Zagłębie w podziemiach CKiS jest miejscem otwartym na wszelkie przejawy aktywności artystycznej, był zatem kabaret, muzyka rockowa, blues i jazz. Było głośno, było śmiesznie, bywało nastrojowo, nigdy jednak nie mieliśmy do czynienia z poezją pisaną na klawiszach pianina. Na ten szczególny wieczór poetycki zaprosił nas Wojtek Szczepanik w minioną sobotę.
Wywodzący się z Tczewa artysta, muzyk, student architektury, człowiek natchniony. Co w tej poezji szczególnego? Otóż nie ma w niej ani słowa, to poezja, którą każdy widz sam, poprzez kolejne nuty układa sobie wewnątrz własnego umysłu, sam rymuje i sam wymyśla kolejne wersy, prowadzony niejako za rękę przez tego skromnego, młodego człowieka przy instrumencie. Nie można dać się zwieść przez młody wiek i naturalną skromność artysty, każdy dźwięk ma swoje miejsce i zadanie, a on sam jest nad wyraz skupiony, kiedy przed oczami ma tylko klawisze i niczym nieosłonięte wnętrze pianina. Wystarczy tylko zamknąć oczy i dać się ponieść muzyce, do czego z resztą sam artysta zachęcał ze sceny, wówczas opowieści docierają głębiej a historie są ciekawsze. Muzyka grana przez Szczepanika na tym konkretnym instrumencie ma również właściwości relaksujące, uspokaja, a nawet posiada działanie lecznicze właściwości - taka właśnie jest, głęboka, nieprzewidywalna, porywająca, uzewnętrzniająca tytułowy instynkt.
Jak się okazuje nie jest to muzyka niszowa, czy niepopularna, bowiem tego wieczora na widowni Zagłębia Artystycznego zasiadło blisko 100 osób, w różnym wieku i nie dało się odczuć, że komuś przeszkadzają gęsto ustawione filary ograniczające widoczność, czy brak stoiska z napojami. Każdy przyszedł tam w jednym celu i instynktownie poddał się muzyce, bo to ona była ważniejsza niż obraz.
Wywodzący się z Tczewa artysta, muzyk, student architektury, człowiek natchniony. Co w tej poezji szczególnego? Otóż nie ma w niej ani słowa, to poezja, którą każdy widz sam, poprzez kolejne nuty układa sobie wewnątrz własnego umysłu, sam rymuje i sam wymyśla kolejne wersy, prowadzony niejako za rękę przez tego skromnego, młodego człowieka przy instrumencie. Nie można dać się zwieść przez młody wiek i naturalną skromność artysty, każdy dźwięk ma swoje miejsce i zadanie, a on sam jest nad wyraz skupiony, kiedy przed oczami ma tylko klawisze i niczym nieosłonięte wnętrze pianina. Wystarczy tylko zamknąć oczy i dać się ponieść muzyce, do czego z resztą sam artysta zachęcał ze sceny, wówczas opowieści docierają głębiej a historie są ciekawsze. Muzyka grana przez Szczepanika na tym konkretnym instrumencie ma również właściwości relaksujące, uspokaja, a nawet posiada działanie lecznicze właściwości - taka właśnie jest, głęboka, nieprzewidywalna, porywająca, uzewnętrzniająca tytułowy instynkt.
Jak się okazuje nie jest to muzyka niszowa, czy niepopularna, bowiem tego wieczora na widowni Zagłębia Artystycznego zasiadło blisko 100 osób, w różnym wieku i nie dało się odczuć, że komuś przeszkadzają gęsto ustawione filary ograniczające widoczność, czy brak stoiska z napojami. Każdy przyszedł tam w jednym celu i instynktownie poddał się muzyce, bo to ona była ważniejsza niż obraz.
Komentarze (2) dodaj komentarz
sezam_gość
25.03.2017, 01:20
koncert Wojtka
Było obłędnie!
Odpowiedzgościu _gość
26.03.2017, 13:33
wszystko było nawet ok
koncert super, Wojtek radzi sobie świetnie z klawiszami - widać, że to lubi i ma wsparcie. ale po całym koncercie mam pewien niesmak. Siedziałem w jednym z pierwszych rzędów i w kółko przed podestem biegała jakaś pani z aparatem, który robił "pik-pik" - nie da się tego wyciszyć? tam było super cicho i w skupieniu przeszkadzał ten dźwięk. inna sprawa, jakiś Pan z dzieckiem, któremu notorycznie spadał smoczek - rozumiem, pewnie znajomy, ale chyba potrzebował więcej uwagi niż sam muzyk, bo wszyscy gapili się na niego, zamiast na scenę. Kolejna sprawa - pan, który obsługiwał kamery - starał się być niewidoczny, ale każdemu zasłaniał, poza tym okrutnie skrzypiało, kiedy chodził po podeście. Wojtek na początku mówił, żeby zamknąć oczy i słuchać - czasem się nie dało....
Odpowiedz