W I Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Skłodowskiej-Curie w Tczewie świętowano szczególną rocznicę - 90-lecie powołania pierwszej szkoły morskiej w naszym kraju. Miejsce nie było przypadkowe - to właśnie w grodzie Sambora 90 lat lat temu powołano Szkołę Morską z dwoma Wydziałami - Nawigacyjnym i Mechanicznym.
Władze gdyńskiej Akademii Morskiej nie zapominają o tczewskich korzeniach swojej placówki - na uroczystości, które odbyły się w ostatni poniedziałek (18.10) w I LO przybył m. in. Romuald Cwilewicz - rektor AM, a także włodarze miasta i powiatu, grono nauczycielskie i uczniowie placówki. To tutaj 90 lat temu - 17 czerwca 1920 roku - wiceadmirał Kazimierz Porębski podpisał akt powołania Szkoły Morskiej z dwoma Wydziałami: Nawigacyjnym i Mechanicznym. W 1921 r. Departament dla Spraw Morskich zakupił fregatę szkolną "Lwów". Oprócz okolicznościowych wystąpień i referatów z okazji rocznicy goście mogli posłuchać szant w wykonaniu Leszka Muzaja. Licealiści złożyli również kwiaty przy tablicy upamiętniającej Szkołę Morską oraz na zapalili znicze na grobach 19-letniego Zbigniewa Piekarskiego, który w 1924 roku popełnił samobójstwo w szkole oraz Floriana Hłaski, lekarza placówki.
- Tu uczęszczali uczniowie ze Lwowa, Poznania, Krakowa, Warszawy. To była szkoła elitarna, nauka nie była prosta. Uczniowie chodzili na lekcje również w sobotę. Dyrektorem szkoły zostaje znakomity człowiek morza - Antoni Garnuszewski. - mówił podczas uroczystej akademii z okazji 90-lecia poseł, Jan Kulas - Przez całe lata 20-te placówka się rozwijała. Tu bywali najlepsi żeglarze Polski międzywojennej. W ciągu 10 lat wykształcono 114 nawigatorów, przyszłych kapitanów Żeglugi Wielkiej i 90 mechaników. Kiedy później szkołę przeniesiono do Gdyni, jeszcze długo funkcjonował "klub tczewiaków" - absolwentów naszej placówki.
Dodajmy, że po odzyskaniu niepodległości Polsce przyznano wybrzeże bez jakiegokolwiek większego portu morskiego. Zanim powstał port w Gdyni, adaptowano do celów związanych z żeglugą dawny port rzeczny w Tczewie. Podjęto również działania związane z utworzeniem placówki kształcącej kadry dla potrzeb floty handlowej i gospodarki morskiej. Doprowadziło to do powołania Szkoły Morskiej w Tczewie. Szkołę przeznaczono dla kształcenia oficerów marynarki handlowej. Początkowo traktowano ją jako placówkę wojskową. Początki tczewskiej Szkoły Morskiej były bardzo trudne - w latach 20-tych na łamach prasy pisano, że placówka będzie fabryką bezrobotnych. Krytykowano również brak odpowiedniego wyposażenia. W 1930 roku szkoła została przeniesiona do Gdyni, do nowych gmachów przy ul. Morskiej, w których mieści się do dziś. Otrzymała też nowy żaglowiec szkoleniowy "Dar Pomorza". Dodajmy, że Tczew stara się pamiętać o swoim "morskim" epizodzie historycznym - jest ulica Borchardta, Szkoły Morskiej, osiedle Garnuszewskiego, ale jest też Honorowy Obywatel Miasta Tczewa, były rektor profesor Józef Lisowski, który rozpoczął bliską współpracę z naszym miastem i zapoczątkował powrót Akademii Morskiej do korzeni.
Władze gdyńskiej Akademii Morskiej nie zapominają o tczewskich korzeniach swojej placówki - na uroczystości, które odbyły się w ostatni poniedziałek (18.10) w I LO przybył m. in. Romuald Cwilewicz - rektor AM, a także włodarze miasta i powiatu, grono nauczycielskie i uczniowie placówki. To tutaj 90 lat temu - 17 czerwca 1920 roku - wiceadmirał Kazimierz Porębski podpisał akt powołania Szkoły Morskiej z dwoma Wydziałami: Nawigacyjnym i Mechanicznym. W 1921 r. Departament dla Spraw Morskich zakupił fregatę szkolną "Lwów". Oprócz okolicznościowych wystąpień i referatów z okazji rocznicy goście mogli posłuchać szant w wykonaniu Leszka Muzaja. Licealiści złożyli również kwiaty przy tablicy upamiętniającej Szkołę Morską oraz na zapalili znicze na grobach 19-letniego Zbigniewa Piekarskiego, który w 1924 roku popełnił samobójstwo w szkole oraz Floriana Hłaski, lekarza placówki.
- Tu uczęszczali uczniowie ze Lwowa, Poznania, Krakowa, Warszawy. To była szkoła elitarna, nauka nie była prosta. Uczniowie chodzili na lekcje również w sobotę. Dyrektorem szkoły zostaje znakomity człowiek morza - Antoni Garnuszewski. - mówił podczas uroczystej akademii z okazji 90-lecia poseł, Jan Kulas - Przez całe lata 20-te placówka się rozwijała. Tu bywali najlepsi żeglarze Polski międzywojennej. W ciągu 10 lat wykształcono 114 nawigatorów, przyszłych kapitanów Żeglugi Wielkiej i 90 mechaników. Kiedy później szkołę przeniesiono do Gdyni, jeszcze długo funkcjonował "klub tczewiaków" - absolwentów naszej placówki.
Dodajmy, że po odzyskaniu niepodległości Polsce przyznano wybrzeże bez jakiegokolwiek większego portu morskiego. Zanim powstał port w Gdyni, adaptowano do celów związanych z żeglugą dawny port rzeczny w Tczewie. Podjęto również działania związane z utworzeniem placówki kształcącej kadry dla potrzeb floty handlowej i gospodarki morskiej. Doprowadziło to do powołania Szkoły Morskiej w Tczewie. Szkołę przeznaczono dla kształcenia oficerów marynarki handlowej. Początkowo traktowano ją jako placówkę wojskową. Początki tczewskiej Szkoły Morskiej były bardzo trudne - w latach 20-tych na łamach prasy pisano, że placówka będzie fabryką bezrobotnych. Krytykowano również brak odpowiedniego wyposażenia. W 1930 roku szkoła została przeniesiona do Gdyni, do nowych gmachów przy ul. Morskiej, w których mieści się do dziś. Otrzymała też nowy żaglowiec szkoleniowy "Dar Pomorza". Dodajmy, że Tczew stara się pamiętać o swoim "morskim" epizodzie historycznym - jest ulica Borchardta, Szkoły Morskiej, osiedle Garnuszewskiego, ale jest też Honorowy Obywatel Miasta Tczewa, były rektor profesor Józef Lisowski, który rozpoczął bliską współpracę z naszym miastem i zapoczątkował powrót Akademii Morskiej do korzeni.
Komentarze (6) dodaj komentarz
Dar_gość
20.10.2010, 08:05
Historia zatacza koło
Karol Olgierd Borchardt wspominał, jak to jeden z wykładowców Szkoły Morskiej w Tczewie przemawiał z okazji jakiejś narodowej rocznicy. „Otczizna nasza została podzielona na tri czensti. Jedną wzięli Germańcy, drugą – Awstryjcy, a trzecią – my”.
OdpowiedzPhilips
20.10.2010, 21:45
Znaczy Kapitan
Wydaje mi się, że opisane jest to w "Znaczy Kapitanie", a mówił to I oficer "Lwowa" Konstanty Maciejewicz :-) W końcu pochodził z zaboru rosyjskiego jak wielu oficerów w tamtym czasie. Jest tam opisany "ciekawy" sposób tłumaczenia przez nich języka angielskiego na polski i odwrotnie - przez rosyjski.
Cytujka_gość
20.10.2010, 08:37
Kolego Janie Kulas
Kolego Janie Kulas. Myśmy też chodzili do szkoły w sobotę. I to zarówno w szkole podstawowej, średniej, jak i na studiach. Nie znaczy to wcale, ze kończyliśmy szkoły elitarne. Pozdrawiam ka
Odpowiedzwacek_gość
20.10.2010, 21:25
referat
Panie Kulaś nie rozumiem dlaczego zabierałeś głos na tej uroczystości.Przez Ciebie nie przyszedłem .Nie mogę ciebie słuchać. Dlaczego dyrekcja nie wybrała Pana Ickiewicza. Przestań się pchać tam ,gdzie ciebie nie chcą !!!
Odpowiedzspo_gość
27.01.2011, 13:50
poszukiwania
czy macie Państwo spis absolwentów i czy absolwentem byl Kazimierz lesiewski za informacje dziękuję
Odpowiedzds_gość
04.03.2011, 12:30
Wg. moich obliczeń przy obecnym programie, prowadzenie zajęć w soboty, nawet w mniejszym wymiarze tj 4h pozwoli skrócić rok szkolny o 1ok. ,5 miesiąca czyli zajęcia mogłyby się kończyć pod koniec maja i i tak byłaby większa ilośćgodizn niż obecnie
Odpowiedz