W pierwszym meczu rundy wiosennej IV ligi Gryf zdeklasował Żuławy w Nowym Dworze 6:0. Do przerwy 4:0. Wszystkie bramki zdobył Kuzimski.

Gryf 2009 Tczew: Janiszewski, Staniszewski (75' Tutkowski), Podbereźny, Skalski Łukasz, Resmerowski, Holz, Chyła, Kiwatrowski, Borys (68' Riebandt, 81' Radzimski), Gronkowski (54' Opczyński), Kuzimski

Bramki: Kuzimski 5' 10' 36' 41' 55' 90'

Gryfici w pierwszej połowie zdeklasowali gospodarzy. Grali szybko, dokładnie i co najważniejsze skutecznie. Już w 5 minucie bohater meczu Mateusz Kuzimski uderzył mocno z 16 metrów i zrobiło się 1:0. Po kolejnych 5 minutach było 2:0. Strzelał Chyła, Kuzimski wślizgiem przeciął lot piłki i ponownie pokonał bramkarza gospodarzy. W 19 minucie powinno być 3:0, ale strzały Gronkowskiego, Chyły i wreszcie Kuzimskiego świetnie bronił najlepszy w barwach Żuław Jarosław Talik. W 26 minucie Talik wygrał pojedynek sam na sam z Borysem, a kilka minut później strzał Gronkowskiego i lecącą piłkę w samo okienko niesamowicie wybija. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. Minutę później Kuzim kopiuje akcję z 5 minuty i kompletuje klasycznego hat tricka. Jako, że obrona Żuław kompletnie nie wiedziała, o co chodzi, to Kuzimski po raz czwarty zatańczył z piłką w polu karnym i silnym strzałem z lewej nogi w długi róg zdobywa czwartego gola. Po przerwie Gryf dalej gra swoje i już w 46 minucie mocny strzał oddaje Borys, piłka która zmierzała w światło bramki trafia głowę obrońcy i wychodzi na rzut rożny. W 50 minucie na solową akcję decyduje się kapitan tczewian Krystian Kiwatrowski. Jak tyczki mija rywali i kapitalnie wrzuca piłkę na głowę Kuzimskiemu, który głową pakuje piłkę do siatki. O tego momentu Gryf wyraźnie zwolnił tempo wielokrotnie grając w tzw. "dziadka". Mogło to przynieść stratę bramki, gdyż w 68 minucie stratę piłki zanotował Daniel Podbereźny, ale w ciągu kilku sekund bardzo silne dwa strzały napastnika Żuław kapitalnie obronił Janiszewski. Warto zaznaczyć, ze były to jedyne strzały na bramkę drużyny z Nowego Dworu Gdańskiego. W 81 minucie straciliśmy Sławka Riebandta. Sławek nie odpuścił nogi rywalowi i poszedł na tzw. piłkarski "styk", w wyniku czego doznał kontuzji. Prawdopodobnie uszkodził torebkę w stawie skokowym. Mamy nadzieję, że uraz nie będzie jednak tak groźny i szybko wróci do gry nasz zawodnik. Kibice nawoływali Gryfitów do podkręcenia tempa i zdobycia kolejnych bramek. W 85 minucie doskonałej sytuacji nie wykorzystał Opczyński. Po jego strzale z 11 metrów piłka ledwo doleciała do bramki. Usprawiedliwieniem dla Opka jest naciskający z tyłu obrońca, ale w takich sytuacjach Karol nie może się mylić. Wreszcie w 90 minucie padła ostatnia bramka. I znowu Kuzimski ośmieszył obrońców i technicznie uderzył piłkę obok wychodzącego Talika. Podsumowując, spotkanie można być oczywiście bardzo zadowolonym z wyniku, ale co najważniejsze także z gry. Według wielu tczewskich kibiców obecnych na meczu Gryf zagrał najlepszą pierwszą połowę w tym sezonie. Grał bardzo mądrze i dojrzale. Na pewno zdecydowała o tym kapitalna gra w pomocy. Znakomicie współpracowali z sobą Resmerowski, Borys, Chyła i Kiwatrowski. W obronie jak zwykle błyszczał Podbereźny. Bardzo dobre zawody rozegrał Kamil Gronkowski, któremu zabrakło nieco szczęścia. Na temat Kuzimskiego nie ma co pisać. Sześć goli w jednym meczu to wyczyn fenomenalny i tak to zostawmy.