W gorącej atmosferze i przy pełnej sali przebiegło spotkanie poświęcone planowanemu stworzeniu żwirowni na granicy Tczewa i Czarlina. Mieszkańcy wsi, a także obecni na spotkaniu tczewianie, mieszkający najbliżej inwestycji, zarzucali władzom Gminy Tczew brak wcześniej odpowiednio nagłośnionej informacji o planowanym przedsięwzięciu. Urzędnicy tłumaczyli, że wszelkie procedury zostały dopełnione i uspokajali, że nic w tej sprawie nie jest jeszcze przesądzone - sprawą zajmuje się Samorządowe Kolegium Odwoławcze, a z przypuszczeń wicewójta wynika, że marszałek nie wyda zgody na koncesję.
Inwestycja jest planowana na prywatnym terenie, leżącym już poza granicami miasta - na obszarze gminy Tczew. Według wstępnych założeń powierzchnia planowanej inwestycji to 17,5 ha - z czego ponad 14,5 to powierzchnia objęta eksploatacją. W skali roku planuje się wydobywanie od 100 do 300 tys. ton kruszywa, a przewidywany okres eksploatacji wynosi 20 lat. Takiej działalności obawia się jednak część mieszkańców Czarlina, a także sąsiadujących z przyszłą żwirownią tczewian, którzy kupili tam działki budowlane (w pobliżu stoją również bloki). Mieszkańcy boją się, że grozi im m. in. hałas i uciążliwości z powodu docierających do wyrobiska ciężarówek. I podkreślają, że żwirownia ma powstać zaledwie kilkaset metrów od rozbudowującego się osiedla. Dlatego na wtorkowym spotkaniu w dawnej szkole w Czarlinie pojawiła się zarówno spora grupa mieszkańców wsi, jak i goście z miasta. Byli również właściciele gruntów, na terenie których miałoby powstać wyrobisko.
- Sprawa wcale nie jest świeża, bo już dwa razy występowałem o wiercenia. I już nawet marszałek wydał koncesję na małą żwirownię, ale ostatecznie się nie zgodziłem, bo miał powstać tylko niewielki wykop. Po pewnym czasie wspólnie z sąsiadem zacząłem jednak starać się o większą koncesję. Mamy wszelakie dokumenty, a wójt nam wymyślał najrozmaitsze - przecież normalnie taki proces trwa pół roku, a u nas to się ciągnie. A w związku z tym wszystkim ponieśliśmy już przecież wielkie koszta - mówił jeden z właścicieli gruntów.
Obecnych na spotkaniu mieszkańców zastanawiało, dlaczego skoro cała sprawa ciągnie się od lat, większość z nich nie miała pojęcia o planowanej inwestycji i dowiedziała się o żwirowni z mediów. Michał Ciecholewski, podinspektor Urzędu Gminy Tczew ds. ochrony środowiska, tłumaczył, że przygotowano raport o oddziaływaniu na środowisko:
- Na stronie Urzędu Gminy i na tablicy była informacja o toczącym się postępowaniu. - mówił, na co mieszkańcy zwracali uwagę, że nie każdy przegląda witrynę, a ich zdaniem informacja o tak dużej inwestycji, powinna być dobrze nagłośniona. Podkreślali również, że przedsięwzięcie nie jest zgodne z zapisami studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, które nie przewidują w tym miejscu działalności górniczej, ale grunty rolne i leśne.
- W 2010 roku była prośba o koncesję, ale tworzenie studium ruszyło znacznie wcześniej. Podczas prac nad studium właściciel nie wnosił informacji o planowanej działalności. Ale akurat to, że nie ma takiego zapisu w studium, to dla państwa bardzo dobrze. Bo według tego dokumentu, z którym będzie musiał zapoznać się marszałek przy wydawaniu koncesji, to są tereny rolne i leśne. - mówił wójt Gminy Tczew, Henryk Łucki.
Głos podczas spotkania zabierali również mieszkańcy miasta, którzy boją się uciążliwego sąsiedztwa:
- Nie wiem, jak można sądzić, że ta inwestycja nas nie dotyczy. Sprzedałam mieszkanie, wzięłam kredyt i nagle przypadkiem dowiaduję się, że w moim sąsiedztwie ma powstać żwirownia. Szukaliśmy idealnej działki na całej życie - nigdzie nie było mowy o tym, że będziemy mieli za płotem wyrobisko. A sprawdzaliśmy wszystko dokładnie. Ale będziemy walczyć do końca o to, by spokojnie mieszkać - mówiła Bożena Białas.
Wicewójt uspokajał mieszkańców, że w sprawie tej inwestycji nie nie jest jeszcze przesądzone:
- Inwestor przeprowadza badania, przygotowuje się decyzje środowiskowe, a całość jest na etapie uprawomocniania. Z powodu protestów całość trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które ma trzy miesiące na rozpatrzenie sprawy. Jestem przekonany, że SKO nakaże przeprowadzić postępowanie raz jeszcze. Ale decyzja środowiskowa to tylko pierwszy etap, bo koncesję na wydobycie wydaje marszałek. A że nie przewidujemy zmiany studium, nie sądzę, że marszałek wyda koncesję.
Dodajmy, że pod protestami, które trafiły do Urzędu Gminy, podpisało się 74 mieszkańców Czarlina. Było również 11 indywidualnych wniosków i 26 kolejnych z Tczewa. Teraz trzeba zatem czekać na stanowisko SKO - zdaniem urzędników postępowanie środowiskowe zostanie przeprowadzone raz jeszcze - tym razem jednak mieszkańcy Czarlina i właściciele działek na osiedlu Witosa, którzy chcą wyrazić swoje zdaniem na temat inwestycji, mają być stronami w sprawie. Przedstawicieli inwestora nie było na poniedziałkowym spotkaniu, ale obecny na spotkaniu radny Gminy Tczew ze Swarożyna, Krystian Tafliński, poinformował mieszkańców, że z jego informacji wynika, że inwestor (firma Drekar) nie ma być już zainteresowana dalszą dzierżawą wspomnianych gruntów.
Inwestycja jest planowana na prywatnym terenie, leżącym już poza granicami miasta - na obszarze gminy Tczew. Według wstępnych założeń powierzchnia planowanej inwestycji to 17,5 ha - z czego ponad 14,5 to powierzchnia objęta eksploatacją. W skali roku planuje się wydobywanie od 100 do 300 tys. ton kruszywa, a przewidywany okres eksploatacji wynosi 20 lat. Takiej działalności obawia się jednak część mieszkańców Czarlina, a także sąsiadujących z przyszłą żwirownią tczewian, którzy kupili tam działki budowlane (w pobliżu stoją również bloki). Mieszkańcy boją się, że grozi im m. in. hałas i uciążliwości z powodu docierających do wyrobiska ciężarówek. I podkreślają, że żwirownia ma powstać zaledwie kilkaset metrów od rozbudowującego się osiedla. Dlatego na wtorkowym spotkaniu w dawnej szkole w Czarlinie pojawiła się zarówno spora grupa mieszkańców wsi, jak i goście z miasta. Byli również właściciele gruntów, na terenie których miałoby powstać wyrobisko.
- Sprawa wcale nie jest świeża, bo już dwa razy występowałem o wiercenia. I już nawet marszałek wydał koncesję na małą żwirownię, ale ostatecznie się nie zgodziłem, bo miał powstać tylko niewielki wykop. Po pewnym czasie wspólnie z sąsiadem zacząłem jednak starać się o większą koncesję. Mamy wszelakie dokumenty, a wójt nam wymyślał najrozmaitsze - przecież normalnie taki proces trwa pół roku, a u nas to się ciągnie. A w związku z tym wszystkim ponieśliśmy już przecież wielkie koszta - mówił jeden z właścicieli gruntów.
Obecnych na spotkaniu mieszkańców zastanawiało, dlaczego skoro cała sprawa ciągnie się od lat, większość z nich nie miała pojęcia o planowanej inwestycji i dowiedziała się o żwirowni z mediów. Michał Ciecholewski, podinspektor Urzędu Gminy Tczew ds. ochrony środowiska, tłumaczył, że przygotowano raport o oddziaływaniu na środowisko:
- Na stronie Urzędu Gminy i na tablicy była informacja o toczącym się postępowaniu. - mówił, na co mieszkańcy zwracali uwagę, że nie każdy przegląda witrynę, a ich zdaniem informacja o tak dużej inwestycji, powinna być dobrze nagłośniona. Podkreślali również, że przedsięwzięcie nie jest zgodne z zapisami studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, które nie przewidują w tym miejscu działalności górniczej, ale grunty rolne i leśne.
- W 2010 roku była prośba o koncesję, ale tworzenie studium ruszyło znacznie wcześniej. Podczas prac nad studium właściciel nie wnosił informacji o planowanej działalności. Ale akurat to, że nie ma takiego zapisu w studium, to dla państwa bardzo dobrze. Bo według tego dokumentu, z którym będzie musiał zapoznać się marszałek przy wydawaniu koncesji, to są tereny rolne i leśne. - mówił wójt Gminy Tczew, Henryk Łucki.
Głos podczas spotkania zabierali również mieszkańcy miasta, którzy boją się uciążliwego sąsiedztwa:
- Nie wiem, jak można sądzić, że ta inwestycja nas nie dotyczy. Sprzedałam mieszkanie, wzięłam kredyt i nagle przypadkiem dowiaduję się, że w moim sąsiedztwie ma powstać żwirownia. Szukaliśmy idealnej działki na całej życie - nigdzie nie było mowy o tym, że będziemy mieli za płotem wyrobisko. A sprawdzaliśmy wszystko dokładnie. Ale będziemy walczyć do końca o to, by spokojnie mieszkać - mówiła Bożena Białas.
Wicewójt uspokajał mieszkańców, że w sprawie tej inwestycji nie nie jest jeszcze przesądzone:
- Inwestor przeprowadza badania, przygotowuje się decyzje środowiskowe, a całość jest na etapie uprawomocniania. Z powodu protestów całość trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które ma trzy miesiące na rozpatrzenie sprawy. Jestem przekonany, że SKO nakaże przeprowadzić postępowanie raz jeszcze. Ale decyzja środowiskowa to tylko pierwszy etap, bo koncesję na wydobycie wydaje marszałek. A że nie przewidujemy zmiany studium, nie sądzę, że marszałek wyda koncesję.
Dodajmy, że pod protestami, które trafiły do Urzędu Gminy, podpisało się 74 mieszkańców Czarlina. Było również 11 indywidualnych wniosków i 26 kolejnych z Tczewa. Teraz trzeba zatem czekać na stanowisko SKO - zdaniem urzędników postępowanie środowiskowe zostanie przeprowadzone raz jeszcze - tym razem jednak mieszkańcy Czarlina i właściciele działek na osiedlu Witosa, którzy chcą wyrazić swoje zdaniem na temat inwestycji, mają być stronami w sprawie. Przedstawicieli inwestora nie było na poniedziałkowym spotkaniu, ale obecny na spotkaniu radny Gminy Tczew ze Swarożyna, Krystian Tafliński, poinformował mieszkańców, że z jego informacji wynika, że inwestor (firma Drekar) nie ma być już zainteresowana dalszą dzierżawą wspomnianych gruntów.
Komentarze (12) dodaj komentarz
cpn_gość
27.11.2013, 11:30
W mieście rzeczywiście brak ciekawych terenów pod budownictwo mieszkaniowe. Dziwie się gminie że tego nie wykorzysta i nie przekształci tych terenów i zamiast żwirowni będzie mogło powstać tam nowe osiedle. A wtedy i mieszkańcy Tczewa i Czarlina będą spokojni a właściciele tych terenów będą mogli się trochę wzbogacić.
Odpowiedzadam_gość
27.11.2013, 16:42
dlaczego gmina tam nie inwestuje?
to proste! gmina nie przekształci tego w teren budowlany, ponieważ wiąże sie to z kosztami budowy całej infrastruktury które obciążą budżet gminy, a po upływie kilku lat będzie musiała oddać to do miasta, bo Tczew się rozrasta i nie ma terenów budowlanych. gminie się to nie opłaca. jeśli miasto chce niech przejmie ten teren w stanie takim jest, podzieli na działki i sprzeda. super biznes, ale budowa infrastruktury obciąży wówczas budżet miasta i rada miasta dokładnie o tym wie. gmina przekształaca takie tereny we wsiach, które otaczają tczew, ale są nie do przejęcia przez miasto.
Cytuj._gość
27.11.2013, 11:30
Żwirowni mówimy NIE !!!
Proszę o informację w jaki sposób można indywidualnie napisać protest przeciwko żwirowni. Gdzie takie pismo należy złożyć itd.
Odpowiedzx_gość
27.11.2013, 12:16
Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Gdańsku, można składać protesty w Urzędzie Gminy Tczew kierowane do SKO, oni ślą dalej.
Cytujotwieracz_gość
27.11.2013, 11:42
No to otwieram debatę.Kto pierwszy?Pomyje wylewamy,idą święta więc się wybaczy po chrześcijańsku.
Odpowiedzgosc_gość
27.11.2013, 12:11
no a wiecie co sie staje ze zwirowniami
po 20 latach??? taka piekna, gotowa dziura w ziemii......zamianiane sa na 20-letnie wysypiska. o tym tez nikt nie mysli.
Odpowiedzpolon1779_gość
27.11.2013, 17:08
Dziwicie sie jeszcze, ze Polska jest biedna.
Tylko w tym roku w pomorskim przynajmniej opozniono budowe elektrowni w rajkowach o minimum 2 lata, zablokowano budowe zbiornikow gazu w kosakowie, zaskarzono i tym samym prawdopodobnie opozniono przyznanie decyzji srodowiskowej obwodnicy metropolitalnej trojmiasta, odrzucono lokalizacje elektrowni atomowej w jednej z lokalizacji. Prawdopodobnie opozni sie tez budowa obwodnicy koscierzyny, a napewno bedzie sie na nowo ustalac przebieg obwodnicy starogardu gdanskiego. Sami mieszkancy oprotestowuja, a pozniej pretensje o pozal sie boze -ze nie ma pracy, ze nie ma zasilkow. Sami sobie wilkiem...
Odpowiedz_gość
27.11.2013, 20:42
Czarlin Żwirownia
Wójt Gminy w ogóle nie powinien wydać decyzji środowiskowej dla tej inwestycji, ponieważ wbrew temu co mówi Pan Ciecholewski Urzędnik Gminy: Zapisy ustawy o prawie górniczym i geologicznym MAJĄ zastosowanie przy podejmowaniu decyzji środowiskowej: art. Art. 81. (Prawa ochrony środowiska) mówi: 1. Ochrona zasobów środowiska realizowana jest na podstawie ustawy oraz przepisów szczególnych. 2. Szczegółowe zasady ochrony wód określają przepisy ustawy - Prawo wodne. 3. Szczegółowe zasady gospodarowania złożem kopaliny i związanej z eksploatacją złoża ochrony środowiska określają przepisy ustawy - Prawo geologiczne i górnicze. Wydając decyzję środowiskową Pan Ciecholewski jako organ ochrony środowiska zobowiązany był uwzględnić ust 3 art. 84 Prawa ochrony środowiska, czego nie uczynił i wydał decyzję niezgodnie z prawem.
Odpowiedzwapniak_gość
28.11.2013, 07:21
Żwirownia
Kolejny przykład braku kompetencji Wójta Rezmerowskiego i jego klakierów. pomyślcie o tym przyśli wyborcy.
Odpowiedzleśnik_gość
28.11.2013, 07:29
Żwirownia
Zobaczcie mieszkańcy Czarlina , jak pod nadzorem Wójta Rezmerowskiego wgląda eksploatacja ŻWIROWNI w Rokitkach.
Odpowiedzotwieracz do wapniaka i leśnik_gość
28.11.2013, 10:14
trochę czekałem,ale się nie myliłem.JAZDAAAAA....
Odpowiedzpa pa_gość
28.11.2013, 20:51
kto głośniej krzyczy
Krzykami i protestami dzieci nie nakarmisz i nie wykształcisz potrzebna jest praca lepiej żyć godnie niż biednie cisza i spokój to w skansenach,bez wygód a mamy XXi wiek kto teraz nie ma komórki i samochodu a to kosztuje
Odpowiedz