Na stadionie przy ul Bałdowskiej w Tczewie został rozegrany mecz w ramach IX kolejki A klasy. Powiedzieć można, że były to swoistego rodzaju derby. Statystycznie patrząc, Świt był o wiele słabszą drużyną, która miała być wystawiona na pożarcie przez rozpędzone rezerwy Gryfa. Jednak piłkarze spod znaku wschodzącego słońca dzielnie stawiali opór tczewianom, więc nie taki Gryf straszny jak go malują, ale wszystko po kolei.
Dość szybko Gryf pokazał piłkarzom z Dąbrówki, z jaką klasa zawodników mają do czynienia i czego mogą się spodziewać. Gryf budował akcje monotematycznie, tworząc sobie puste tunele przez odciąganie obrońców i w ten pusty sektor gry, posyłając piłkę prostopadłą do napastnika wcześniej już rozpędzającego się. Pierwsza bramka na 1:0 dla Gryfa była dosłownym rykoszetem, oddający strzał Arek Gierszewski trafił w poprzeczkę, odbita piłka trafiła w bramkarza i wpadła do bramki. Prawdziwy zbieg okoliczności. Dalszy ciąg meczu to ciągła gra piłkami prostopadłymi z wielką ilością spalonych, po jednym z których padła bramka na 2:0. Rozpędzony z prawej strony boiska zawodnik Gryfa dogrywa ponownie Arkowi Gierszewskiemu, który stał w momencie podania przed obrońcami i ten wykańcza akcję trafieniem do siatki. Chciało by się rzec, taki jest futbol, lecz nie można, ponieważ wynika to z błędów popełnianych przez arbitrów liniowych. Gra Świtu? Świt milczał na boisku, nie było widać pomysłu na obronę ani na atak. Zaczynaliśmy atakować wtedy, kiedy przeciwnik zwyczajnie opadał z sił. Taki obraz gry malował się do samego końca, kiedy to w ostatniej minucie doszło do ostatniego trafienia. Paweł Radzimski przeprowadził akcję środkiem pola, tam dobiegł do niego Piotr Steć ze Świt,u nie upilnował go, dał mu trochę miejsca, a ten wykorzystał to i oddał strzał, pech czy może szczęście chciał / chciało, że piłka wpadła do bramki. Było to mecz w wykonaniu jednej drużyny, apetyt oglądających kibiców z Dąbrówki mógł zostać nienasycony.
A klasa: GRYF II 3:0 Swit Dąbrówka
bramki: Radzimski, Gierszewski (2)
Dość szybko Gryf pokazał piłkarzom z Dąbrówki, z jaką klasa zawodników mają do czynienia i czego mogą się spodziewać. Gryf budował akcje monotematycznie, tworząc sobie puste tunele przez odciąganie obrońców i w ten pusty sektor gry, posyłając piłkę prostopadłą do napastnika wcześniej już rozpędzającego się. Pierwsza bramka na 1:0 dla Gryfa była dosłownym rykoszetem, oddający strzał Arek Gierszewski trafił w poprzeczkę, odbita piłka trafiła w bramkarza i wpadła do bramki. Prawdziwy zbieg okoliczności. Dalszy ciąg meczu to ciągła gra piłkami prostopadłymi z wielką ilością spalonych, po jednym z których padła bramka na 2:0. Rozpędzony z prawej strony boiska zawodnik Gryfa dogrywa ponownie Arkowi Gierszewskiemu, który stał w momencie podania przed obrońcami i ten wykańcza akcję trafieniem do siatki. Chciało by się rzec, taki jest futbol, lecz nie można, ponieważ wynika to z błędów popełnianych przez arbitrów liniowych. Gra Świtu? Świt milczał na boisku, nie było widać pomysłu na obronę ani na atak. Zaczynaliśmy atakować wtedy, kiedy przeciwnik zwyczajnie opadał z sił. Taki obraz gry malował się do samego końca, kiedy to w ostatniej minucie doszło do ostatniego trafienia. Paweł Radzimski przeprowadził akcję środkiem pola, tam dobiegł do niego Piotr Steć ze Świt,u nie upilnował go, dał mu trochę miejsca, a ten wykorzystał to i oddał strzał, pech czy może szczęście chciał / chciało, że piłka wpadła do bramki. Było to mecz w wykonaniu jednej drużyny, apetyt oglądających kibiców z Dąbrówki mógł zostać nienasycony.
A klasa: GRYF II 3:0 Swit Dąbrówka
bramki: Radzimski, Gierszewski (2)
Komentarze (1) dodaj komentarz
MAMY ICH !!_gość
19.10.2011, 19:10
MAMY ICH !!
MAMY ICH !!
Odpowiedz