Dwoje tczewian brało udział w katastrofie kolejowej pod Szczekocinami. Adrian - 20-letni student - wraz ze swoją dziewczyną Agatą wracał z wykładów. Chłopak został lekko ranny, na szczęście jego dziewczynie nic się nie stało. Jak wspomina - miejsca zlokalizowane dwa przydziały dalej po zderzeniu przestały istnieć.
Adrian w ostatnią sobotę wracał z uczelni pociągiem TLK kursującym z Przemyśla do Warszawy. Podróżował w jednym z pierwszych wagonów. W stolicy miał przesiąść się do składu jadącego w kierunku Tczewa. Nie zdążył, bo tuż przed 21 jego pociąg pod Szczekocinami na Śląsku zderzył się z jadącym po tym samym torze składem Pociągów Regionalnych relacji Warszawa-Kraków:
- Poczuliśmy bardzo krótkie hamowanie i nagłe uderzenie. Zaczęło nami rzucać we wszystkie strony. Instynktownie usiłowałem chronić dziewczynę. Od razu zgasło światło i zapanowała totalna ciemność. Pospadały walizki, leciały fragmenty szkła. Miałem poranione ręce, rozbity łuk brwiowy. Straciłem sporo krwi i podobno na chwilę zemdlałem, ale sam tego nie pamiętam. Kiedy doszedłem do siebie, okazało się, że nie możemy ustać na podłodze, bo wagon się przechylił. W pociągu było słychać wrzaski i krzyki pasażerów. W naszym przedziale były dziewczyny, które strasznie panikowały, że pociąg się przewróci - usiłowaliśmy je uspokoić. Przedział przed nami było mocno zgnieciony, a kolejny już w zasadzie nie istniał. Próbowałem parasolem wybić szybę, by wydostać się na zewnątrz, ale nie udało się. Straż przybyła szybko, ale prosiliśmy ich, by pomogli najpierw ciężko rannym. Po około 40 minutach przyszedł strażak, który wybił siekierą okno i mogliśmy wydostać się na zewnątrz. - wspomina Adrian. - Najgorszą rzeczą były wrzaski ludzi, którzy byli przygnieceni, a my nie byliśmy w stanie im pomóc. Tak bardzo chcieliśmy tam iść, ale korytarz praktycznie nie istniał, a szyby nie dało się wybić. Na początku, zanim rozstawiono reflektory, straszna była również ciemność - nie widziałem nawet swojej dziewczyny, a bardzo się o nią bałem.
Po wydostaniu się z wagonu para tczewian najpierw trafiła na pole, gdzie stało mnóstwo karetek:
- Byłem bez kurtki, moje rzeczy osobiste, laptop, aparat fotograficzny - wszystko zostało w tym pociągu. Mam nadzieję, że uda się je jeszcze odzyskać. Chciałem wrócić się po bagaż, ale przetransportowano nas do pobliskiej szkoły. Tam były służby medyczne, a także podróżująca pociągiem grupka obcokrajowców. Później przewieziono nas do szpitala - chyba w Zawierciu - kontynuuje Adrian.
W śląskiej lecznicy Adrian został opatrzony i pozszywany. Wyciągnięto mu również tkwiące w łokciu szkło oraz prześwietlono głowę. Chłopak wyszedł ze szpitala na własną prośbę - z Warszawy zabrała go rodzina - od niedzieli jest już w Tczewie. Na razie przez jakiś czas zamierza omijać pociągi:
- Tam działy się prawdziwe tragedie. Ja czuję się szczęściarzem - mieliśmy olbrzymie szczęście, że to tak się dla nas skończyło.
Adrian w ostatnią sobotę wracał z uczelni pociągiem TLK kursującym z Przemyśla do Warszawy. Podróżował w jednym z pierwszych wagonów. W stolicy miał przesiąść się do składu jadącego w kierunku Tczewa. Nie zdążył, bo tuż przed 21 jego pociąg pod Szczekocinami na Śląsku zderzył się z jadącym po tym samym torze składem Pociągów Regionalnych relacji Warszawa-Kraków:
- Poczuliśmy bardzo krótkie hamowanie i nagłe uderzenie. Zaczęło nami rzucać we wszystkie strony. Instynktownie usiłowałem chronić dziewczynę. Od razu zgasło światło i zapanowała totalna ciemność. Pospadały walizki, leciały fragmenty szkła. Miałem poranione ręce, rozbity łuk brwiowy. Straciłem sporo krwi i podobno na chwilę zemdlałem, ale sam tego nie pamiętam. Kiedy doszedłem do siebie, okazało się, że nie możemy ustać na podłodze, bo wagon się przechylił. W pociągu było słychać wrzaski i krzyki pasażerów. W naszym przedziale były dziewczyny, które strasznie panikowały, że pociąg się przewróci - usiłowaliśmy je uspokoić. Przedział przed nami było mocno zgnieciony, a kolejny już w zasadzie nie istniał. Próbowałem parasolem wybić szybę, by wydostać się na zewnątrz, ale nie udało się. Straż przybyła szybko, ale prosiliśmy ich, by pomogli najpierw ciężko rannym. Po około 40 minutach przyszedł strażak, który wybił siekierą okno i mogliśmy wydostać się na zewnątrz. - wspomina Adrian. - Najgorszą rzeczą były wrzaski ludzi, którzy byli przygnieceni, a my nie byliśmy w stanie im pomóc. Tak bardzo chcieliśmy tam iść, ale korytarz praktycznie nie istniał, a szyby nie dało się wybić. Na początku, zanim rozstawiono reflektory, straszna była również ciemność - nie widziałem nawet swojej dziewczyny, a bardzo się o nią bałem.
Po wydostaniu się z wagonu para tczewian najpierw trafiła na pole, gdzie stało mnóstwo karetek:
- Byłem bez kurtki, moje rzeczy osobiste, laptop, aparat fotograficzny - wszystko zostało w tym pociągu. Mam nadzieję, że uda się je jeszcze odzyskać. Chciałem wrócić się po bagaż, ale przetransportowano nas do pobliskiej szkoły. Tam były służby medyczne, a także podróżująca pociągiem grupka obcokrajowców. Później przewieziono nas do szpitala - chyba w Zawierciu - kontynuuje Adrian.
W śląskiej lecznicy Adrian został opatrzony i pozszywany. Wyciągnięto mu również tkwiące w łokciu szkło oraz prześwietlono głowę. Chłopak wyszedł ze szpitala na własną prośbę - z Warszawy zabrała go rodzina - od niedzieli jest już w Tczewie. Na razie przez jakiś czas zamierza omijać pociągi:
- Tam działy się prawdziwe tragedie. Ja czuję się szczęściarzem - mieliśmy olbrzymie szczęście, że to tak się dla nas skończyło.
Komentarze (18) dodaj komentarz
ja_gość
06.03.2012, 01:12
3 maj się chłopie - śmiało można rzec, że los dał Ci drugą szansę
Odpowiedztofik_gość
06.03.2012, 01:17
:p
Szkoda kompjutera:p
OdpowiedzRaiders
06.03.2012, 07:07
Wracaj szybko do zdrowia zarówno fizycznego jak i psychicznego, po takim przezyciu nie jest łatwo, ale Trzymaj się i żyj pełnią życia ze swoją Kobietą, można powiedzieć że przeżyliście już chyba wszystko, i wspólnie przeszliście też to wydarzenie. POZDRO DLA WAS.
Odpowiedzadik_gość
06.03.2012, 07:28
kompjuter
No chłopie! **** z komputerem, ciesz się, że żyjesz.
Odpowiedz_gość
06.03.2012, 07:50
Twój laptop i cyfrówka już pewnie na allegro
Odpowiedz_gość
06.03.2012, 08:09
To mój kumpel, on wcale nie chce tego lapka, cieszy się, że żyje zarówno on jak i jego dziewczyna. Po prostu teraz, po fakcie chciałby chociaż coś odzyskać a laptop był nowy.
Odpowiedztczewianka_gość
06.03.2012, 08:32
Jak czytam to płaczę,a równocześnie się cieszę,że nasze tczewiaki żyją widocznie nie było wam dane zginąć,każdy człowiek ma swoją świeczkę,ona się dobrze paliła i nie zgasła,a teraz dziękujcie opaczności boskiej że żyjecie,modlę się za was bo mam też dzieci i modlę się za nich.pozdrawia
OdpowiedzPawel_Dunpeal
06.03.2012, 19:31
Pisownia...
OPACZNOŚĆ czuwa nad Panią, bo OPATRZNIE pojmuje Pani kwestie życia.
Cytujalfa i omega_gość
06.03.2012, 09:02
Dwie katastrofy - początek i koniec
Kilkuset strażaków, lekarzy i zwykłych ludzi z okolicznych miejscowości wydobywa rannych. Strażacy rozcinają zmiażdżone zwały metalu szukając żywych. Nikt nie stoi obok wagonów i nie pali papierosów. Nikt się nie śmieje, że wsjie pagibli i nie ma co szukać... http://www.bibula.com/?p=52961
Odpowiedzprzegląd prasy_gość
06.03.2012, 09:10
Przyczyną katastrofy był sławny „błąd pilota”.
Gdyby na teren katastrofy ściągnąć albo Jana Tomasza Grossa, albo przynajmniej red. Annę Bikont z „Gazety Wyborczej”, to któreś od razu by zauważyło, że mieszkańcy Chałupek oraz innych okolicznych miejscowości zbiegli się do wykolejonych pociągów, by obrabować zabitych i rannych pasażerów, a zwłaszcza – by bez znieczulenia powyrywać im złote zęby...http://prawy.pl/index.php ? option=com_content&view=article&id=1087:piekna-katast rofa-na- prozno&catid=47:felieton
Odpowiedz_gość
06.03.2012, 09:54
Tragedia w której zginęło 16 osób a wszystkie komentarze o laptopie :)
Odpowiedz._gość
06.03.2012, 10:20
za to
Za zdrowie i urazy ,laptop i inny sprzęt PKP zapłaci żadać odszkodowania . PKP jest ubezpieczona i z jej polisy można żadać odszkodowania nie podarować to sie należy egzekwować.
Odpowiedz*_gość
06.03.2012, 12:26
Analfabetyzm wtórny
To się należy naumieć po polskiemu pisać.
CytujNie matura, lecz chęć szczera_gość
06.03.2012, 14:25
Wolny dostęp do wszystkich zawodów
Ministerstwo Transportu ogłasza nabór na maszynistów pociągów dalekobieżnych. Żadne szczególne uprawnienia nie są wymagane, wystarczy podstawowa znajomość abecadła i liczenia do dwóch (torów).
OdpowiedzAd_gość
06.03.2012, 19:08
Maszynista ma kierownicę żeby zakręcić? W ciemności widząc światła z naprzeciwka nie był w stanie się zorientować, że coś jedzie na tym samym torze. W dzień może maszyniści zdążyliby trochę zredukować prędkość przed zderzeniem. Może skutki byłyby trochę mniejsze.
CytujAd_gość
06.03.2012, 19:00
Co to są "przydziały"? Do wojska czy jak?
OdpowiedzAgata_gość
07.03.2012, 09:18
najgorsza była ta bezradność, to, że nie mogliśmy wyjść i pomóc innym...
OdpowiedzMielonka
09.03.2012, 14:12
Coś o Tczewie: http://www.bibula.com/?p=53110
Odpowiedz