Dwa tygodnie temu wybiegł z zakopiańskich Kuznic - dzisiaj (10.06) dotrze na skwer Kościuszki w Gdyni. Maratończyk Andrzej Urbaniak wczoraj przebiegał przez Tczew. Mężczyzna pokonał 775 kilometrów w 14 dni, by przekonać wszystkich do zdrowego trybu życia i jedzenia... ryb.
Andrzej Urbaniak dziennie pokonywał od od 35 do nawet 68 kilometrów. Wszystko w ramach akcji "Góry - Ryby - Morze" - najdłuższego biegu w historii Polski. Inicjatywę maratończyka pomogła zrealizować bydgoska firma "Abramczyk", zajmująca się przetwórstwem ryb. Biegaczowi, który korzystał z głównych tras - m. in. krajowej "jedynki" towarzyszą dwa auta - dzięki nim Urbaniak jest pod stałą opieką lekarza i masażysty.
- Dwa lata temu na mistrzostwach świata w Korei Płd przyglądałem się życiu Azjatów - są szczupli, zdrowi, w wieku 80 lat wyglądają na 60-latków. Okazało się, że podstawę ich diety stanowią ryby. Dlatego zdecydowałem się przebiec całą Polskę i przekonać naszych rodaków, że ryby są bardzo zdrowe. Sam biegnę kilka godzin, a potem zjadam nawet kilogram ryb. - tłumaczył nam Andrzej Urbaniak.
Okazuje się, że statystyczny Polak jada bardzo mało ryb - około 11 kg rocznie - to trzy razy mniej niż w Norwegii. Z kolei statystyczny mieszkaniec Japonii zjada aż 70 kg ryb.
Andrzej Urbaniak dziennie pokonywał od od 35 do nawet 68 kilometrów. Wszystko w ramach akcji "Góry - Ryby - Morze" - najdłuższego biegu w historii Polski. Inicjatywę maratończyka pomogła zrealizować bydgoska firma "Abramczyk", zajmująca się przetwórstwem ryb. Biegaczowi, który korzystał z głównych tras - m. in. krajowej "jedynki" towarzyszą dwa auta - dzięki nim Urbaniak jest pod stałą opieką lekarza i masażysty.
- Dwa lata temu na mistrzostwach świata w Korei Płd przyglądałem się życiu Azjatów - są szczupli, zdrowi, w wieku 80 lat wyglądają na 60-latków. Okazało się, że podstawę ich diety stanowią ryby. Dlatego zdecydowałem się przebiec całą Polskę i przekonać naszych rodaków, że ryby są bardzo zdrowe. Sam biegnę kilka godzin, a potem zjadam nawet kilogram ryb. - tłumaczył nam Andrzej Urbaniak.
Okazuje się, że statystyczny Polak jada bardzo mało ryb - około 11 kg rocznie - to trzy razy mniej niż w Norwegii. Z kolei statystyczny mieszkaniec Japonii zjada aż 70 kg ryb.
Komentarze (8) dodaj komentarz
Tczew w obiektywie
10.06.2010, 04:39
Wszystko pięknie, tylko czemu się nie informuję o takich wydarzeniach wcześniej. Serwis tcz.pl ma opóźnienie przepływu informacji.
Odpowiedzhejaho
10.06.2010, 08:38
A co kolega Robike chciał zrobić kolejną serię fotek do swojej galerii i podzielić się z internautami
Cytujmck_gość
10.06.2010, 08:12
wydarzenia
To prawda, gdybym wiedział o takim wydarzeniu na pewno wyszedłbym kibicować panu Andrzejowi... Niesamowity wyczyn Tcz.pl poprawcie się i informujcie o wydarzeniach zblizacjych sie, nawet takich pozornie malo ciekawych...
OdpowiedzPogodneMyśliJohnnegoBravo
10.06.2010, 08:29
co się dziwisz.
tcz.pl pokazało swój profesjonalizm w informowaniu na bieżąco gdy Wisłą szła fala. Po prostu nie wyrobili. Już wtedy proponowałem im zmianę nazwy z serwisu na archiwum wiadomości. Na sobote jest prognozowana kulminacja fali także radzę przenieść serwerek gdzies wysoko ;-)
Cytuj_gość
10.06.2010, 08:32
A nie przyszło Wam do głowy, że sami się dowiedzieli w ostatniej chwili? Na miejscu nie było żadnych mediów (oprócz Polsatu, który relacjonuje imprezę) - facet przebiegł jedynką i tyle go widziano. Co do samego biegu - brawo dla p. Andrzeja - niektórym w tym wieku nie chce się iść nawet po piwo do lodówki
Cytujmieczyslaw
10.06.2010, 20:26
moze i w ostatniej chwili,
ale co to zmienia? informacje same do ciebie nie przybiegna, czasem trzeba wykazac sie inicjatywa i je zdobyc, tj. "ruszyc dup...sko", chyba ze za grube i ciezko.
CytujAnula_gość
10.06.2010, 10:45
To się nazywa sport tak przez całą polske przebiec. To musi być przygoda.
Odpowiedzdzika_gość
14.06.2010, 10:59
Zgadzam się z tym, że serwis sam mógł się dowiedzień o tej sytuacji w ostaniej chwili, bo faktycznie była tam jedna telewizja - "POLSAT news". Widziałm ich przez przypadek kiedy wracałam ze sklepu z koleżanką. A zatrzymali się na chwilę na Shelu. Sama akurat miałam przy sobie aparat i zrobiłam dwie fotki, ale z daleka. Tylko dziwi mnie jedna informacja. Bo ja widziałam dwóch biegnących gości, a za nim jadący samochód. A ciągle jest mowa tylko o panu Andrzeju. Tylko, że ja sie tym zabardzo nie interesuje i nie wiem jak ten bieg do końca wygląda i jaki ma przebieg. Czy biegnie sam, czy może czasami ma towarzysza, który biegnie razem z nim.
Odpowiedz