Pierwszy dzwonek tuż, tuż. Rodzice z niepokojem zerkają do portfeli

Sklepy co roku kuszą nas okazjami do zakupu szkolnej wyprawki (fot. tcz.pl)
Pierwszy dzwonek tuż, tuż. Rodzice z niepokojem zerkają do portfeli
O nieuchronnie zbliżającym się końcu wakacji świadczy nie tylko coraz gorsza aura, ale także objętość portfeli rodziców przygotowujących swoje pociechy do nowego roku szkolnego. Zakupienie kompletu podręczników, nowych przyborów szkolnych, mundurka może odchudzić nasz domowy budżet nawet o kilkaset złotych.

Dzieciom i młodzieży pozostało już tylko kilka dni wakacyjnego wypoczynku. Koniec wakacji martwi jednak nie tylko najmłodszych, ale przede wszystkim rodziców, którzy przed pierwszym dzwonkiem sporą część swoich wynagrodzeń lokują w wyprawienie swoich milusińskich w przybory niezbędne do kontynuowania nauki:

- Kiedy zbliża się koniec wakacji z niepokojem kontroluję stan mojego portfela. Z roku na rok na wyposażenie syna do szkoły wydaję coraz więcej pieniędzy. W ubiegłym roku tylko na sam komplet podręczników wydałam ponad 200 złotych. Nie wspomnę nawet o zeszytach, długopisach, farbkach, kredkach i innych istotnych drobiazgach. Kiedy to wszytko podliczę, dochodzę do wniosku, że w dzisiejszych czasach dziecko jest naprawdę kosztowną inwestycją. - przyznała nam mama Damiana, który w tym roku rozpocznie kontynuowanie nauki w trzeciej klasie szkoły podstawowej.

Im bliżej rozpoczęcia roku szkolnego, tym więcej w Tczewie miejsc, gdzie można zaopatrzyć się w podręczniki i przybory szkolne. Tylko na popularnym "Manhattanie" można naliczyć się kilkunastu stoisk z tego typu towarem. Ceny na ogół utrzymują się na podobnym poziomie. Znajdziemy tutaj wszystko, w co trzeba zaopatrzyć potencjalnego ucznia - zaczynając od długopisu, na tornistrze kończąc. Przybory szkolne, w zależności od jakości i firmy, można nabyć w różnych cenach: najtańszy długopis kupimy już za złotówkę, jednak już długopis żelowy może wiązać się z wydatkiem nawet kilku złotych. Podobnie jest z cenami zeszytów - od 90 groszy za 16-kartkowy, po kilka złotych za grube zeszyty w sztywnej oprawie. Farbki plakatowe mogą odchudzić nasz portfel nawet o 15 złotych (mniejsze komplety kosztują około 7 złotych), a plastelina o około 5 złotych. Trzeba także pomyśleć o zakupie nowego plecaka - najtańszy kosztuje kilkanaście złotych, ale już za plecak opatrzony firmowym logiem zapłacimy nawet ponad 200 złotych. Jednak najpoważniej domowy budżet naruszy zakup podręczników. Kupno kompletu książek będzie nas kosztować od 200 złotych wzwyż. Szkolna wyprawka nie jest jedynym wydatkiem, z jakim muszą się liczyć rodzice. Pozostaje jeszcze wliczyć koszty coraz bardziej popularnych kursów językowych, czy zajęć pozalekcyjnych, takich jak basen. Ech - Witaj szkoło!


"Wyprawka szkolna" - pomoc w zakupie podręczników

Według badań CBOS w zeszłym roku polska rodzina na potrzeby dzieci związane z rozpoczęciem roku szkolnego wydała średnio 965 zł, co w przeliczeniu na jedno dziecko w wieku szkolnym wynosiło 601 zł. Według badań CBOS w zeszłym roku polska rodzina na potrzeby dzieci związane z rozpoczęciem roku szkolnego wydała średnio 965 zł, co w przeliczeniu na jedno dziecko w wieku szkolnym wynosiło 601 zł. Co jeśli nie stać nas na takie wydatki? W tym miejscu warto również wspomnieć o programie "Wyprawka szkolna" corocznie organizowanym przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. W ramach programu rodzice uczniów pierwszych klas szkoły podstawowej oraz pierwszej klasy gimnazjum znajdujący się w ciężkiej sytuacji finansowej mogą liczyć na dofinansowanie do kupna podręczników szkolnych. Z pomocy skorzystać mogą rodziny, których dochód na członka rodziny nie przekracza 351 zł . Wnioski o dofinansowanie należy składać do dyrektora szkoły, do której w danym roku uczęszczał będzie uczeń. Lista rodzin uprawnionych do uzyskania zapomogi trafia następnie do wójta gminy, burmistrza lub prezydenta miasta, który przekazuje środki na rachunek bankowy szkoły. Pieniądze wypłacane są rodzicom po przedstawieniu dowodu zakupu podręczników. Maksymalna kwota dofinansowania w przypadku uczniów szkoły podstawowej wynosi 170 zł, a w przypadku uczniów I klasy gimnazjum 280 zł.

Więcej na ten temat na www.ifin24.pl


Drukuj
Prześlij dalej

Komentarze (26)
dodaj komentarz

  • TCZEWIAK5

    27.08.2010, 00:14

    no tak...

    Ale państwa nie obchodzi to,że niektórzy mogą nie mieć tych kilkuset złotych podobnie jak nauczycieli w szkole,że ktoś podręczników nie ma. By ulżyli trochę rodzicom przecież jeśli ktoś ma więcej niż jedno dziecko w wieku szkolnym to idzie w tysiącach wręcz taka wyprawka.Teraz na pewno odezwą się wielcy liberałowie z tcz,że się socjalista odzywa ale może jak tacy dobrzy jesteście to dorzucicie komuś na książki co?Uczące się dzieciaki to inwestycja w przyszłość państwa więc dlaczego ono jeszcze robi pod górkę?

    Odpowiedz
    Uż. zarejestrowany 
  • mieczyslaw

    27.08.2010, 12:43

    Tczewiak,

    Sam się komuś dorzuć, daj przykład. Ja nie zamierzam się składać na podręczniki dla cudzych dzieci. Jak się chce dzieci, to trzeba myśleć też o tym czy stać cię na nie. Bo napłodzić drużynę piłkarską, a potem mieć pretensje do całego świata, że ci ciężko to każdy potrafi. I wyciągać ręce po "daj". A co, dorośli ludzie nie wiedzą skąd się biorą dzieci? Nie myślą o tym? Jak się powie "a", to trzeba powiedzieć całą resztę. Chcesz - płać, kupuj, itp. Ale przestań wymuszać swoją bezsensowną ideologią podobne zachowania na innych. Jesteś socjalistą, to powinieneś się cieszyć: VAT podnieśli - będzie kasa dla wszystkich na wszystko.

    Cytuj
    Uż. zarejestrowany 

    C>K>M

    27.08.2010, 13:50

    Wielcy liberałowie proponują obniżkę podatków i znaczną redukcję wydatków budżetowych. Nie masz na książki, bo dorzucasz się na odprawy dla stoczniowców, nierentownych kopalń, PKP, ZUSu,urzędników Brukselskich którym trzeba zapłacić za to, by zakazali Ci kupować żarówek i krzywych bananów, związki sportowe, związki zawodowe, tysiące urzędników gminnych, powiatowych, miejskich, wojewódzkich, 460posłów, 100 senatorów, "inkubatory" biznesu, system informatyczny za milion złotych etc. Myślisz, że skąd państwo ma na to kasę? Właśnie stąd, że na wypłacie masz brutto 2000pln a na koncie 1300 pln na większość produktów i usług 22 a niedługo 23% VAT. Już nie mówiąc o tym, że jak chcesz dziecko odwieźć do szkoły, to w benzynie jest 60% podatku. Teraz już wiesz dlaczego brakuje na wyprawkę?

    Cytuj
    Uż. zarejestrowany 

    C>K>M

    27.08.2010, 19:16

    I jak tam TCZEWIAK5? Można z Twojej strony liczyć na jakąś odpowiedz i dalszą merytoryczną dyskusję, czy odezwiesz się dopiero w kolejnym artykule w którym będziesz straszył złymi liberałami zjadającymi dzieci?

    Cytuj
    Uż. zarejestrowany 

    roza-81

    28.08.2010, 11:08

    Ja mogę pogawożyć.

    Może po prostu skorzystam z wypowiedzi niejakiego P. Druckera (liberała jak by nie było)który twierdzi iż tworzenie wiedzy jest największą inwestycją w każdym rozwiniętym kraju .O konkurencyjności gospodarek narodowych decyduje produktywność wiedzy ,czyli zwrot nakładów na wiedzę uzyskiwany przez kraj.Stwierdza że produktywności wiedzy nie da się osiągnąć siłami rynku.Czyli polityka edukacyjna państwa odgrywa kluczowa rolę w jego rozwoju cywilizacyjnym.W skrócie my się nie dorzucamy my inwestujemy w rozwój kolejnego pokolenia które ma jak by nie było zadbać o naszą spokojną starość.

    Cytuj
    Uż. zarejestrowany 

    roza-81

    29.08.2010, 00:28

    Poprawka

    Pogaworzyć,eh ta moja ortografia.

    Cytuj
    Uż. zarejestrowany 

    C>K>M

    30.08.2010, 08:34

    Róża, właściwie to nic konkretnego nie napisałaś, więc nie wiem co odpowiedzieć. Podam więc przykład- USA, aby dostać się na studia, trzeba mieć albo duuuużo pieniędzy, albo iść do wojska, wtedy armia "funduje", ale coś za coś. Na studia idą zainteresowani, nie są gnojeni przez "równanie w dół" do ogólnego poziomu matołów, bo "każdemu należy się wykształcenie".

    Cytuj
    Uż. zarejestrowany 

    roza-81

    30.08.2010, 12:39

    Stypendia

    To podstawowa rzecz która pozwala w USA skończyć studia nawet Polakom (najczęściej fundowane przez absolwentów poszczególnych uczelni) .Większości osób wiadome jest chyba że w Stanach wszystko co istnieje,istnieje po to aby zarabiać(nieważne czy to szkoła , służba zdrowia czy kolej itd.)I pierwszą rzeczą jaka pozwala tam zarabiać na wszystkim jest właśnie mentalność społeczeństwa (polskie mi się należy tylko nikt nie wie za co nie ma tam racji bytu)tam wspiera się prace i ambicje czyli dokładnie to co u nas się gnoi ludzie którzy chcą uczciwie pracować to jelenie a jakikolwiek przejaw ambicji trzeba zdusić w zaułku tu magister czy inżynier jest spostrzegany jako gość który przychodzi do pracy wypić kawę i pogapić się w monitor (nieważne że ocenia jego prace ktoś kto nie przebrnął by przez pierwszy semestr studiów skończonych przez inżynierka)Moim skromnym zdaniem państwowe szkoły wyższe do których dostajesz się przez konkurs świadectw i egzaminy na pewno nie równają w dół z jednej prostej przyczyny nie mają w tym żadnego interesu (tam tępi się najsłabsze ogniwa)Co innego studia płatne (zaoczne i wieczorowe )tam niestety bywa różnie)Problem nie tkwi w szkołach wyższych to gimnazja i szkoły średnie z roku na rok obniżają poprzeczkę tam produkują półmózgi które nie są w stanie sprostać oczekiwaniom jakie stawia politechnika czy uniwerek (których zwyczajnie nikt nie reformował )i na tych maturzystach wyrosły niepubliczne szkoły wyższe produkujące nam pseudomagistrów (oczywiście uogólniam) Twierdzisz że nie napisałam nic konkretnego to może wyjaśnię jeszcze raz co miał na celu mój wcześniejszy komentarz .Ten krótki wywód miał wykazać iż tak samo socjalizm jak i liberalizm popiera inwestowanie w edukacje jako inwestycję w przyszłość narodu(tylko u nas nie ma to odzwierciedlenia w rzeczywistości) . Ponieważ to nie ropa ,węgiel, gaz czy złoto za niedługo będzie stanowiło wyznacznik zamożności społeczeństwa ale High-tech(nowe technologie)doskonałym tego przykładem jest Japonia .Z naszym systemem edukacji za niedługo ponownie staniemy się krajem 3 świata.Nie rozumiem natomiast co masz na myśli pisząc ,,wielcy liberałowie proponują obniżkę podatków i zaczną redukcję wydatków budżetowych"a właściwie to jestem ciekawa co proponują zrobić z rzeszą bezrobotnych która powstanie po zamknięciu kopalń i stoczni.

    Cytuj
    Uż. zarejestrowany 

    C>K>M

    30.08.2010, 19:58

    RÓża, z całym szacunkiem, ale widać, że nie masz styczności z polską nauką- uczelnie państwowe również dostają kasę "od łebka" i też jest równanie w dół, bo jak za dużo odpadnie, to będzie mniej kasy z ministerstwa. Co do High-tech i Japonii to fajny przykład podałaś, weź wytłumacz Japończykowi jak to jest, że ktoś pracuje nie generując zysku, a reszta mu za to płaci. W głowie by mu się to nie zmieściło. Co do bezrobocia po upadku stoczni- Czy jak zwolnią kasjerkę z TESCO, to państwo jej w jakiś szczególny sposób pomaga? A czy w czym jej dramat różni się od dramatu stoczniowca? No odpowiedz mi proszę czym, jeszcze żaden z oponentów mi nie odpowiedział no to pytanie, w czym ta kasjerka jest gorsza? Jak w tym względzie działa liberalizm?- to proste- redukujesz wydatki i obniżasz podatki, ludzie mają więcej pieniędzy w portfelach, które chcą WYDAĆ. Na towary i usługi. Ktoś im te towary i usługi będzie musiał zapewnić. I mogliby to robić stoczniowcy gdyby im do głowy przyszło, że w życiu można nie spawać i protestować, tylko po prostu się PRZEKWALIFIKOWAĆ? Czy jak ktoś umie spawać statki, to nie zespawa płotu? Czy jak ktoś projektuje tankowce to nie zaprojektuje jachtu czy motorówki? Czy jak ktoś odpowiada za milionowe projekty, to przerasta go wzięcie kilkudziesięciu tysięcy kredytu na własny small biznes? Czy jak ktoś jest chłodniarzem okrętowym to nie da rady naprawić lodówki?

    Cytuj
    Uż. zarejestrowany 

    roza-81

    30.08.2010, 22:38

    Chyba jestem wstanie odpowiedzieć na nurtujace Cię

    pytania.Ale po kolei .Prawda uczelnie dostają kasę od łebka ale o ile mnie pamięć nie myli wolni słuchacze tylko czekają aż się komuś noga powinie (nie tak dosłownie ale z radością zajmą miejsce kogoś kto nie daje rady ,tak było bynajmniej jeszcze parę lat temu)co powoduje że na pewno aule nie świecą pustkami.Co do pracy nie generującej zysku w pełni się z tobą zgadzam w głowie się nie mieści ,ale jesteś takim jednorękim ekonomistą jak nasi politycy ,damy zabierzemy reszta zrobi się sama .Otóż nie ,nie jest możliwe aby 2200 stoczniowców tracąc prace i nic innego nie robiąc przez całe życie nagle się przekwalifikowała lub zaczęła płoty spawać i nie jest to ta sama tragedia co bezrobocie pani z tesco z jednego prostego powody pani z tesco wraz z swoim zwolnieniem nie zyskała 2199 konkurentów na nowe miejsce pracy (choć prywatnie zapewne jest jej równie przykro)I masz rację do głowy im nie przyjdzie po 12 godzinach spawania styków gdy po powrocie do domu pewnie oczy świecą im bardziej od żarówki że mogliby robić coś innego, z ich punktu widzenia to niemożliwe .Nawet gdy cześć z nich się przekwalifikuje nie będą oni atrakcyjnymi pracownikami ze względu na brak praktyki co odbije się na ich zarobkach.Nie wszyscy skończą nieszczęśliwie duża rzesza byłych stoczniowców odnajdzie się w nowej sytuacji i na aktualnym rynku pracy ale niech mi nikt teraz nie wmawia że obniżenie podatku o 1 czy 2 % wywoła takie ożywienie gospodarcze że nic tylko firmy otwierać bo Polacy zaczną korzystać z usług fachowców wystawiających faktury.Tu jest Polska jak coś da się zrobić bez podatku to zapewne tak zostanie zrobione (przykre ale prawdziwe).Gwoli wytłumaczenia 2200 pracowników ma ponoć stocznia gdańska .I tak podsumowując niezaprzeczalnie nie można latami dopłacać do nierentownych przedsiębiorstw ale zanim ktoś postanowi pozbawić pracy tak ogromną rzeszę ludzi jak pracownicy stoczni czy jednej z polskich kopalni ,niech dołoży równie niezaprzeczalnych starań aby owi ludzie mieli jak największe szanse powrócenia do aktywności zawodowej już w innej branży(bezrobotni też są drodzy w utrzymaniu )

    Cytuj
    Uż. zarejestrowany 

    C>K>M

    31.08.2010, 09:14

    Róża, 1) "po 12 godzinach w robocie nie przyjdzie im do głowy się przekwalifikować", przecież będą bezrobotni, dostaną jak każdy-nie każdy 3 miesięczną odprawę, mają 3 miesiące, żeby coś wymyślać. 2) duża konkurencja na rynku pracy- konkurencja na rynku pracy to jest wśród pracowników niewykwalifikowanych i absolwentów, policz sobie ilu ludzi w rejonie "stoczniowym" czy "górniczym" kończy co roku szkołę średnią i chce iść do pracy i porównaj to z tymi swoim 2200 stoczniowcami. 3) Czy kasjerce z tesco po 12 godzinach pracy na kasie przyjdzie do głowy by się przekwalifikować? Ponawiam pytanie, w czym ona jest gorsza, chyba tylko w tym, że nie da rady rzucić płytą chodnikową w ministerstwo. To tak jak z wypadkami, jak zginie 20 osób w busie, to zaraz zbiórka pieniędzy, pomoc, lans i bauns rządzących. A jak 10km dalej w samochodzie zginie 1 osoba, to rodzina ani złotówki nie dostanie. 4) Obniżka podatków nie o 1-2% tylko znaczne cięcia obciążeń, wraz z cięciem wydatków. Naprawdę nie musisz oddawać państwu 60% dochodów, żeby mieć wojsko, policję i administrację. Co do szarej strefy to poczytaj o krzywej Laffera i przypomnij sobie jak było ok. roku 200 z akcyzą na alkohol. Akcyzę obniżono, wódka z biedronki kosztowała 10,99 i wpływy z akcyzy rosły, bo nawet menelowi nie opłacała się ryzykować zdrowiem dla ruskiej wódy. Jak widać są w socjalizmie są równi i równiejsi tylko po co te brednie, że socjalizm dba o człowieka. Dba o tłum, motłoch, który potrafi zrobić zadymę, lub o tych, którzy zostali już w Polsce dawno uznanie za nie do końca sprawnych i dobry rząd się o nich troszczy jak o wieloryba wyrzuconego na plażę. Sondaże rosną, w portfelach maleje.

    Cytuj
    Uż. zarejestrowany 

    roza-81

    31.08.2010, 13:44

    Ładnie wypunktowane :) ...

    no to lecimy.1 W życiu nie spotkałam takiego entuzjasty bezrobocia(przyznaje że trzy razy to przeczytałam i kwadrans musiałam odczekać żeby dystansu nabrać)bezrobocie jako okres weny i możliwości rozwoju zawodowego.Ale w teorii powinni się zmieścić w czasie, miesiąc myślą co będą robić ,kolejny miesiąc pisać biznes plan (jako że się na tym znają trochę im zejdzie),i kolejny miesiąc oczekiwać na odpowiedź odpowiedniego urzędu w którym starali się o dotację na otworzenie nowej działalności. 2. Konkurencja na rynku pracy Gdańsk w końcu teoretycznie splajtowała tamtejsza stocznia,dane z roku ubiegłego<<Rok 2009 był bardzo trudny dla rynku pracy w Gdańsku. W porównaniu do roku 2008 w ewidencji Powiatowego Urzędu Pracy w Gdańsku było prawie dwa razy więcej osób bezrobotnych. Liczba ta wzrosła z 4828 do 9512!Bezrobocie w Gdańsku rozkłada się po równo między kobiety i mężczyzn (49-51 %). Największą grupę wśród bezrobotnych stanowią osoby nie posiadające średniego wykształcenia (44 %) i bez kwalifikacji zawodowych (29 %). Jeśli chodzi o wiek bezrobotnych to ponad jedną czwartą stanowią osoby powyżej 50 roku życia (26). Co szósty bezrobotny nie ukończył jeszcze 25 lat (16 %).>>Jak myślisz gdzie w tych statystykach są stoczniowcy?A i absolwenci szkół to z ogólnych krajowych statystyk około 10% bezrobotnych.W gdańsku 10% bezrobotnych w roku ubiegłym to niech spojrzę 951 osób czyli o połowę mniej niż stoczniowców. 3. Praca na kasie w tesco nie wymaga kwalifikacji( no chyba ze ktoś za kwalifikacje uznaje obsługę kasy czego można się nauczyć w 1-2 dni opornym dam tydzień ale raczej zwolnię)Pani z tesko na pewno za to świetnie rzuca płytami chodnikowymi praca na kasie wchodzi w barki(w tym temacie bym się nie martwiła)Gdy już pani z tesco będzie zmuszona zmienić pracę zapewne znowu będzie to zajęcie nie wymagające szczególnych kwalifikacji (inny sklep, sprzątanie czy opieka nad czyimś dzieckiem)zapewne nie odbije się zmiana pracy na jej dochodach(minimalna jest wszędzie taka sama)Pod tym względem znowu jest gorsza od stoczniowca jej wkład w tak zwany budżet rodzinny jest kilkukrotnie mniejszy, to owy stoczniowiec zarabia na kredyt na mieszkanie rachunki czy wyprawienie dzieci do szkoły.Sprawy z wypadkami nawet nie skomentuje bo musiałabym się bardzo brzydko wyrazić na temat osób lansujących się na cudzym bólu i stracie(po prostu jestem na nie). 4. Moja pensja jest obarczona 19% podatkiem dochodowym i kolejne 22% statystycznie jest w każdym zakupionym przeze mnie przedmiocie czy usłudze (nie uwzględniając używek i benzyny tam podatek przerasta wartość produktu)więc nie 60%. Ja pytam jak nie 1-2% zmniejszy się podatek przeze mnie odprowadzany to ile?Ile dostanę wypłaty jak brutto mam 2000zł?Hehe no i najlepsze na koniec socjalizm w ogóle nie stanowi niczego co uważałabym za dobry systemem (jestem fanką kapitalizmu,nie tęsknie za mięsem na kartki)ale jest nas mniej większość społeczeństwa ma silnie zakorzenioną mentalność typową dla ustroju socjalistycznego i podejmując decyzje o zamykaniu nierentownych przedsiębiorstw należy to brać pod uwagę.

    Cytuj
    Uż. zarejestrowany 

    C>K>M

    03.09.2010, 21:42

    1) Róża, właśnie to staram się tłumaczyć- jak trzeba, to nagle znajdują się i pomysły i ochota. 2) Sam fakt który przytoczyłaś, że bezrobocie rozkłada się równo między kobiet i mężczyzn świadczy o tym, że zwolnienia w stoczni nie przyczyniły się do jakiś drastycznych wahań w całej społeczności pomorza, wszak w stoczni pracowali głównie mężczyźni. 3) Nie bardzo rozumiem, czyli Ci niewykwalifikowani i zarabiający minimalną pensję mają sponsorować pracowników wykwalifikowanych? O wartości kwalifikacji decyduje rynek, równie dobrze mogli byśmy ściągnąć do Polski 100 speców od plantacji bananów tylko PO CO? Zdajesz sobie sprawę ilu specjalistów pozostało bez pracy gdy konia zastąpiono silnikiem spalinowym? 4) To wyliczenia centrum A. Smitha, pamiętaj, że składka ZUS też jest podatkiem bo na pewno nie świadczeniem wzajemny. W ZUSie nie ma ani złotówki, płacisz podatek na obecnych emerytów. Z tą mentalnością społeczeństwa jest jak z rakiem, albo wytniesz raz i do końca, albo już po tobie. Lub mówiąc łagodniej, człowiek uczy się pływać wepchnięty na głęboką wodę a nie brodząc w rękawkach przy brzegu.

    Cytuj
    Uż. zarejestrowany 
  • ja_gość

    27.08.2010, 01:05

    moi rodzice swego czasu mieli 4 dzieci w wieku szkolnym ... a nawet jedno z nich na studiach i dawali sobie rade. Nie trzeba kupowac nowych ksiazek - sa uzywane. Podobnie z zeszytami - w lidlu sa w twardej oprawie za 1.59zl. Wystarczy troche poszukac i da sie na prawde sporo oszczedzic. ;-)

    Odpowiedz
    IP: 109.207.xx9.xx4 
  • covox

    27.08.2010, 09:33

    uzywane

    Pewnie ~ja masz słuszność, można odkupić używane książki. Z ćwiczeniami jest już gorzej bo trzeba kupić je nowe (za komplet ćwiczeń do IV klasy koszt ponad 200zł). Pozostałe rzeczy też nie są tanie (zeszyty, okładki, kredki itp) więc trochę się tego uzbiera. Dla każdego jest to spory wydatek, a nie każdy ma dochód minimalny 351. Jeśli ktoś ma 400 to już lipa na dofinansowanie liczyć nie może.

    Cytuj
    Uż. zarejestrowany 

    _gość

    27.08.2010, 17:07

    dzieci, które idą teraz do klasy II gimnazjum są odgórnie "skazane" na nowe książki, ponieważ idą nowym programem, więc jak im kupić używane książki?

    Cytuj
    IP: 109.207.xx4.xx0 
  • roza-81

    27.08.2010, 01:09

    To się w głowie nie mieści...

    Z pomocy mogą skorzystać rodziny których dochód na członka rodziny nie przekracza 351 zł ( z czego minimalna krajowa to 1317 zł brutto 984,15 netto czyli rodziny 2+1 i 2+2 utrzymujące się z jednej pensji minimalnej nie kwalifikują się pod tą ogromną zapomogę a koszt wyprawienia 1 dziecka 600 zł lub 2dzieci 1200zł ma się mieścić w dochodzie rodziny<984zł> jako możliwy do poniesienia?) Nie jestem fanką ochrony socjalnej ale tyle mówienia o wyrównywaniu szans dzieci ubogich niepełnosprawnych czy tych ze wsi, a dofinansowanie podręczników szkolnych stanowi 1/3 potrzeb realnych i trafi tylko do osób żyjących w skrajnym ubóstwie (właściwie to nie wiem z czego żyjących,skoro minimalna pensja to za dużo)Najgorsze jest to że przeciętny pan Kowalski posiadający 2 czy 3 dzieci właśnie nieźle się gimnastykuje aby wyprawić dzieci do szkoły i to nie dlatego że jest nierobem ale po prostu koszta edukacji są nie adekwatne do zdolności finansowych przeciętnego Kowalskiego.W jakiś cudowny sposób na przestrzeni ostatnich lat jeden podręcznik zamienił się w 2 książki 3 zeszyty ćwiczeń i jeden zwykły zeszyt (wszystko jednorazowego użytku) a analfabetyzm dysortografia i dysleksja stała się częstsza od kataru,dawniej w LO na matematyce były całki teraz wielomiany są za trudne.Coś tu stanowczo nie gra .

    Odpowiedz
    Uż. zarejestrowany 
  • Przepiura

    27.08.2010, 12:56

    Im głupsze społeczeństwo tym łatwiej rządzić, nie? ;)

    Cytuj
    Uż. zarejestrowany 

    _gość

    29.08.2010, 21:26

    To chyba wogle nie można miec jakich kolwiek dochodów żeby sie na dofinansowanie załapac. Ale dziś za to 984.15 miesięcznie nie utrzyma się 4 osobowej rodziny czyli np rodzice i dwójka dzieci. To co jak miej zamożny to do szkoły dzieci nie wyśle? A oprocz ksiązek to w ciągu roku jeszcze są wydatki a jakieś wycieczki a komitet w szkole i takie tam. Co cała klasa pojedzie na wycieczkę a jeden uczeń zostanie bo mama pieniążków nie miała...Widac że sie powoli robi jak kiedyś biedny to nawet nie umiał pisać.

    Cytuj
    IP: 109.207.xx5.xx0 
  • ..._gość

    27.08.2010, 13:11

    ...

    A co z tegorocznymi drugogimnazjalistami? Muszą kupować wszystkie nowe książki, ze względu na zmianę podstawy programowej :(

    Odpowiedz
    IP: 78.88.xx5.xx8 
  • jarq

    27.08.2010, 13:15

    do gimnazjum komplet samych książek i ćwiczeń (nowych) ok 500 zl jak się nie mylę od tego roku szkolnego są inne książki więc używanych nie dostaniemy

    Odpowiedz
    Uż. zarejestrowany 
  • marinezz_gość

    27.08.2010, 18:01

    halo halo

    dlugo by o tym pisac, ale postaram sie strescic :).... po pierwsze uwazam ze kazdy ma czesc racji, nawet mieczyslaw... chcesz miec dzieci- to na nie zarabiaj - 100% racji, ale jesl chodzi o szkolnictwo o panstwo zapewnia ( powinno ) zapewnic mi darmowa nauke,a od kad zyje nie widzialem w tym kraju darmowej edukacji...a rozwiazanie jest proste jak konstrukcja cepa, a wiec... robimy pantwowa drukarnie ktora po kosztasz drukuje ksiazki ktore sa darmowo przekazywane do szkol, tam kazde dziecko ma szafke, nie tacha ksaizek za soba jak wielblad, do domu bierze tylko potrzebne....nie zmieniamy programu i ksiazek co rok do ddrukarze i wydawnictwa biora w lape!!!! jedna ksiazka= 5 lat korzystania, ew dodatki uzupelniajace wszak swiat sie zmienia:) plusy; dzieci nie tachaja ksiazek, rodzice oszczedzaja na podrecznikach a oszczedzone pieniedze , jesli beda ozna wydac na inne zajecia, hobby dla dziecka..... LUDZIE TO TAKIE PROSTE!!!!!!!!

    Odpowiedz
    IP: 94.254.xx6.xx0 
  • xXx_gość

    27.08.2010, 19:55

    książki

    A propo książek chodził ktoś z was do technikum łączności w gdańsku bo mam problem z technicznymi podręcznikami do klasy 1 moje gg;6884359 z góry dzięki:D

    Odpowiedz
    IP: 83.25.xx5.xx2 
  • _gość

    29.08.2010, 14:29

    Te książki to jeden wielki fail! Rocznik 94 i 95 mają PRAWIE te same książki, tylko biologia jest nowszego wydania i jak sobie nauczyciel zażyczy matematyka czy też polski. Rocznik 96 ma WSZYSTKIE książki nowe, nawet nie można odsprzedać najnowszego wydania biologi z roku 2009, bo rocznik 96 ma już wydanie z roku 2010. MasakrA!

    Odpowiedz
    IP: 178.235.xx1.xx8 
  • _gość

    29.08.2010, 21:19

    To tylko poto żeby wydawcy zarobili

    Cytuj
    IP: 109.207.xx5.xx0 
  • _gość

    29.08.2010, 21:19

    To już przesada jakoś kiedys mlodsze po starszych mogły mieć książki a dziś co roku inne bo co roku się coś zmienia. Daliby temu spokój kiedyś tak było i jakoś się wykształcili ludzie. Z jednych i tych samych książek. Ale wtedy za mało zarobili producenci książek.

    Odpowiedz
    IP: 109.207.xx5.xx0 
Uwaga! Publikowane powyżej komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu, które dodano po zaakceptowaniu regulaminu. Tcz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Jeżeli którykolwiek komentarz łamie zasady, zawiadom nas o tym używając opcji "zgłoś naruszenie zasad komentowania lub zgłoś nadużycie" dostępnej pod każdym komentarzem.