Na deskach naszej, tczewskiej LaScali 5 grudnia 2016 roku, (Kto był na koncercie, wie, o co chodzi) wystąpiła legenda polskiego folk rocka, wirtuozi poezji śpiewanej, grupa Stare Dobre Małżeństwo. Powodem wizyty grupy w naszym mieście jest promocja wydanego w październiku, dwupłytowego albumu pod tytułem Memorabilia. To już dwudziesta w kolejności, nie licząc kompilacji i albumów koncertowych, płyta SDM w ponad trzydziestoletniej karierze. Jak mówi Krzysztof Myszkowski, lider i założyciel zespołu, Memorabilia to swoista podróż do początków grupy, pierwszych inspiracji, rytmów, głosów, osób - rzeczy wtedy nie nagranych połączonych teraz w jedną całość.
Nikt, jak Myszkowski nie potrafi opowiadać, nikt, jak Stare Dobre Małżeństwo nie potrafi zbudować klimatu dla poezji śpiewanej. Wiedzą to wszyscy, którzy choć raz byli na koncercie SDMu, w obojętnie jakim składzie, te koncerty zawsze są wyjątkowe i bez wyjątku porywają. Tak oczywiście było i tym razem, wszystkie miejsca zostały sprzedane już dawno temu. Z resztą marka Stare Dobre Małżeństwo zawsze jest gwarantem pełnej sali, a wietrzny, deszczowy poniedziałek nie jest tu żadną przeszkodą, myślę, że nawet gdyby koncert odbywał się w środę o godzinie 14 00 i tak sala byłaby pełna.
Cieszy także fakt, że na widowni znalazł się pełen przekrój wiekowy, a muzyka ta dociera do niespełna dwudziestolatków, czy trzydziestolatków i nie jest zarezerwowana dla roczników 1960 i starszych. Po wspólnym wykonaniu największych hitów SDM jak Czarny Blues o czwartej nad ranem, Bieszczadzkie Anioły, czy Jak (Cudne manowce) można śmiało wnioskować, że nikt nie znalazł się tam przypadkowo, a Stare Dobre Małżeństwo nie tylko doczeka się „rubinowych godów”, ale i „złotych”, ba, nawet diamentowych.
Nikt, jak Myszkowski nie potrafi opowiadać, nikt, jak Stare Dobre Małżeństwo nie potrafi zbudować klimatu dla poezji śpiewanej. Wiedzą to wszyscy, którzy choć raz byli na koncercie SDMu, w obojętnie jakim składzie, te koncerty zawsze są wyjątkowe i bez wyjątku porywają. Tak oczywiście było i tym razem, wszystkie miejsca zostały sprzedane już dawno temu. Z resztą marka Stare Dobre Małżeństwo zawsze jest gwarantem pełnej sali, a wietrzny, deszczowy poniedziałek nie jest tu żadną przeszkodą, myślę, że nawet gdyby koncert odbywał się w środę o godzinie 14 00 i tak sala byłaby pełna.
Cieszy także fakt, że na widowni znalazł się pełen przekrój wiekowy, a muzyka ta dociera do niespełna dwudziestolatków, czy trzydziestolatków i nie jest zarezerwowana dla roczników 1960 i starszych. Po wspólnym wykonaniu największych hitów SDM jak Czarny Blues o czwartej nad ranem, Bieszczadzkie Anioły, czy Jak (Cudne manowce) można śmiało wnioskować, że nikt nie znalazł się tam przypadkowo, a Stare Dobre Małżeństwo nie tylko doczeka się „rubinowych godów”, ale i „złotych”, ba, nawet diamentowych.
Tekst KH, Foto MM
Komentarze (1) dodaj komentarz
Daria _gość
06.12.2016, 18:33
SDM
SDM...?Po prostu jak zawsze pełna profeska!!! Szacunek Panowie i czekamy niecierpliwie na kolejny koncert - pokarm dla duszy...:-)
Odpowiedz