W przedostatni weekend września w Tczewie ruszył wehikuł czasu. Blisko stu rekonstruktorów z całej Polski, którzy wcielili się w wojska polskie i szwedzkie, osiedliło się na nadwiślańskim bulwarze, gdzie przez cały weekend pokazywali życie w siedemnastowiecznym obozie wojskowym. W ten weekend nie zabrakło atrakcji, jakie przygotowały dla tczewian Fabryka Sztuk i Stowarzyszenie Kompania Kaperska z Gdańska. Odwiedzający bulwar mogli zobaczyć obozowisko. Kobiety gotowały na paleniskach strawę dla wojska, zajmowały się dziećmi, cerowały i haftowały, a mężczyźni okazali się niezłomni w ćwiczeniu musztry. Nie zabrakło także śpiewów i tańca. Były też atrakcje takie jak: warsztaty dawnego rzemiosła, strzelanie z łuku, konkursy z nagrodami. Jednak najważniejszym punktem całego widowiska była inscenizacja bitwy. Wehikuł czasu przeniósł nas do siedemnastego wieku, gdy toczyła się wojna polsko-szwedzka o ujście Wisły. Lubiszewo stało się sceną zaciętych walk, które trwały dwa dni i były kulminacyjnym momentem kampanii z 1627 roku. Naprzeciw siebie stanęli dwaj wybitni wodzowie XVII wieku: hetman Stanisław Koniecpolski i król szwedzki Gustaw II Adolf. Mimo że siły polskie były niemal dwukrotnie mniejsze, wojsko dowodzone przez polskiego hetmana odparło Szwedów, a ich władca został ranny. Po bitwie pod Tczewem ustały działania wojenne.