilu pacjentów z podejrzeniem SARS-CoV-2 było w szpitalach marszałkowskich?

W tzw. szpitalach marszałkowskich do 30 marca było 470 podejrzeń zakażenia koronawirusem. Najwięcej w Pomorskim Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku (295 podejrzeń, 247 wysłanych próbek, 9 wyników pozytywnych), Szpitalu im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku (44 podejrzenia, 44 wysłane próbki do badań, 1 wynik pozytywny) oraz Szpitalu Specjalistycznym im. Floriana Ceynowy w Wejherowie (38 podejrzenia, 36 wysłanych próbek, wszystkie wyniki negatywne). Najmniej zaś, gdyż po 1 próbce, zbadano z Centrum Zdrowia Psychicznego w Słupsku i Szpitala Dziecięcego Polanki im. Macieja Płażyńskiego w Gdańsku, wyniki były negatywne. Co niepokojące, na 389 zbadanych próbek tylko w przypadku 47, czyli 12 proc., wynik był w ciągu 24 godzin.


Ponadto, w okresie od 25 do 30 marca najwięcej podejrzeń zakażenia SARS-CoV-2 było 27 marca, aż 87.

Więcej na ten temat tutaj

Ten artykuł jest częścią bloku tematycznego:
Koronawirus
Nowy koronawirus SARS-CoV-2 wywołuje chorobę o nazwie COVID-19. Choroba najczęściej objawia się gorączką, kaszlem, brakiem smaku i/lub węchu, dusznościami, bólami mięśni, zmęczeniem. Wirus przenosi się drogą kropelkową. Ciężki przebieg choroby obserwuje się u ok. 15-20% osób. Do zgonów dochodzi u 2/3% osób chorych. Najbardziej narażone na rozwinięcie ciężkiej postaci choroby i zgon są osoby starsze, pacjenci onkologiczni, z obniżoną odpornością, którym towarzyszą inne choroby.
Drukuj
Prześlij dalej

Komentarze (1)
dodaj komentarz

  • c_gość

    06.04.2020, 09:32

    Ogólnie w Polsce przeprowadza się bardzo mało testów. Przypadek? Nie sądzę. 10 maja miały odbyć się wybory prezydenckie, a w obecnej sytuacji epidemii, wyborcy wrzucając kartkę (czy jakkolwiek to miałoby technicznie wyglądać), będą tak naprawdę oceniać rząd/władze za działania podejmowane (i ich skutki) przeciwko epidemii. Jeśli mamy w Polsce potwierdzonych bardzo mało w porównaniu z innymi krajami, przypadków zachorowań na koronawirus, to ładnie to wygląda w tabelkach, słupkach i na paskach przesuwających się w TV. Z tym, że nie da się w nieskończoność z uporem maniaka wykonywać małej ilości testów. Dlatego Prezesowi tak bardzo zależy na tym, żeby wybory jednak odbyły się 10 maja. Teraz urzędujący prezydent ma bardzo duże poparcie i być może wygrałby w 1-szej turze, ale wiadomo, że epidemia tak szybko nie odpuści, wiadomo, że to nawet jest jeszcze szczyt w Polsce, wiadomo, że z powodu przeprowadzania bardzo małej ilości testów, liczby i chorych i zmarłych, nie są prawdziwe (zmarłym testów się nie przeprowadza i nie wiadomo ile osób tak naprawdę zmarło z powodu koronawirusa). Jednak z biegiem czasu chorych i umarłych będzie przybywać, nawet jeśli nadal będzie przeprowadzanych tak mało testów i wtedy poparcie może spadać. Nie może być też przypadkiem, to iż minister Szumowski w pewnym momencie zabronił wypowiadania się specjalistom i ekspertom, między innymi konsultantom wojewódzkim i wszystkie informacji od tego czasu przedstawia sam na konferencjach prasowych. Nie wspomina ani słowem, że Agencja Rezerw Materiałowych dała ciała i nie zaopatrzyła kraju środki ochrony (maseczki, przyłbice, kombinezony itd itp), że zwolniono jej prezesa, że obserwując, co dzieje się w Chinach lub choćby później we Włoszech, mogli zawczasu póki towar był dostępny i w niższych cenach, zaopatrzyć się w to, czego teraz brakuje. Ani słowem nie wspomina o tym, co się dzieje w szpitalach. Nie wspomina o tym, że Czesi uruchomili most powietrzny z Chinami i sprowadzali miliony maseczek itd, a myśmy w tym czasie zajmowali się tym co najlepiej potrafimy, czyli gadaniem o tym, że trzeba by kupić. KGHM potrafi wysłać samolot do Chin, a państwo polskie nie? Nie wspomina o tym, dlaczego wykonujemy tak mało testów, tylko o tym, że będzie ich coraz więcej. Muszą kupować więcej, bo już nie da się funkcjonować z tak małą ilością testów, ale to "coraz więcej", to i tak bardzo mało. Niemcy w ciągu tygodnia robią więcej testów niż my zrobiliśmy od początku epidemii. 17% chorych (oficjalnie potwierdzonych po przeprowadzeniu testów), to przedstawiciele służby zdrowia i w tym kontekście niezrozumiały wydaje się opór władzy i niechęć do badań kontrolnych na pracownikach służby zdrowia. Przecież oni są najbardziej narażeni, a są nam wszystkim niezbędni. Można by tak długo wymieniać, ale czas rozliczeń jeszcze nie nadszedł. Rządzący wiedzą, że nadejdzie i dlatego chcą, żeby wybory prezydenckie odbyły się jak najszybciej, żeby Andrzej Duda pozostał na stanowisku na drugą kadencję.

    Odpowiedz
    IP: 5.226.xx3.xx6 
Uwaga! Publikowane powyżej komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu, które dodano po zaakceptowaniu regulaminu. Tcz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Jeżeli którykolwiek komentarz łamie zasady, zawiadom nas o tym używając opcji "zgłoś naruszenie zasad komentowania lub zgłoś nadużycie" dostępnej pod każdym komentarzem.