Chipsy, batony, słodzone napoje gazowane - wszystko to należy do ulubionych przekąsek najmłodszych. Niestety, to co lubią nasze pociechy, niekoniecznie jest dobre dla ich zdrowia i rozwoju. Ale czasem w sklepiku szkolnym znajdą się rzeczy, które dla ucznia są dużo bardziej atrakcyjne, niż zapakowane przez mamę marchewka, czy jabłko.
Opublikowany w tym roku raport organizacji UNICEF, dotyczący stanu uczniów na całym świecie, nie jest radosny dla naszego kraju. Wynika z niego, że aż 17 proc.polskich dzieci w wieku 11, 13 i 15 lat ma nadwagę. Co gorsza - w ciągu ostatnich 10 lat liczba maluchów z dodatkowymi kilogramami się podwoiła. Dietetycy biją na alarm, martwią się również rodzice, którzy poza domem nie mają kontroli nad tym, na co ich pociecha przeznacza swoją tygodniówkę. Do naszej redakcji docierają sygnały od rodziców, którym zdarzyło się przyłapać swoją latorośl z chipsami, batonem, czy nawet napojem energetyzującym. Czasem dzieci tłumaczyły, że zakupu zrobiły w szkolnym sklepiku. Sprawdzaliśmy w ratuszu, jak z danych urzędników, wygląda sytuacja w tczewskich podstawówkach i gimnazjach:
- Umowę na wynajem pomieszczenia na prowadzenie tego typu usług podpisuje dyrektor, który powinien orientować się, co sprzedawane jest w szkole - mówi zastępca prezydenta Tczewa, Zenon Drewa - Przyjmuję sygnał przekazany przez internautów - sprawdzimy, jakie szkoły stosują wymogi, jeśli chodzi o sprawdzanie asortymentu. Oczywiście niedopuszczalne jest sprzedawanie np. napojów energetyzujących.
Urzędnicy dodają, że dzieci w szkole nie mają problemu z dostępem do zdrowej żywności. Tczewskie placówki uczestniczą m. in. w programie "Owoce w szkole", który ma na celu odwrócenie niekorzystnych tendencji dotyczących zwyczajów żywieniowych dzieci, a w szczególności niewystarczającego spożywania owoców i warzyw, czy w przedsięwzięciu "Szklanka Mleka".
Opublikowany w tym roku raport organizacji UNICEF, dotyczący stanu uczniów na całym świecie, nie jest radosny dla naszego kraju. Wynika z niego, że aż 17 proc.polskich dzieci w wieku 11, 13 i 15 lat ma nadwagę. Co gorsza - w ciągu ostatnich 10 lat liczba maluchów z dodatkowymi kilogramami się podwoiła. Dietetycy biją na alarm, martwią się również rodzice, którzy poza domem nie mają kontroli nad tym, na co ich pociecha przeznacza swoją tygodniówkę. Do naszej redakcji docierają sygnały od rodziców, którym zdarzyło się przyłapać swoją latorośl z chipsami, batonem, czy nawet napojem energetyzującym. Czasem dzieci tłumaczyły, że zakupu zrobiły w szkolnym sklepiku. Sprawdzaliśmy w ratuszu, jak z danych urzędników, wygląda sytuacja w tczewskich podstawówkach i gimnazjach:
- Umowę na wynajem pomieszczenia na prowadzenie tego typu usług podpisuje dyrektor, który powinien orientować się, co sprzedawane jest w szkole - mówi zastępca prezydenta Tczewa, Zenon Drewa - Przyjmuję sygnał przekazany przez internautów - sprawdzimy, jakie szkoły stosują wymogi, jeśli chodzi o sprawdzanie asortymentu. Oczywiście niedopuszczalne jest sprzedawanie np. napojów energetyzujących.
Urzędnicy dodają, że dzieci w szkole nie mają problemu z dostępem do zdrowej żywności. Tczewskie placówki uczestniczą m. in. w programie "Owoce w szkole", który ma na celu odwrócenie niekorzystnych tendencji dotyczących zwyczajów żywieniowych dzieci, a w szczególności niewystarczającego spożywania owoców i warzyw, czy w przedsięwzięciu "Szklanka Mleka".
Komentarze (11) dodaj komentarz
Józef Maryn_gość
21.11.2013, 10:20
Sklepiki
Napoje energetyczne - jestem jak najbardziej przeciwny. Jednak co do zrowej zywnosci w sklepikach to mam mieszane uczucia. jeżeli w sklepiku szkolnym miaybybyc tylko marchewki, jabłka i batoniki musli to sklepików w szkołach nie bedzie wogóle. Żaden ajent nie zdecyduje sie na sklepik, w którym sprzeda dziennie pięc jabłek. Pozatym to wielka hipokryzja, bo dziecko i tak kupi co chce chocby w drodze do lub ze szkoły. Wszystko zalezy od nas rodziców. jezeli dziecko bedzie miało wyniesiona z domu świadomość zdrowego odzywiania, to chocby w sklepiku sprzedawali pieczona golonke to jej nie kupi. Rozmawiajmy z dziecmi a nie twórzmy sztucznych zakazów.
Odpowiedz_gość
21.11.2013, 15:10
He....może ktoś wspomni o cenach jakie są w szkolnych sklepikach jeszcze drożej niż w nocnym monopolowym!!!!!!
OdpowiedzRodzic _gość
21.11.2013, 15:13
KOntrola
Czy redakcja może przypilnować temat i poprosić o wynik kontroli oraz ewentualne dalsze kroki .
Odpowiedzszczapa_gość
21.11.2013, 16:35
a niby kto będzie kontrolował z ratusza? Bo jak pan prezydent, to ja proponuję najpierw skontrolować co i z jakiego sklepu tak upasło naszego wodza, bo drobny to on nie jest i pouczać to tak raczej nie bardzo, prawda?
Odpowiedz_gość
21.11.2013, 22:23
Mówi Drewa, a on jest szczupły :)
Cytujgosc_gość
21.11.2013, 19:28
a jednak
jednak są szkoły, gdzie zdrowa żywność jest promowana. w tczewskim gimnazjum nr 3 na przerwach sprzedawane są jedynie kanapki przygotowane przez panie kucharki i drożdżówki, a do picia woda i soki owocowe. a kolejka an pierwszych przerwach liczona w dziesiątkach metrów. można? można!
Odpowiedz_gość
21.11.2013, 21:53
Na jakiej podstawie można zabronić sprzedawania napojów energetyzujących.
Odpowiedz_gość
21.11.2013, 22:25
Na podstawie zdrowego rozsądku? Zabronić prawnie może się nie da, ale umówić się z kramarzem chyba tak, nie?
CytujObywatel_gość
21.11.2013, 22:06
żywność
Według mnie niezależnie od tego co znajduje się w asortymencie takiego sklepiku dzieci i tak kupią to co chcą , gdziekolwiek i to nawet za niższą cenę , poza tym przez zjedzenie jednego batonika dziennie żadne normalne dziecko nie dostanie nadwagi !
OdpowiedzASPARTAM_gość
21.11.2013, 22:09
Bezpieczeństwo stosowania aspartamu było przedmiotem wielu badań naukowych i licznych kontrowersji społecznych. Chemicznie aspartam jest estrem metylowym dipeptydu zbudowanego z dwóch reszt aminokwasowych - fenyloalaniny i kwasu asparaginowego. W organizmie człowieka rozkłada się on na te dwa naturalne aminokwasy, stąd długo wydawało się, że jego spożycie nie wiąże się z żadnym ryzykiem, oprócz osób chorych na fenyloketonurię, które nie metabolizują fenyloalaniny. Poza ww. aminokwasami podczas hydrolizy aspartamu powstaje też metanol (w ilości ok. 0,1 g na każdy gram spożytego aspartamu; jest to znacznie mniejsza ilość niż przyjmowana z różnych produktów spożywczych w codziennej diecie, np. soku pomidorowego, soku z winogron, czerwonego wina[6]).
Odpowiedzjac_gość
21.11.2013, 22:22
mój syn otrzymywał w szkole marchewki po których wymiotował , później dostał paprykę w plastikowym pojemniczku ,rzucił do plecaka ,wylał się sok na książki ,gdy żona sprzątała po tych "zdrowych warzywach" papryka była cała obślizgła ,od razu zadzwoniliśmy do szkoły że dziękujemy .My rodzice sami wiemy co zdrowe dla naszych dzieci ,po za tym ostatnio słyszałem że dawali rzodkiewki ,gdzie teraz rosną zdrowe ,pełne witamin rzodkiewki ?
Odpowiedz