Zmarły dwie z czterech osób, które zostały wyciągnięte przez przypadkowego przechodnia w nocy z soboty na niedzielę (24/25.04) z zalanej gorącą wodą i parą studzienki ciepłowniczej. Pozostałe dwie - kobieta i mężczyzna - wciąż przebywają w szpitalach.
Po wypadku dwóch mężczyzn zostało przewiezionych do Klinicznego Oddziału Ratunkowego Uniwersytetu Medycznego w Gdańsku - niestety, nie udało się ich uratować. Poszkodowana kobieta trafiła do Centrum Oparzeń szpitala w Gryficach - jej stan określany jest jako stabilny. Jedna z ofiar hospitalizowana jest w Tczewskim Centrum Zdrowia - stan zdrowia pacjenta jest zadowalający.
- Prowadzimy postępowanie w tej sprawie - wyjaśnia nam asp. sztab. Dariusz Górski, rzecznik tczewskiej policji - Na chwilę obecną z naszych ustaleń wynika, że był to nieszczęśliwy wypadek. Poszkodowani najprawdopodobniej weszli do studzienki i wtedy doszło w wycieku z z instalacji ciepłowniczej.
Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w ostatnią sobotę (24.04) kilka minut przed północą. Wówczas mężczyzna idący ulicą Topolową w Tczewie, zauważył, że z jednej z studzienek ciepłowniczych wydobywa się para, a wewnątrz niej słychać ludzkie krzyki. Gdy przechodzień podniósł metalową pokrywę okazało się, że w studzience znajdują się cztery osoby - trzech mężczyzn i kobieta - na które z instalacji ciepłowniczej leje się gorąca woda i para. Mężczyzna natychmiast pomógł im wydostać się na zewnątrz, po czym zawiadomił o zdarzeniu pogotowie ratunkowe i policję. Poszkodowani to osoby bezdomne w wieku od 31 do 40 lat.
Po wypadku dwóch mężczyzn zostało przewiezionych do Klinicznego Oddziału Ratunkowego Uniwersytetu Medycznego w Gdańsku - niestety, nie udało się ich uratować. Poszkodowana kobieta trafiła do Centrum Oparzeń szpitala w Gryficach - jej stan określany jest jako stabilny. Jedna z ofiar hospitalizowana jest w Tczewskim Centrum Zdrowia - stan zdrowia pacjenta jest zadowalający.
- Prowadzimy postępowanie w tej sprawie - wyjaśnia nam asp. sztab. Dariusz Górski, rzecznik tczewskiej policji - Na chwilę obecną z naszych ustaleń wynika, że był to nieszczęśliwy wypadek. Poszkodowani najprawdopodobniej weszli do studzienki i wtedy doszło w wycieku z z instalacji ciepłowniczej.
Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w ostatnią sobotę (24.04) kilka minut przed północą. Wówczas mężczyzna idący ulicą Topolową w Tczewie, zauważył, że z jednej z studzienek ciepłowniczych wydobywa się para, a wewnątrz niej słychać ludzkie krzyki. Gdy przechodzień podniósł metalową pokrywę okazało się, że w studzience znajdują się cztery osoby - trzech mężczyzn i kobieta - na które z instalacji ciepłowniczej leje się gorąca woda i para. Mężczyzna natychmiast pomógł im wydostać się na zewnątrz, po czym zawiadomił o zdarzeniu pogotowie ratunkowe i policję. Poszkodowani to osoby bezdomne w wieku od 31 do 40 lat.
Archiwum wiadomości:
Usłyszał krzyki ze studzienki - uratował życie czwórce poparzonych (poniedziałek, 26.04.2010, 08:29)
W nocy z soboty na niedzielę (24/25.04) przechodzący ulicami Suchostrzyg mężczyzna wyciągnął z zalanej gorącą wodą i parą studzienki ciepłowniczej cztery osoby...
Usłyszał krzyki ze studzienki - uratował życie czwórce poparzonych (poniedziałek, 26.04.2010, 08:29)
W nocy z soboty na niedzielę (24/25.04) przechodzący ulicami Suchostrzyg mężczyzna wyciągnął z zalanej gorącą wodą i parą studzienki ciepłowniczej cztery osoby...
Komentarze (12) dodaj komentarz
baniak_gość
30.04.2010, 07:05
to przykre - jednak w tym wszystkim
dobrym światełkiem jest fakt, że nikt nie zatrzymał ratowania życia tych ludzi żądając okazania RMUA czy legitymacji ubezpieczeniowej. Nie ma co też szukać dalej winnych bo studzienki są prawidłowo zabezpieczone. Inaczej bezdomni zaczną szukać nowych miejsc egzotermicznych - np.: stacji transformatorowych, których opory wydzielają ciepło (nie wiem czy tak jest, wiem że opory lokomotyw wydzielają ciepło - więc skojarzyłem). A wtedy będziemy mieć tragedia dwa razy w tygodniu.
Odpowiedzmichu_gość
30.04.2010, 08:17
Samo z pewnością nie doszło do wycieku....
Odpowiedzkajot55_gość
30.04.2010, 10:37
poparzeni
Zapewne albo tracili zawor lub oblamali rurki ,a moze chcieli demontowac zawory,rurki itp.na zlom inna rzecz ze stare rury,w takich warunkach niszczeja bardzo szybko i uderzenie czyms metalowym,ostrym moze doprowadzic do gwaltownego wycieku.
OdpowiedzCasper
30.04.2010, 11:04
Prawdopodobnie nie chcieli się ogrzać ani nic z tych rzeczy, w końcu to stało się w kwietniu a nie np w styczniu gdy były duże mrozy. Tak to bywa jak się chce ukraść coś na czym nie ma się pojęcia. Ci którzy przeżyli powinni odpowiedzieć za uszkodzenie tej instalacji ciepłowniczej.
OdpowiedzAnula_gość
30.04.2010, 11:09
Po co tam w ogóle wchodzili do ten studzienki.....
Odpowiedztadzio_gość
30.04.2010, 14:26
no nie byli z pisu ti chu... z nimi?
szkoda slow na to co tu wypisujecie , czy to wazne kim oni byli? ze byli bezdomni.to tez byli ludzie!!! tacy sami jak KACZYNSCY!!!
Odpowiedzkama_gość
04.05.2010, 21:50
pewno ze tacy sami,tylko ciekawe czy ich rodziny dostana po 4o tys odszkodowania i renty i stypendia...............kto wie?
Cytujmegafon_gość
30.04.2010, 20:38
Śmierc na własne życzenie
Tak. To byli ludzie.Ja dobrze ich znałem i oni sami wybrali sobie taka drogę przez życie.Ta dziewczyna ma dzieci ,które wychowuje jej mama.Mogła z nimi mieszkać ale nie chciała bo lepiej chlać i żebrać pod Kauflandem.Jej matka miała drzwi dla niej zawsze otwarte.Więc tak to jest ich własna wina ,że wybrali bezdomność zamiast normalnego życia.Ci mężczyźni tez mieli swoje rodziny i kontakt z dziećmi swoimi .Szkoda ludzi ,ze wybrali taki swój los
Odpowiedzkajot55_gość
30.04.2010, 23:14
poparzeni
Okazuje sie ze weszli by ukrasc zawor ktory ma grzybek mosiezny zal jesli chodzi o istoty ludzkie glupota bo nie znali zasad hydrauliki /zawory denne,pozarnicze,szybkiego zrywania paliwa,hydraulilyki,i cisnienia w przewodach olejowych,co jest mosiadzem ,co miedzia,a po polsku czy do odkrecania potrzeba trzech facetow i jednej pani ,o raz o ktorej godzinie potrzeba to robic .Przy okazji zdarzylo mi sie w zyciu pracowac w Krakowie stopien wodny prawie 4-ry lata i obok byla cieplownia Legi dla 3/4 Krakowa a nie znalem by ktos w rurach wew.2metry kombinowal z zaworem.W Tczewie rury maja 1 metr,z chaczykiem kilku centymetrow jak oni sie zmiescili ,jak przedtem nawiercali sruby zabezpieczjace .Kolo dworca PKP zawsze kombinowali wiele razy czlowiek wracal z pracy w Stoczni Gdanskiej to na dworcu w Tczewie towarzystwo stalo a to zupke a to na kawe oczywiste ze wiele razy czlek sie litowal tymbardziej ze glodne ale od kilku lat majac emeryture i pracujac dalej a Ci 27,30latkowie chcieli dalej na jedzenie ale po paru winkach nie maja z mojej strony wspolczucia ani papierosa /nie pale /ani szkolenia z materialoznawstwa.
Odpowiedzkajot55_gość
01.05.2010, 10:35
poparzeni
Mam potwierdzenie od jednego z nich co to pod dworcem PKP potrzebuja na "jedzenie" ze wczesniej przygotowali nawiercenie a pozno wieczorem poszli zdementowac zawor liczac na glowny grzybek wykonany z mosiadzu ta smierc byla glupia jak podejscie do czegos o czym nie ma sie pojecia.Okreslenie smierc na wlasna zyczenie w tym miejscu jest prawdziwa.Zadziwia mnie tez czy zgodnie ze sztuka zlodziejska nie trzeba bylo postawic czujke,widac glod i pragnienie zamraza myslenie szkoda.
Odpowiedzpatriot_gość
02.05.2010, 21:03
Na Wawel z nimi !!!
Odpowiedz; / _gość
04.05.2010, 17:40
: /
Zamknijcie sie w koncu . nie wiecie jak naprawde bylo . Kretyni .. ; /
Odpowiedz