Po niespodziewanie ciężkim meczu Gryf pokonał Karola Pęplino 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył w 62 minucie Kamil Gronkowski.

GRYF: Janiszewski, Podbereźny, Gajewski, Holz, Kiwatrowski, Skalski Ł., Chyła, Borys, Resmerowski, Gronkowski, Kuzimski oraz Radzimski, Skalski T., Tutkowski.

Grający w roli zdecydowanego faworyta gospodarze musieli się bardzo mocno namęczyć, aby pokonać dużo niżej notowanego rywala. Gryf od samego początku przejął inicjatywę, ale albo brakowało dokładności, albo skuteczności. Usprawiedliwieniem może być bardzo nierówne boisko, które dużo bardziej sprzyjało gościom, którzy przez większą część meczu bronili się i gdy tylko nadarzała się okazja kontratakowali. Gryf nie mógł grać swojej gry, piłka wyczyniała różne akrobacje na płycie boiska, a to powodowało grę długą piłką z obrony do ataku, a to niestety nie przynosiło efektu. Do przerwy niezłe sytuacje miał dwukrotnie Kuzimski, a raz Gronkowski, któremu idealnie na jedenasty metr podał Chyła. Niestety Kamil pogubił się i obrońcy wybili piłkę. Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Tczewianie atakowali, a Karol koncentrował się na obronie wyniku. Wreszcie w 62 minucie ładną solową akcję z prawej strony boiska przeprowadził Gronkowski. Strzelił w długi róg i wreszcie jest - 1:0! Kilka minut później znakomitej okazji nie wykorzystał Kuzimski. Otrzymał kapitalne podanie ze środka pola i popędził sam na sam z bramkarzem gości. Gdyby zdecydował się na podanie do niepilnowanego Gronkowskiego byłoby 2:0. Niestety najlepszy strzelec ligi tym razem się pomylił. Minął bramkarza, ale zamiast umieścić piłkę w pustej bramce, przeniósł ją nad poprzeczką. Do końca meczu Gryf nie stworzył żadnej bramkowej okazji. Za to goście wyczuli swoją szansę i spróbowali zaatakować. Przy odrobinie szczęścia mogli z Tczewa wywieźć remis, ale na nasze szczęście zabrakło precyzji i chyba sił. Reasumując, dobra drużyna, nawet gdy gra słabiej, potrafi wygrywać i tak było dzisiaj. Nie do końca podobała nam się gra Gryfa, ale jak już wspomnieliśmy usprawiedliwieniem jest nierówna płyta i nieco słabsza niż zazwyczaj forma strzelecka. Kibice narzekali na słabą skuteczność, czyżby to obecność na meczu trenera Lechii Gdańsk - Tomasza Kafarskiego rozregulowała nasze celowniki? Chyba nie, po prostu trafił się słabszy dzień i tyle. Liczą się trzy punkty. Warta odnotowania jest pierwsza edycja mini gazetki klubowej, która się bardzo spodobała kibicom oraz prezenty dla najmłodszych kibiców od Zarządu w postaci szalików klubowych,które zostały rozdawane w przerwie meczowej. Liczymy na podobne akcje w kolejnych spotkaniach.