ŚLAD. Czyli o tym, jak w kilka chwil można przeżyć całe życie

Hospicjum Pomorze Dzieciom (fot. mat. prasowe)
ŚLAD. Czyli o tym, jak w kilka chwil można przeżyć całe życie

zobacz galerię zdjęć: 3
To opowieść o Bogusi, Natalce, Emilce, Jasiu, Anielce i Zosi. Maluchach, które przyszły na świat na bardzo krótki czas. O śladach, które zostawiły. O ich rodzinach, postawionych przed niezwykle trudnym życiowym doświadczeniem. O nieuleczalnej chorobie. O życiu. O śmierci. O wartości godziny, minuty, a nawet sekundy. O tym, że ich rodziny nie były same, dzięki opiece perintalantego Hospicjum Pomorze Dzieciom "Tulipani".


Bohaterowie hospicjum perinatalnego przychodzą na świat na kilka miesięcy, dni lub kilkanaście godzin. Zdarza się i tak, że ich życie trwa kilka oddechów lub umierają jeszcze przed narodzinami. Ich historie łączą się w momencie diagnozy i wypowiedzianych na głos słów "wada letalna - śmiertelna choroba". Słów, przekazanych przez lekarza jeszcze w trakcie ciąży, które dramatycznie zmieniły życie ich rodziców i rodzeństwa.

"Nie myślałam, że tak będę czuć, z taką diagnozą i przeokrutną statystyką wszystko było za trudne do zrozumienia, gdzie tu jest sens." - zadawała sobie pytanie p. Martyna, mama Bogusi.


Diagnoza śmiertelnej choroby dziecka/płodu w okresie prenatalnym, staje się punktem zwrotnym w życiu każdego, komu przychodzi ją usłyszeć. W pierwszej kolejności stawia przed pytaniem, co to dla mnie oznacza? Co zrobić z taką informacją? Jaką decyzję podjąć, w kontekście życia własnego i całej rodziny? Jak dalej żyć? To moment, kiedy przez głowę przetacza się lawina różnych, często sprzecznych ze sobą myśli.

"Wiadomość o chorobie córeczki wywołała we mnie strach. Czy będę umiał kochać wystarczająco?" - zastanawiał się Krzysztof, tata Anielki.


To sytuacja, z którą wiąże się cała gama trudnych uczuć takich jak złość, żal, smutek, strach, rozgoryczenie, rozpacz, niepokój. Burzy poczucie bezpieczeństwa, niweczy nadzieję na zdrowie dziecka i oczekiwane "normalne" rodzicielstwo. Rozpoczyna proces żałoby po spodziewanym "zdrowym dziecku". To moment, w którym niezależnie od światopoglądu rodzina powinna otrzymać czas na podjęcie zgodnej ze sobą i spójnej między rodzicami decyzji - kontynuować czy przerwać ciążę - oraz otrzymać fachowe wsparcie.

"Do hospicjum perinatalnego "Tulipani" trafiliśmy krótko po tym, jak wyniki amniopunkcji odebrały nam resztki nadziei na to, że Natalka urodzi się zdrowa. Od samego początku doświadczaliśmy profesjonalnej pomocy ze strony zespołu hospicjum "Tulipani". - mówią Karolina i Przemysław, rodzice Natalki.


Choć samo słowo "hospicjum" na początku przeraża, może budzić negatywne skojarzenia i wątpliwości, czy w takim miejscu w obliczu nieuleczalnej diagnozy, cokolwiek można jeszcze zrobić - dla rodziny i dla dziecka? Okazuje się, że w Tulipani dzieją się cuda. Pierwsze spotkanie, to niezobowiązująca rozmowa o tym, jaki rodzaj pomocy jest możliwy w zależności od tego, jaką decyzję podejmą rodzice. Wiedza o tym, z czym przyjdzie im się zmierzyć, w sferze medycznej, organizacyjnej, uczuciowej i w codziennym życiu oraz na jakie wsparcie mogę liczyć, pozwala podjąć świadomą i zgodną ze sobą decyzję o kontynuacji ciąży. Decydując się na terminację, można liczyć na pomoc psychologiczną oraz opiekę w żałobie po stracie. Rodzice Natalki, którzy zdecydowali się na kontynuację ciąży, tak mówią o roli hospicjum Tulipani w swoim doświadczeniu:

"Czuliśmy się bezpiecznie i komfortowo. W tych trudnych chwilach oswajania się z nową sytuacją otrzymaliśmy wsparcie psychologa oraz duchownego, którzy pomogli nam poukładać myśli kłębiące się w naszych głowach. Zorganizowane przez hospicjum specjalistyczne konsultacje medyczne ułatwiły nam zrozumienie istoty choroby Natalki i przygotowanie się do opieki nad nią. Oczekując na przyjście Natalki byliśmy bardzo spokojni wiedząc, że nie jesteśmy sami i pomagają nam wspaniali ludzie."


Zanim przyjdzie na świat dziecko obarczone ciężką chorobą, w pierwszej kolejności trzeba otulić wsparciem jego rodzinę. Hospicjum TULIPANI to zespół specjalistów - lekarzy, pielęgniarek, położnych, psychologa i duchownego, którzy pomagają spojrzeć na sytuację diagnozy wady letalnej w okresie prenatalnym i perspektywy dalszego życia kobiety, jej partnera i całej rodziny z wielu różnych punktów widzenia. Dostarczają możliwie kompleksowych informacji. Analizują wraz z rodziną możliwe scenariusze wydarzeń. Pomagają określić, co można przewidzieć i na co się przygotować, a co mieści się w sferze niewiadomej. Umożliwiają wypowiedzenie na głos, uporządkowanie i oswojenie związanych z tym myśli i uczuć. Pomagają przygotować się do porodu, opieki nad dzieckiem, oraz do jego pożegnania.

"Bogusia, nasza Kruszyna, ważyła zaledwie 1500 gram i takich dzieci po porodzie nie wypuszcza się do domu. My wyszliśmy ze szpitala po drugiej dobie, bo jesteśmy wyjątkowi! To wszystko dzięki temu, że mieliśmy niezłe plecy... Te nasze plecy to współpraca z Hospicjum Pomorze Dzieciom oraz wcześniej Hospicjum Perinatalnym "Tulipani" w Gdańsku." - opowiada p. Martyna, mama Bogusi.

Gdy rodzi się dziecko, z rozpoznaniem nieuleczalnej choroby, która w krótkim czasie może doprowadzić do śmierci, istotna jest każda sekunda jego życia. Dlatego zespół dokłada wszelkich starań, aby wspólnych chwil z rodziną było jak najwięcej, a procedury medyczne ograniczono do niezbędnych. Jeśli to możliwe, rodzina wraca do domu pod całodobową opiekę Hospicjum Pomorze Dzieciom. Niezależnie od tego, czy to będą sekundy, godziny czy miesiące, ważne, by czas odmierzać chwilami wypełnionymi miłością.

"Bogusia to wielka łaska i błogosławieństwo. Właśnie przez swoją chorobę jest dla nas Powołaniem do niezwykłej Miłości, tej najczystszej, bo bezinteresownej. Może nie da nam buziaka ani nie powie 'kocham Cię mamo', nie zrobi sama kroczku ani nie przyniesie piątki ze szkoły, z której będziemy dumni. Bogusia jest i będzie kochana po prostu za to, że JEST! -wyznaje p. Martyna, mama Bogusi.


Najczęściej nie jest to myśl, która pojawia się w pierwszej kolejności. Bardzo często najpierw pojawia się przestrzeń na wyrażenie lęku, obaw, niepokoju. Dzięki temu, można opisać tak trudne doświadczenie w słowach, które wypowiedział p. Krzysztof, tata Anielki:

"Dopiero później pomyślałem, że to niesamowite wyróżnienie. Anielka nauczyła mnie kochać bardziej, kochać mocniej, kochać bezinteresownie. Zabrakłoby czasu, żeby opisać wszystkie nasze piękne momenty. Każdy uśmiech Anielki, każda chwila z nią była piękna. Nawet te chwile w strachu, gdy szła na blok operacyjny i gdy z niego wracała. Była i jest naszą bohaterką, naszą wojowniczką. Anielka - Boży posłaniec. "

Na pogrzebie Zosi, jej tata - Jacek powiedział, że choć dane jej było jedynie kilka oddechów, to w tak krótkim czasie zdążyła przemienić wiele serc, a w pierwszej kolejności jego własne. Wielu z nas się to nie udaje, pomimo wielu, długich lat życia. Bohaterów tej opowieści łączy nie tylko diagnoza nieuleczalnej choroby, ale przede wszystkim to, że mając do dyspozycji ułamek czasu, zmienili życie nie tylko swojej rodziny, ale całego otoczenia. Zmotywowali świat do weryfikacji hierarchii wartości, pokazali jaką siłę ma wspólnotowość. Zostawili niezwykle głęboką lekcję życia, bliskości, zaufania. W końcu zaledwie kilka chwil o ogromnym znaczeniu.

Diagnoza wady letalnej w trakcie ciąży to wyjątkowo trudna sytuacja, z której nie ma łatwych, jednoznacznych rozwiązań. Ważne, aby wsłuchać się w siebie. Jeśli słuchać innych to tych, którzy doświadczyli podobnej sytuacji.

To próba warta przeżycia. Zamknij oczy i zawierz.

Zaufaj i daj się prowadzić. - mówi Mama Bogusi.



Można zaufać Bogu, światu, sobie samemu, bliskim, losowi, przeznaczeniu. Nazwać te doświadczenie na wiele różnych sposobów. Niezależnie od religii, kultury i światopoglądu, w których się odnajdujemy. Tak jak maleńka stopa dziecka, odciska w sercu ślad, tak odnalezienie w tym doświadczeniu znaczenia i świadomość, że nie jest się osamotnionym, nie tylko pomaga przez nie przejść. Pozwala odnaleźć siłę, by dalej żyć. Stawia przed pytaniem, jaki ślad w świecie Ty chcesz po sobie zostawić?


Można wspomóc działalność Hospicjum poprzez darowiznę na konto:



Hospicjum Pomorze Dzieciom

nr konta: 33 1090 1098 0000 0001 2428 2268 Bank Zachodni WBK

Kontakt: tulipani@pomorzedzieciom.pl


Drukuj
Prześlij dalej

Komentarze (2)
dodaj komentarz

  • tak _gość

    06.04.2018, 09:41

    Jako jednostka odpowiem jaki ślad chcę po sobie zostawić mam nadzieje że żadngo bo ta planeta jest ok ale dziwne rządze się tu rządzą nie dam się więcej na planete ziemia wysłać straszne przeżyć tu tyle czasu cały czas problemy i kłopoty od miesiąca do miesiąca i w żadnym pokoju nie bedę odchodził bo mnie tu praktycznie nie ma

    Odpowiedz
    IP: 109.207.xx6.xx2 
  • doceniam_gość

    06.04.2018, 10:52

    Szanuję, podziwiam, wspieram i łączę się z TYMI rodzicami. Każdy z nas Polaków narzeka...wyimaginowane kłopoty, sztuczne problemy, kazdy z nas słyszy w TV o nieszczęściach...ale bagatelizuje je do chwili...gdy nie dotkną nas. Jak wiele dzieje się w życiu tych rodziców w tak krótkim czasie...nikt, kto tego nie przeżył...nie jest w stanie nawet sobie tego wyobrazi. Ból i krzywda...uczą pokory, uczą dostrzegania małych szczęść, uczą doceniać ulotne szczęścia i radości. Nie odnajduję słów...by wesprzeć, docenić, pocieszyć i uszanować rodziców tych malutkich bobasków. Jesteście prawdziwymi rodzicami, bohaterami. Nie macie sobie nic do zarzucenia. Bądźcie dumni z siebie, postawy. Niechaj Bóg Was błogosławi a Anioły czuwają...

    Odpowiedz
    IP: 153.19.xx3.xx9 
Uwaga! Publikowane powyżej komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu, które dodano po zaakceptowaniu regulaminu. Tcz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Jeżeli którykolwiek komentarz łamie zasady, zawiadom nas o tym używając opcji "zgłoś naruszenie zasad komentowania lub zgłoś nadużycie" dostępnej pod każdym komentarzem.