Na problemy z uzyskaniem aktu zgonu po śmierci bliskiej osoby wskazuje nasza czytelniczka. Niestety, przypadek nie jest odosobniony - a bez aktu zgonu nie można rozpocząć formalności związanych z przygotowaniem pogrzebu. "Nie mogliśmy rozpocząć żałoby, bo walczyliśmy z biurokracją" - mówi nasza rozmówczyni. Czy w powiecie pojawi się tzw. koroner - dzięki któremu skończą się problemy osób, których bliscy umierają w swoich domach?
Do zdarzenia opisywanego przez internautkę doszło pod koniec lutego w jednej z podtczewskich wsi. Jak relacjonuje nasza czytelniczka, jej 62-letni wuj zmarł po ciężkiej chorobie. Mężczyzna mieszkał z ponad 90-letnią matką. Tej nocy w domu była też jego siostra. Między godziną piątą a szóstą rano nastąpił zgon.
Rodzina została odesłana do przychodni rejonowej, gdzie miała usłyszeć, że na razie nie ma nikogo, kto mógłby przyjechać i wypisać akt zgonu. Została również odesłana do Starostwa Powiatowego:
- Dzwoniliśmy także do dwóch ośrodków tej sieci działających w Tczewie - w jednym doktor stwierdziła, że nie przyjedzie bo to za daleko, a po zapytaniu, czy składała przysięgę Hipokratesa, rozłączyła się. Nikt nam nie potrafił powiedzieć, czy będzie wizyta lekarza czy nie, czy mamy dalej dzwonić i próbować. Ponownie dzwoniliśmy na pogotowie - tam powiedzieli, że trzeba czekać do 14:00 - stwierdzili, że do zmarłego nie przyjadą. Po nieudanych próbach zadzwoniliśmy do starostwa, pani która odebrała telefon nie wiedziała, o co chodzi, podała słuchawkę koleżance. W końcu ta koleżanka powiedziała, że zrobi co może. Zapisała nasz numer, powiedziała, że oddzwoni - i tak też się stało. Oddzwoniła w ciągu 10 minut, podała numer i kazała się na nią powołać. To był numer do przychodni. Po powołaniu się na ta panią, załatwiliśmy wizytę. Przyjechał doktor, który wcześniej nie mógł - zajęło mu to przysłowiową chwilę.
Rodzina jest poruszona tym, jak w obliczu traumy, jaką jest śmierć bliskiej osoby, trzeba przejść wiele trudności, by móc przygotować pogrzeb.
Niestety, ta historia nie jest odosobniona. Dotarliśmy również do innego przypadku z ostatniego czasu:
- Babcia zmarła w domu o godz 15. Do domu trafiła, kiedy została wypisana ze szpitala po udarze, była bardzo słaba, ale nie kwalifikowała się już do leczenia na oddziale udarowym, a wiedzieliśmy, że swoje ostatnie dni chciałby spędzić w domu z rodziną, stąd taka decyzja - pisze wnuczka osoby, która niedawno zmarła w domu.
Rodzina najpierw po informację zadzwoniła do przychodni, do której od lat należała kobieta, do lekarza pierwszego kontaktu.
- Pani ta znała sytuację, ponieważ jeszcze tego samego dnia rano wypisywała dla babci recepty na niezbędne leki. Od niej uzyskaliśmy informację, że mamy w tej sprawie kontaktować się z pogotowiem. Tak też zrobiliśmy, ale pogotowie odmówiło przyjazdu. Jak nam powiedziano: "pogotowie jest od ratowania ludzi, a nie wypisywania aktów zgonu" . Odesłano nas z powrotem do lekarza pierwszego kontaktu. Nie mamy pretensji do pogotowia, zgadzamy się, że karetka powinna być dostępna dla nagłych przypadków. Przeszkadza nam tylko ogólna dezinformacja w tej sprawie. Następnie udaliśmy się osobiście do przychodni, ponownie do tej samej lekarki. Ona jednak powiedziała nam że nie przyjdzie, ponieważ aktualnie przyjmuje pacjentów i nie może opuścić stanowiska, a o godz 18 kończy pracę i zamierza iść do domu. Mocno już wzburzeni udaliśmy się do rejestracji, skąd odesłano nas do biura tejże przychodni. Pracujący tam pan był pierwszą osobą, która chciała udzielić nam pomocy i wsparcia w tej sytuacji. Okazało się jednak, że w wyniku luki w przepisach nie jest to wcale łatwe. Okazało się, że gdyby babcia zmarła w godzinach przedpołudniowych, akt zgonu przyjechałby wypisać lekarz odpowiedzialny za wizyty domowe. Ale po południu takiego lekarza już nie ma. Lekarze obecni w przychodni są zajęci przyjmowaniem pacjentów, a przychodnia nie ma żadnej możliwości żeby zmusić ich, aby odbyli wizytę domową po godzinach swojej pracy. Głównym argumentem okazał się prozaiczny fakt, że nikt im za taką wizytę nie zapłaci. Kiedy dotarło do nas, że jak zwykle chodzi o pieniądze, zaproponowaliśmy że my przecież zapłacimy za tego lekarza - tak jakbyśmy zmówili prywatną wizytę domową. Ale to okazało się z kolei niezgodne z przepisami/prawem. Pracownik z biura, razem z dyrekcją placówki, z którą się w międzyczasie kontaktował, zaczęli dzwonić po wszystkich zatrudnionych w przychodni lekarzach i pytać, czy któryś z nich nie przyjechałby do nas. Pracownik z biura sam osobiście pytał też obecnych w przychodni lekarzy, czy nie zachcieliby tego zrobić, ale również ciągle spotykał się z odmową. Lekarz tłumaczyli się brakiem czasu, lub brakiem znajomości procedury...
Jak relacjonuje rodzina, ostatecznie po rozmowie telefonicznej, przyjechać zgodził się jeden ze starszych lekarzy, który wtedy przebywał we własnym domu. Doktor przyznał, że z racji swojej specjalizacji od wielu lat nie musiał wypisywać aktów zgonu, ale się podejmie. Znalazł czas, aby podjechać do przychodni i zapoznać się z dokumentacją medyczną, po czym przyjechał do rodziny i wypisał niezbędne dokumenty zupełnie za darmo.
- Jesteśmy bardzo wdzięczni lekarzowi, który zgodził się nam pomóc w tak trudnej dla nas sytuacji. Dodam, że cała procedura trwała dosłownie kilka minut. Dziękujemy też za pomoc panu z biura, który naprawdę starał się nam pomóc na wszystkie dostępne sposoby, rozumiał nasze położenie. Największy żal mamy do lekarki pierwszego kontaktu, która nie wykazała najmniejszej empatii i chęci pomocy, mimo że babcia była jej pacjentem i to ona była ze sprawą najbardziej zaznajomiona. To bardzo dziwne, że nie ma żadnych prawnych rozwiązań, żadnych oficjalnych procedur postępowania w takiej sytuacji. Jest to bardzo przykre, że rodzina w obliczu śmierci najbliższej osoby nie może skupić się na przeżywaniu żałoby, tylko w całym swoim smutku musi jeszcze mierzyć się z absurdalnym systemem.
Sygnały od rodzin przekazaliśmy Ministerstwu Zdrowia. Jego przedstawiciele tłumaczą nam, że zgodnie z art. 43 ust. 1 i 3 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (Dz. U. z 2017 r. poz. 125, z późn. zm.), osobą uprawnioną do stwierdzenia zgonu jest lekarz, na podstawie osobiście wykonanych badań i ustaleń.
Uprawnienie to odpowiada postanowieniom art. 11 ustawy z dnia 31 stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych (Dz. U. z 2017 r. poz. 912), określającymi między innymi podmioty upoważnione do stwierdzania zgonu oraz z przepisami rozporządzenia Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 3 sierpnia 1961 r. w sprawie stwierdzenia zgonu i jego przyczyny (Dz. U z 1961 r. poz. 202), wydanego na podstawie art. 11 ust. 3 tej ustawy.
- Zgodnie z ww. przepisami zgon i jego przyczyna powinny być ustalone przez lekarza leczącego chorego w ostatniej chorobie. Stwierdzenie zgonu i jego przyczyny powinno nastąpić w drodze oględzin dokonywanych przez lekarza lub, w razie jego braku, przez inną osobę, powołaną do tej czynności przez właściwego starostę, przy czym koszty tych oględzin i wystawionego świadectwa nie mogą obciążać rodziny zmarłego. W przypadku, gdy żaden lekarz nie udzielał zmarłemu świadczeń zdrowotnych w okresie 30 dni przed dniem zgonu, bądź lekarz taki zamieszkuje w odległości większej niż 4 km od miejsca, w którym znajdują się zwłoki, albo z powodu choroby lub z innych uzasadnionych przyczyn nie może dokonać oględzin zwłok w ciągu 12 godzin od chwili wezwania, kartę zgonu wystawia lekarz, który stwierdził zgon, będąc wezwanym do nieszczęśliwego wypadku lub nagłego zachorowania. Jednocześnie zespoły ratownictwa medycznego, zgodnie z art. 3 pkt 10 ustawy z dnia 8 września 2006 r. o Państwowym Ratownictwie Medycznym (Dz. U. z 2017 r. poz. 2195, z późn. zm.), podejmują medyczne czynności ratunkowe w warunkach poza szpitalnych. Natomiast medyczne czynności ratunkowe są świadczeniami opieki zdrowotnej udzielanymi przez zespół ratownictwa medycznego, w celu ratowania osoby w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego. W związku z powyższym, zespoły ratownictwa medycznego nie mogą być dysponowane wyłącznie w celu stwierdzenia zgonu. - wyjaśnia Wioletta Olszewska, Zastępca Dyrektora Biura Komunikacji Ministerstwa Zdrowia.
Resort przyznaje, że aktualnie są prowadzone prace nad projektem ustawy mającym na celu wprowadzenie rozwiązań systemowych w zakresie dotyczącym stwierdzenia, dokumentowania i rejestracji zgonów.
- Głównym celem projektu ustawy jest uregulowanie zagadnień dotyczących stwierdzania zgonu i wydawania karty zgonu. Zagadnienia te są obecnie objęte częściowo przepisami ustawy z dnia 31 stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych (Dz. U. z 2017 r. poz. 912), które nie uwzględniają m. in. aspektów wynikających ze zmian zaistniałych w systemie ochrony zdrowia. Projekt, decyzją Zespołu ds. Programowania Prac Rządu, został ujęty w wykazie prac Rady Ministrów pod nr UD369.
Wprowadzenie proponowanej ustawy będzie obejmowało: stwierdzanie i potwierdzanie zgonu, ustalanie przyczyny zgonu oraz przeprowadzanie badania pośmiertnego, nabywanie i utratę prawa do wykonywania czynności koronera, sporządzanie karty zgonu, rejestrację zgonów, finansowanie zadań związanych ze stwierdzaniem, potwierdzaniem i dokumentowaniem zgonów. - dodaje przedstawicielka resortu zdrowia.
Na razie w powiecie tczewskim nie funkcjonuje tzw. koroner, czyli lekarz medycyny sądowej, który w razie potrzeby mógłby wystawić akt zgonu, czy określić przyczynę śmieci. Urzędnicy ze starostwa czekają na wprowadzanie nowych przepisów, nad którymi pracuje obecnie rząd:
- Obowiązujące już od ponad 50 lat Rozporządzenie Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 3 sierpnia 1961 r. w sprawie stwierdzenia zgonu i jego przyczyn, które nie było nowelizowane pomimo wielokrotnych zmian zasad funkcjonowania systemu ochrony zdrowia dokonywanych na poziomie ustawowym, a miało w założeniu uregulowanie między innymi kwestii wynagrodzeń lekarzy, nie ma zastosowania w świetle zmian społecznych, organizacyjnych i technicznych które zaszły w między czasie, wobec tego zapis §9 ust.4 ww. rozporządzenia, który mówi, że wydatki związane z wypłatą wynagrodzeń i zwrotem kosztów przejazdu określonych w ust. 1 i 2 pokrywają właściwe do spraw zdrowia i opieki społecznej organy prezydiów powiatowych (miejskich w miastach stanowiących powiaty miejskie, dzielnicowych w miastach wyłączonych z województw) rad narodowych jest niewykonalny. Ponadto, należy zwrócić uwagę, że ww. rozporządzenie w §9 ust.1 odsyła do rozporządzeń już nieobowiązujących, a regulujących kwestię wynagrodzenia ryczałtowego. Jednocześnie informujemy, że pracownicy Wydziału Zdrowia, Spraw Społecznych i PFRON na bieżąco śledzą postęp prac na nowelizację przepisów prawa w przedmiotowym zakresie. - wyjaśnia Marcin Stolarski, rzecznik Starostwa Powiatowego w Tczewie.
Z informacji zamieszczonej na stronie BIP Rady Ministrów i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wynika, że planowany termin przyjęcia przez RM projektu ustawy o stwierdzaniu, dokumentowaniu i rejestracji zgonów to II kwartał 2019.
Do zdarzenia opisywanego przez internautkę doszło pod koniec lutego w jednej z podtczewskich wsi. Jak relacjonuje nasza czytelniczka, jej 62-letni wuj zmarł po ciężkiej chorobie. Mężczyzna mieszkał z ponad 90-letnią matką. Tej nocy w domu była też jego siostra. Między godziną piątą a szóstą rano nastąpił zgon.
- Tuż przed szóstą siostra zmarłego zadzwoniła na pogotowie na numer 999 z zapytaniem, czy mógłby przyjechać lekarz, by stwierdzić zgon. Niestety bez aktu zgonu - nie można załatwić żadnych formalności związanych z pogrzebem, ani wydać ciała zakładowi pogrzebowemu. I niestety zaczęły się schody. - mówi nasza czytelniczka. - Zostaliśmy poinformowani, że lekarze pogotowia nie zajmują się orzekaniem zgonów i trzeba czekać na lekarza rodzinnego, który tego dnia miał zacząć pracę o 14:00.
Rodzina została odesłana do przychodni rejonowej, gdzie miała usłyszeć, że na razie nie ma nikogo, kto mógłby przyjechać i wypisać akt zgonu. Została również odesłana do Starostwa Powiatowego:
- Dzwoniliśmy także do dwóch ośrodków tej sieci działających w Tczewie - w jednym doktor stwierdziła, że nie przyjedzie bo to za daleko, a po zapytaniu, czy składała przysięgę Hipokratesa, rozłączyła się. Nikt nam nie potrafił powiedzieć, czy będzie wizyta lekarza czy nie, czy mamy dalej dzwonić i próbować. Ponownie dzwoniliśmy na pogotowie - tam powiedzieli, że trzeba czekać do 14:00 - stwierdzili, że do zmarłego nie przyjadą. Po nieudanych próbach zadzwoniliśmy do starostwa, pani która odebrała telefon nie wiedziała, o co chodzi, podała słuchawkę koleżance. W końcu ta koleżanka powiedziała, że zrobi co może. Zapisała nasz numer, powiedziała, że oddzwoni - i tak też się stało. Oddzwoniła w ciągu 10 minut, podała numer i kazała się na nią powołać. To był numer do przychodni. Po powołaniu się na ta panią, załatwiliśmy wizytę. Przyjechał doktor, który wcześniej nie mógł - zajęło mu to przysłowiową chwilę.
Rodzina jest poruszona tym, jak w obliczu traumy, jaką jest śmierć bliskiej osoby, trzeba przejść wiele trudności, by móc przygotować pogrzeb.
- Przez cały ranek dzwoniliśmy po lekarzach ośrodkach, pogotowiach i starostwach - czy jest możliwość przyjazdu do osoby, która zmarła bardzo wczesnym rankiem. Nasza 9-letnia schorowana babcia, której synem był zmarły, musiała tego wszystkiego słuchać, tych kłótni przez telefon - działań lekarzy, operatorów, włącznie z "Paniami z Rejestracji". Tego ranka nie mogliśmy w spokoju i ciszy w gronie najbliższej rodziny przeżywać naszej żałoby po stracie tak bliskiej nam osoby. Zabrano zmarłemu cząstkę godności, gdyby nie Pani ze Starostwa, to nasz wujek czekałby do 14:00, aż łaskawie ktoś się zjawi. - podkreśla czytelniczka.
Niestety, ta historia nie jest odosobniona. Dotarliśmy również do innego przypadku z ostatniego czasu:
- Babcia zmarła w domu o godz 15. Do domu trafiła, kiedy została wypisana ze szpitala po udarze, była bardzo słaba, ale nie kwalifikowała się już do leczenia na oddziale udarowym, a wiedzieliśmy, że swoje ostatnie dni chciałby spędzić w domu z rodziną, stąd taka decyzja - pisze wnuczka osoby, która niedawno zmarła w domu.
Rodzina najpierw po informację zadzwoniła do przychodni, do której od lat należała kobieta, do lekarza pierwszego kontaktu.
- Pani ta znała sytuację, ponieważ jeszcze tego samego dnia rano wypisywała dla babci recepty na niezbędne leki. Od niej uzyskaliśmy informację, że mamy w tej sprawie kontaktować się z pogotowiem. Tak też zrobiliśmy, ale pogotowie odmówiło przyjazdu. Jak nam powiedziano: "pogotowie jest od ratowania ludzi, a nie wypisywania aktów zgonu" . Odesłano nas z powrotem do lekarza pierwszego kontaktu. Nie mamy pretensji do pogotowia, zgadzamy się, że karetka powinna być dostępna dla nagłych przypadków. Przeszkadza nam tylko ogólna dezinformacja w tej sprawie. Następnie udaliśmy się osobiście do przychodni, ponownie do tej samej lekarki. Ona jednak powiedziała nam że nie przyjdzie, ponieważ aktualnie przyjmuje pacjentów i nie może opuścić stanowiska, a o godz 18 kończy pracę i zamierza iść do domu. Mocno już wzburzeni udaliśmy się do rejestracji, skąd odesłano nas do biura tejże przychodni. Pracujący tam pan był pierwszą osobą, która chciała udzielić nam pomocy i wsparcia w tej sytuacji. Okazało się jednak, że w wyniku luki w przepisach nie jest to wcale łatwe. Okazało się, że gdyby babcia zmarła w godzinach przedpołudniowych, akt zgonu przyjechałby wypisać lekarz odpowiedzialny za wizyty domowe. Ale po południu takiego lekarza już nie ma. Lekarze obecni w przychodni są zajęci przyjmowaniem pacjentów, a przychodnia nie ma żadnej możliwości żeby zmusić ich, aby odbyli wizytę domową po godzinach swojej pracy. Głównym argumentem okazał się prozaiczny fakt, że nikt im za taką wizytę nie zapłaci. Kiedy dotarło do nas, że jak zwykle chodzi o pieniądze, zaproponowaliśmy że my przecież zapłacimy za tego lekarza - tak jakbyśmy zmówili prywatną wizytę domową. Ale to okazało się z kolei niezgodne z przepisami/prawem. Pracownik z biura, razem z dyrekcją placówki, z którą się w międzyczasie kontaktował, zaczęli dzwonić po wszystkich zatrudnionych w przychodni lekarzach i pytać, czy któryś z nich nie przyjechałby do nas. Pracownik z biura sam osobiście pytał też obecnych w przychodni lekarzy, czy nie zachcieliby tego zrobić, ale również ciągle spotykał się z odmową. Lekarz tłumaczyli się brakiem czasu, lub brakiem znajomości procedury...
Jak relacjonuje rodzina, ostatecznie po rozmowie telefonicznej, przyjechać zgodził się jeden ze starszych lekarzy, który wtedy przebywał we własnym domu. Doktor przyznał, że z racji swojej specjalizacji od wielu lat nie musiał wypisywać aktów zgonu, ale się podejmie. Znalazł czas, aby podjechać do przychodni i zapoznać się z dokumentacją medyczną, po czym przyjechał do rodziny i wypisał niezbędne dokumenty zupełnie za darmo.
- Jesteśmy bardzo wdzięczni lekarzowi, który zgodził się nam pomóc w tak trudnej dla nas sytuacji. Dodam, że cała procedura trwała dosłownie kilka minut. Dziękujemy też za pomoc panu z biura, który naprawdę starał się nam pomóc na wszystkie dostępne sposoby, rozumiał nasze położenie. Największy żal mamy do lekarki pierwszego kontaktu, która nie wykazała najmniejszej empatii i chęci pomocy, mimo że babcia była jej pacjentem i to ona była ze sprawą najbardziej zaznajomiona. To bardzo dziwne, że nie ma żadnych prawnych rozwiązań, żadnych oficjalnych procedur postępowania w takiej sytuacji. Jest to bardzo przykre, że rodzina w obliczu śmierci najbliższej osoby nie może skupić się na przeżywaniu żałoby, tylko w całym swoim smutku musi jeszcze mierzyć się z absurdalnym systemem.
Sygnały od rodzin przekazaliśmy Ministerstwu Zdrowia. Jego przedstawiciele tłumaczą nam, że zgodnie z art. 43 ust. 1 i 3 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (Dz. U. z 2017 r. poz. 125, z późn. zm.), osobą uprawnioną do stwierdzenia zgonu jest lekarz, na podstawie osobiście wykonanych badań i ustaleń.
Uprawnienie to odpowiada postanowieniom art. 11 ustawy z dnia 31 stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych (Dz. U. z 2017 r. poz. 912), określającymi między innymi podmioty upoważnione do stwierdzania zgonu oraz z przepisami rozporządzenia Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 3 sierpnia 1961 r. w sprawie stwierdzenia zgonu i jego przyczyny (Dz. U z 1961 r. poz. 202), wydanego na podstawie art. 11 ust. 3 tej ustawy.
- Zgodnie z ww. przepisami zgon i jego przyczyna powinny być ustalone przez lekarza leczącego chorego w ostatniej chorobie. Stwierdzenie zgonu i jego przyczyny powinno nastąpić w drodze oględzin dokonywanych przez lekarza lub, w razie jego braku, przez inną osobę, powołaną do tej czynności przez właściwego starostę, przy czym koszty tych oględzin i wystawionego świadectwa nie mogą obciążać rodziny zmarłego. W przypadku, gdy żaden lekarz nie udzielał zmarłemu świadczeń zdrowotnych w okresie 30 dni przed dniem zgonu, bądź lekarz taki zamieszkuje w odległości większej niż 4 km od miejsca, w którym znajdują się zwłoki, albo z powodu choroby lub z innych uzasadnionych przyczyn nie może dokonać oględzin zwłok w ciągu 12 godzin od chwili wezwania, kartę zgonu wystawia lekarz, który stwierdził zgon, będąc wezwanym do nieszczęśliwego wypadku lub nagłego zachorowania. Jednocześnie zespoły ratownictwa medycznego, zgodnie z art. 3 pkt 10 ustawy z dnia 8 września 2006 r. o Państwowym Ratownictwie Medycznym (Dz. U. z 2017 r. poz. 2195, z późn. zm.), podejmują medyczne czynności ratunkowe w warunkach poza szpitalnych. Natomiast medyczne czynności ratunkowe są świadczeniami opieki zdrowotnej udzielanymi przez zespół ratownictwa medycznego, w celu ratowania osoby w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego. W związku z powyższym, zespoły ratownictwa medycznego nie mogą być dysponowane wyłącznie w celu stwierdzenia zgonu. - wyjaśnia Wioletta Olszewska, Zastępca Dyrektora Biura Komunikacji Ministerstwa Zdrowia.
Resort przyznaje, że aktualnie są prowadzone prace nad projektem ustawy mającym na celu wprowadzenie rozwiązań systemowych w zakresie dotyczącym stwierdzenia, dokumentowania i rejestracji zgonów.
- Głównym celem projektu ustawy jest uregulowanie zagadnień dotyczących stwierdzania zgonu i wydawania karty zgonu. Zagadnienia te są obecnie objęte częściowo przepisami ustawy z dnia 31 stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych (Dz. U. z 2017 r. poz. 912), które nie uwzględniają m. in. aspektów wynikających ze zmian zaistniałych w systemie ochrony zdrowia. Projekt, decyzją Zespołu ds. Programowania Prac Rządu, został ujęty w wykazie prac Rady Ministrów pod nr UD369.
Wprowadzenie proponowanej ustawy będzie obejmowało: stwierdzanie i potwierdzanie zgonu, ustalanie przyczyny zgonu oraz przeprowadzanie badania pośmiertnego, nabywanie i utratę prawa do wykonywania czynności koronera, sporządzanie karty zgonu, rejestrację zgonów, finansowanie zadań związanych ze stwierdzaniem, potwierdzaniem i dokumentowaniem zgonów. - dodaje przedstawicielka resortu zdrowia.
Na razie w powiecie tczewskim nie funkcjonuje tzw. koroner, czyli lekarz medycyny sądowej, który w razie potrzeby mógłby wystawić akt zgonu, czy określić przyczynę śmieci. Urzędnicy ze starostwa czekają na wprowadzanie nowych przepisów, nad którymi pracuje obecnie rząd:
- Obowiązujące już od ponad 50 lat Rozporządzenie Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 3 sierpnia 1961 r. w sprawie stwierdzenia zgonu i jego przyczyn, które nie było nowelizowane pomimo wielokrotnych zmian zasad funkcjonowania systemu ochrony zdrowia dokonywanych na poziomie ustawowym, a miało w założeniu uregulowanie między innymi kwestii wynagrodzeń lekarzy, nie ma zastosowania w świetle zmian społecznych, organizacyjnych i technicznych które zaszły w między czasie, wobec tego zapis §9 ust.4 ww. rozporządzenia, który mówi, że wydatki związane z wypłatą wynagrodzeń i zwrotem kosztów przejazdu określonych w ust. 1 i 2 pokrywają właściwe do spraw zdrowia i opieki społecznej organy prezydiów powiatowych (miejskich w miastach stanowiących powiaty miejskie, dzielnicowych w miastach wyłączonych z województw) rad narodowych jest niewykonalny. Ponadto, należy zwrócić uwagę, że ww. rozporządzenie w §9 ust.1 odsyła do rozporządzeń już nieobowiązujących, a regulujących kwestię wynagrodzenia ryczałtowego. Jednocześnie informujemy, że pracownicy Wydziału Zdrowia, Spraw Społecznych i PFRON na bieżąco śledzą postęp prac na nowelizację przepisów prawa w przedmiotowym zakresie. - wyjaśnia Marcin Stolarski, rzecznik Starostwa Powiatowego w Tczewie.
Z informacji zamieszczonej na stronie BIP Rady Ministrów i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wynika, że planowany termin przyjęcia przez RM projektu ustawy o stwierdzaniu, dokumentowaniu i rejestracji zgonów to II kwartał 2019.
- Przedmiotowa sprawa była już wielokrotnie poruszana w okresie ostatnich kilku lat. Prowadzona była m.in. korespondencja z Ministerstwem Zdrowia oraz Wojewodą Pomorskim. Pomimo zgłaszania przez Powiat Tczewski oraz przez Związek Powiatów Polskich konieczności systemowego uregulowania tak ważnej sprawy, do dnia dzisiejszego nie zostały wprowadzone oczekiwane zmiany.- podkreśla rzecznik powiatu.
Komentarze (14) dodaj komentarz
ja_gość_gość
13.03.2019, 10:17
karta zgonu
Jak już kto problem z uzyskaniem KARTY zgonu a nie aktu zgonu. Lekarz wypisuje kartę zgonu na podstawie której Urząd Stanu Cywilnego wydaje akt zgonu.
Odpowiedzgosc_gość
13.03.2019, 10:58
Co za różnica, karta czy akt zgonu ? Problem pozostaje. Smutne to.
CytujGisc_gość
13.03.2019, 16:44
Dokładnie tak, ten kto pisze artykuł niech zapozna się z procedurami. Chodzi o kartę zgonu a nie akt zgonu
Cytujgosc_gość_gość
13.03.2019, 10:56
dzicz
niedługo Polacy dobiją do 0,5 milionów zgonów rocznie.A zero szacunku do godności człowieka równiez po smierci.Winny jest system w kraju bez kupy kamieni rodziny wygrywałyby ogromne odszkodowania.Tymczasem rodzina nie moze swobodnie dysponowac prochami swoich bliskich nawet jesli to byłoby życzenie nieboszczyka.Moze natomiast mieszkac ze zwłokami ale wyłacznie takimi które będą sie rozkładać .Co za system ,Bolszewizm i nic wiecej.
Odpowiedzgosc _gość
13.03.2019, 14:22
trudnosci medyczne
w przekletym kraju zajmuja sie tematami zastepczymi starymi trupami co nawet w grobie juz ich kosci nie ma.Sprawy biezace nie sa ogarniane do czasow w ktorych zyjemy.Gdy rano wstaje to co dziennie przeklinam to towarzystwo z jednej i z drugiej strony co dbaja o swoje wynagrodzenia i nagrody.
CytujŻadna nowość_gość_gość
13.03.2019, 11:14
Miałam to samo.Czekaliśmy od godz 8 rano do 13-aż lekarz skończy pracę.Upał niemiłosierny ,z dramatem w tle
Odpowiedzts_gość
13.03.2019, 11:31
zgon
ustawa dotyczaca stwierdzania zgonów jasno określa ,ż e lekarz powinien wystawić kartę zgonu w ciągu 12 godzin od momentu zgłoszenia zgonu , obowiązkiem starosty jest wyznaczenie lekarza wykonującego te czynności
OdpowiedzJAN_gość_gość
13.03.2019, 12:08
x
Dlaczego nie podaliście jakie to były przychodnie i jacy lekarze Lekarz jest osoba publiczna i rzadne RODO go nie obowiazuje
OdpowiedzTczew _gość
13.03.2019, 14:08
Czy w tym Tczewie cokolwiek jest czy z wszystkim należy dzwonić do Gdańska czy gdzies dalej....
OdpowiedzGość _gość_gość
13.03.2019, 15:13
Gość
Proszę Panią (na) w Tczewie i nie tylko Czym bardziej wykształcony lub wyższe stanowisko to ch**e leniwe są !!!! i wdupie maja zwykłego Kowalskiego. Ewentualnie jak poczują że da się wyrwać parę stówek to będzie chwilowo zainteresowanie... W urzędach prawdziwe hieny siedzą!!!!!
OdpowiedzAlex_gość
13.03.2019, 15:16
dajcie podwyżki
PODWYŻEK !!!
OdpowiedzBasia _gość
13.03.2019, 16:25
U nas było to samo. Dziadek zmarł rano a lekarka przyszła dopiero po 5 godzinach... Dramat. Nie życzę nikomu takich przeżyć.
OdpowiedzUstawowy_gość
13.03.2019, 21:48
Proszę mieć pretensje do ustawodawcy. Wg. ustawy oględzin zwłok i ew. stwierdzenie zgonu może nastąpić do 12 godzin po zgłoszeniu.
CytujUstawowy_gość
13.03.2019, 21:45
prawa i obowiązki lekarza
Ustawa o orzekaniu zgonu, wypisywaniu karty zgonu jest przestarzała w Polsce. Poniżej link do strony OKRĘGOWEJ IZBY LEKARSKIEJ w Gdańsku. Proszę Państwa o zapoznanie się z tematem. tnij.tcz.pl/?u=cf99c7
Odpowiedz